Reklama

Gang Albanii przypomniał nam, jak daleką drogę mamy za sobą

redakcja

Autor:redakcja

31 lipca 2015, 14:32 • 4 min czytania 0 komentarzy

Mamy przepotężne szczęście do albańskiego futbolu. Do tej pory importowaliśmy stamtąd wszystko, co najlepsze. Najlepsi szkoleniowcy, a wśród nich niekoronowany król niepodrabianej Albanii, Stanislav Levy. Najlepsi piłkarze, a wśród nich Sebinio Plaku, który zasłynął między innymi opowieścią o tamtejszych działaczach, którzy celowali mu z pistoletu w kolana podczas negocjacji. Teraz zaś legioniści przywożą stamtąd ogromny kamor (jak osądził Internet – z napisem LOVE), a wraz z nim – prawdopodobnie również walkower.

Gang Albanii przypomniał nam, jak daleką drogę mamy za sobą

Niesamowita sytuacja. To my wygramy walkowerem!

Porażka Lecha z FC Basel wprawiła nas w nieco nostalgiczny nastrój. Przypominając sobie fazę grupową Ligi Mistrzów z udziałem Widzewa, a potem nieudane próby szturmu na LM w wykonaniu łodzian z AC Parmą, a rok później z Manchesterem United (bezbramkowy remis ŁKS-u z późniejszym triumfatorem!) – zaczęliśmy zastanawiać się jak dużo się zmieniło.

Że telefony przestały ważyć półtora kilograma, niektóre nawet zaczęły mieścić się do kieszeni i używać tego dziadostwa, zwanego Internetem? Że Cimoszewicz przestał być jednym z rozgrywających w świecie polityki? Że pociągi kursują szybciej i punktualniej przy nowych drogach postawiono tysiące fotoradarów?

Nie.

Reklama

Najmocniej i najdobitniej o tym jak wiele się zmieniło nadal świadczy futbol. I nie chodzi wcale o to, że Tomasza Łapińskiego zastąpił Jakub Rzeźniczak, a zamiast Wyparły w bramce stoi Burić. W różnych rozmowach jako pierwsze padało hasło – Łódź. Łódzkie kluby. Wtedy – czyli w latach, gdy mieliśmy ostatnią drużynę w fazie grupowej – na szczycie ligi. Dwa mistrzostwa Widzewa, potem mistrzostwo ŁKS-u. Dziś pierwsi szykują się do nowego sezonu na piątym poziomie rozgrywkowym, ci drudzy – szczebel wyżej, na czwartym.

To skojarzenie, które było przywoływane najczęściej. Faktycznie, mocne, ale przecież najbardziej oczywiste rzucało się w oczy mocniej, niż ten kamień ciśnięty z sektora prawdziwych Albańczyków.

Bo czy cokolwiek od 1997 roku zmieniło się mocniej, niż styl życia na piłkarskich trybunach?

PIERWSZY MECZ III RUNDA ELIMINACJI LIGA EUROPY SEZON 2015/16: FK KUKESI - LEGIA WARSZAWA --- UEFA EUROPA LEAGUE FIRST LEG THIRD ROUND QUALIFICATION MATCH: FK KUKESI - LEGIA WARSAW

Właśnie trybuny. Trybuny, jako ludzie i trybuny, jako miejsce, na którym można posadzić tyłek. Wczoraj strasznie piekliliśmy się, gdy ktoś przywoływał Dino Baggio jako dowód, że „Polacy nie lepsi”. Rany, Dino Baggio oberwał nożem w 1998 roku. To był skandal, masakra, jeden z ostatnich dźwięków tej kakofonii z lat dziewięćdziesiątych, gdzie mecze bez zadym, albo chociaż kamieniowania kibiców gości były prawdziwym świętem. W pociągach, na dworcach, na ulicach miast, ale przede wszystkim na stadionach panowało prawo dżungli. Nie raz i nie dwa to policja uciekała w popłochu z trybun, pogoniona przez hardych i krnąbrnych kibiców.

Lata dziewięćdziesiąte jednak się skończyły. Modne stały się ustawki, nad stadionami umieszczono setki kamer, kibice „zajarali” się oprawami. Stadiony zaczęły nieśmiało odwiedzać pierwsze kobiety, potem nawet z dzieciakami.

Reklama

Dziś fanatyków nie otaczają już trzymetrowe płoty z drutem kolczastym, a mimo niskich, łatwych do sforsowania barierek – poza niechlubnymi wyjątkami po murawie biegają wyłącznie piłkarze. Incydenty? Owszem, wciąż się zdarzają. Ale wszystkie dostępne raporty PZPN-u czy Ekstraklasy SA nie pozostawiają złudzeń – to już nawet nie procent, ale ułamek procenta. Zresztą, może ten skok cywilizacyjny to zasługa stadionów? Przy Łazienkowskiej nie ma już starej, odrapanej Żylety, teraz stoi nowoczesny obiekt, który może konkurować ze stadionami „z zachodu”. W całej Ekstraklasie porządnych stadionów brakuje może w trzech czy czterech miastach, reszta dysponuje arenami, na które bez wstydu można zaprosić najpotężniejsze zespoły świata. Swoje własne odpowiedniki Old Trafford budują już nie pierwszo- czy drugo-, ale i trzecioligowcy.

PIERWSZY MECZ III RUNDA ELIMINACJI LIGA EUROPY SEZON 2015/16: FK KUKESI - LEGIA WARSZAWA --- UEFA EUROPA LEAGUE FIRST LEG THIRD ROUND QUALIFICATION MATCH: FK KUKESI - LEGIA WARSAW

Albański raj, który wczoraj ekspresowo zwiedziliśmy razem z TVP (wycieczka krótka acz intensywna), to podróż w czasie, a jednocześnie przypomnienie: patrzcie, jak głębokie zmiany zaszły wokół naszego futbolu. Albania. Zaniedbany stadion, dzicy kibice, latające butelki i kamienie. Oprawa? Coś o zabijaniu, jedno prześcieradło z napisem i szmata z rysunkiem malowanym ołówkami. Ludzi na trybunach zresztą też mniej więcej tyle, co w naszych niezapomnianych latach dziewięćdziesiątych, gdy faktycznie na stadionach brakowało rodzin z dzieciakami. No i ta salka konferencyjna…

KONFERENCJA PRASOWA LEGII WARSZAWA --- LEGIA WARSAW PRESS CONFERENCE

Od razu przypomina się opowiastka (miejska legenda?) o tym, że Sir Alex Ferguson przyjeżdżając do Łodzi w 1998 roku był przekonany, że nie jest prowadzony wąskimi korytarzami na konferencję prasową, ale do kolejnej sali klubowego muzeum. Piętnaście lat później nawet trzecioligowy ŁKS ma wypasiony obiekt z saunami w środku.

Infrastruktura. Poziom kultury na trybunach. Zachowanie kibiców. Organizacja. Liczba pracowników odpowiadających za marketing, zarządzanie, sprzedaż biletów. Już nie tylko podchmielony rzecznik, ale cały dział prasowy, własne media, telewizje, produkcje filmowe. W dwie dekady przeszliśmy z albańskiej dziczy do poziomu najlepszych lig świata, a w wielu aspektach (choćby sztuka ultras) – zostawiliśmy je w tyle.

I tylko czysty futbol wciąż próbuje się wyrwać z tej zapyziałej salki na jakimś tirańskim kartoflisku. Oby jak najszybciej dorównał do skoku jakościowego całej reszty.

KONFERENCJA PRASOWA FK KUKESI --- FK KUKESI PRESS CONFERENCE

Fot.FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...