Reklama

Krystian, nie biegnij tak szybko, bo się spocisz…

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

27 lipca 2015, 22:17 • 2 min czytania 0 komentarzy

Legia wbiła Podbeskidziu pięć goli i – jak to czasami w takich sytuacjach bywa – nie możemy się zdecydować, czy w większym stopniu zachwycać się manifestacją siły ofensywnej warszawian, czy wyśmiać parodystyczną obronę gości. Ciężko nie dostrzec kolejnego świetnego meczu Nikolicia, ciężko przejść obojętnie obok bomby Żyry, równie ciężko nie odnotować luzu w poczynaniach Dudy. Jednak jeszcze ciężej jest zapomnieć o tym, co wyczyniali podopieczni Dariusza Kubickiego. Istnieje bowiem uzasadnione podejrzenie, że wczoraj bramkarz Podbeskidzia nie zachowałby czystego konta nawet, gdyby 10 zawodników Legii miało zakaz przekraczania linii środkowej, a samotne boje w ataku toczyłby Nikolić.

Krystian, nie biegnij tak szybko, bo się spocisz…

Po wnikliwej analizie postanowiliśmy oszczędzić Bartosza Jarocha. Chłopak, który jeszcze do niedawna kopał tylko w drugiej lidze, swój mecz przegrał już w tunelu i znęcanie się nad nim przypominać by mogło kopanie małego, bezbronnego szczeniaczka na środku ulicy. Nieco inaczej sprawa wygląda w przypadku Krystiana Nowaka. Gość z hukiem zleciał z Widzewem z Ekstraklasy, później z jeszcze większym do drugiej ligi (kapitan drużyny, kierował poczynaniami defensywy), więc jego zatrudnienie w klubie z najwyższej klasy rozgrywkowej to oczywista kontrowersja.

Rzecz jasna istniał cień szansy, że Nowak po prostu znalazł się w nieodpowiednim czasie w nieodpowiednim miejscu i swoją postawą nie zasłużył na dwukrotny spadek. Jednak to, co zobaczyliśmy w Warszawie, każe nam myśleć coś zupełnie innego. Generalnie zaliczył beznadziejny występ, ale szczególnie urzekła nas sytuacja przy drugiej bramce, a więc szaleńczy pościg za Nikoliciem. Możecie ją sobie przypomnieć poniżej (od 0:45).

Jak słusznie zauważył jeden z naszych czytelników, Nowak przebierał nogami jakby obawiał się, że coś może mu w trakcie tego „sprintu” wypaść ze spodenek. Jednak pokraczny sposób biegania to jeszcze nie powód, by roztrząsać temat. Gorsze jest to, że ciężko uwierzyć, że chłopak włożył w ten pościg maksymalny wysiłek. Porównajcie to sobie chociażby z pogonią Fojuta za jednym z piłkarzy Śląska, zakończoną udanym wślizgiem. To jak granie z kumplami na orliku vs poważna piłka.

Reklama

Druga sprawa to niewytłumaczalny brak decyzji o zaatakowaniu napastnika. To powoduje, że z pościgu zrobiła nam się eskorta. Nowak odprowadził Nikolicia aż do linii szesnastki, tak jak dziewczynę odprowadza się pod same drzwi po randce. Mógł jeszcze dać Węgrowi buziaka na pożegnanie. Miał możliwość, by uprzykrzyć życie napastnikowi, by ten przynajmniej poczuł jego oddech na plecach, ale najwyraźniej uznał, że szkoda zachodu.

Podsumowując, w takim tempie Nowak zapewne nie dogoniłby choćby i uciekającego autobusu. A nawet jeśli by dogonił, to zapomniałby do niego wskoczyć.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...