Reklama

Którym trenerom nie zazdrościmy? Moskalowi, Bergowi, Kubickiemu…

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

17 lipca 2015, 12:55 • 5 min czytania 0 komentarzy

Kto przed nowym sezonem stracił najbardziej wartościowych zawodników? Kto musi zmierzyć się z wielkimi wyobrażeniami pracodawcy? Kto ma najgorsze narzędzia pracy, jednocześnie przy dużych oczekiwaniach? I kto ma ligowy start najtrudniejszy z trudnych? Bierzemy pod lupę trenerów, którym nie zazdrościmy położenia przed rozpoczynającą się ligą…

Którym trenerom nie zazdrościmy? Moskalowi, Bergowi, Kubickiemu…

Aha, na wstępie słówko komentarza, dlaczego nie znajdziecie w tym rankingu ani Waldemara Fornalika, ani Jurija Szatałowa. Ten pierwszy już niejednokrotnie udowadniał, że w Chorzowie czyni cuda, a dziś – gdy stracił wiele elementów układanki – powinien dostać kredyt zaufania. Z kolei ten drugi w poprzednim sezonie pokazał, że umie wydostać się z dołka i radzi sobie z kryzysami.

Image and video hosting by TinyPic

Piotr Mandrysz

Jakiś czas temu Mandrysz w rozmowie z Weszło nazwał się architektem. I nic dziwnego, bo zrobił trzeci dziewiczy awans do Ekstraklasy. Z RKS-em Radomsko po wejściu do elity trochę popracował, ale jeszcze w trakcie pierwszego sezonu stracił pracę. Z Piasta Gliwice poleciał, zanim przystąpił do pierwszego meczu. Jak na tym poziomie poradzi sobie z Termaliką – to zagadka. Jak duże oczekiwania i cierpliwość będą tu mieli ludzie z Niecieczy – tym bardziej. Warto przecież pamiętać, że jesienią sezonu 2013/14 zespół prowadziło trzech trenerów, dopiero potem doszedł Mandrysz.

Reklama

Kluczowe pytanie brzmi jednak, czy z tych narzędzi, które ma dziś trener Termaliki, uda się coś zbudować. Zwłaszcza, jeśli chodzi o defensywę. W zeszłym sezonie świetną parę na środku tworzyli Kopacz z Czerwińskim, dziś Mandrysz musi ustawiać Michała Markowskiego z Chojniczanki, który ma minutę w Ekstraklasie, i Dawida Sołdeckiego. Ten drugi na najwyższym poziomie rozegrał kilkanaście spotkań, ale było to osiem lat temu. Reszta nowych ludzi, poza Babiarzem, to też masa wątpliwości.

Image and video hosting by TinyPic

Radoslav Latal

W poprzednim sezonie w Gliwicach ktoś niespodziewanie uwierzył, że Piast to materiał na grupę mistrzowską. Nie wiemy, jak, ani dlaczego, ale Perez Garcia – mając ją wciąż w zasięgu wzroku – stracił robotę. Hiszpan punktował nie najgorzej, ze średnią 1.25 na mecz, a sprowadzony w jego miejsce Latal robi to samo (1.31). Czy Piast zaczął grać lepiej, inaczej? Naszym zdaniem, nie.

Problem Latala polega na tym, że stracił w tym okienku kilku wartościowych piłkarzy, m.in. Wasiljewa i króla strzelców Wilczka. Wśród tych, którzy przyszli, są dwaj wskazani przez niego właśnie na te pozycje rodacy – Kamil Vacek i Martin Nespor. Jeśli nie odpalą, wina za te transfery spadnie na trenera. Latal kilkadziesiąt godzin przed inauguracją ligi mówi niezwykle optymistycznie: – Mamy jeszcze pewne problemy z grą, ustawieniem i taktyką.

Image and video hosting by TinyPic

Reklama

Marcin Brosz

Rzucony na głęboką wodę bez koła ratunkowego i pozostawiony samemu sobie. Nie zazdrościmy Broszowi, a to głównie za sprawą poniższego obrazka:

Image and video hosting by TinyPic

Posiłki? Owszem, głównie z rezerw. Straty? Bolesne, bardzo bolesne. A Brosz to akurat gość, który minimalistą nie jest i byle czym się nie zadowoli. On, tak jak opowiadał w rozmowie z Weszło, naprawdę chce grać widowiskowo, żeby ludzie mieli jak największą satysfakcję z futbolu, który pokazuje Korona. Zresztą, kiedy tylko zaszedł z Piastem do europejskich pucharów, co było gigantyczną niespodzianką, chciał iść za ciosem – dalej, mocniej, więcej.

Pytanie tylko, czy w Kielcach mogą sobie na ten zapowiadany styl przez Brosza pozwolić. Kadra Korony to głęboki dół Ekstraklasy, a kogo przy spodziewanych słabych wynikach najłatwiej będzie wymienić?

Image and video hosting by TinyPic

Dariusz Kubicki

Jak wiadomo, jedyny dobry trener dla prezesa Wojciecha Boreckiego to trener Borecki. Bo z trenerami to Podbeskidzie od dawna ma wesoło – Kubicki porzucił zespół, Michniewicz wyleciał w niezrozumiałych okolicznościach, podobnie Ojrzyński, a Kubicki wrócił już jako ten, który rozstał się za porozumieniem stron i niczego nie porzucał. No i w międzyczasie, już po zwolnieniu LO, kilku kandydatów zdążyło prezesowi odmówić.

Jako że Kubicki nie był ani pierwszym, ani drugim wyborem Boreckiego – mamy drobne obawy o ten sezon. Jako że Borecki często gubi kontakt z ziemią – te obawy są jeszcze większe. Już w poprzednim sezonie prezes opowiadał, że „słabą kadrę to ma Wisła, a nie Podbeskidzie”. Skoro więc w Krakowie ugrali szóste miejsce, a w Bielsku-białej z tej mocnej kadry wymienili i tak trzynastu (!) piłkarzy, zastanawiamy się, co teraz ma osiągnąć Kubicki. Tym bardziej, że o tej wielkiej, niezrozumiałej przy wielu nazwiskach przebudowie prezes mówi: – To nie jest łapanka, tylko dobrze zweryfikowani gracze.

Kubicki będzie musiał zmierzyć się z gigantycznymi wyobrażeniami prezesa, świadomością, że nie był pierwszym wyborem i już punktował gorzej (1 pkt. na mecz) niż Ojrzyński (1.3 pkt.), a do tego ma za zadanie ekspresowo uporządkować tę nową zbieraninę.

Image and video hosting by TinyPic

Henning Berg

Berg stąpa po polu minowym. Jeśli Śląsk lub Jagiellonia nie daliby rady w Lidze Europy – nikt przesadnie zaskoczony nie będzie. Jeśli Skorża wyłożyłby się z Lechem – ma na swoją obronę mistrzostwo i Superpuchar, a skoro Rumaka tak długo trzymali, to i jego zostawią. Ale Berg?

Trzy porażki w czterech rozegranych meczach z Kolejorzem, dwa oddane trofea, i to mimo że Legia do Superpucharu podchodziła już w pełni poważnie. Prezes Leśnodorski, widząc jak gra wicemistrz Polski, rzuca tylko na Twitterze, że idzie pić. Jeden z użytkowników mu odpowiada: „Ty idź lepiej szukać trenera”. Norweg zbiera po głowie ze wszystkich stron – za wypowiedzi oderwane od rzeczywistości, za niezrozumiałe zmiany w składzie, rotację, brak młodzieży i przede wszystkim ostatnie wyniki.

Zły start w Ekstraklasie może mu jeszcze zostać wybaczony, porażka w Europie – raczej już nie. Tym bardziej, że Legia w budżecie na ten rok założyła fazę grupową Ligi Europy, a pierwszy z sześciu kroków był mocno chwiejny.

Image and video hosting by TinyPic

Kazimierz Moskal

Moskal do pracy z Wisłą w tym sezonie miał w ogóle nie przystąpić. Tyle mówiło się o jego odejściu, tyle o szukaniu nowego trenera, że on sam musi być zaskoczony takim rozwojem sytuacji. Że kontrakt do końca rozgrywek 2015/16? Jak wiecie, papier – nawet, jeśli na jego bazie trzeba komuś płacić przez rok – znaczy w polskiej piłce niewiele. Póki co Moskalowi się upiekło.

Zadanie, z jakim musi zmierzyć się w Krakowie, wcale jednak nie jest proste. Stracił w tym oknie kluczowych Stilicia, Dudkę i Gargułę, nie zdołał też zatrzymać ani Stępińskiego, ani Barrientosa, ani Stjepanovicia. Wisła ma zupełnie nową drugą linię, którą tworzą głównie goście obcy w Ekstraklasie (Cywka, Popović, Crivellaro), no i Mączyński. Moskal ma niewiele czasu, by ten kręgosłup zespołu odbudować. Poza tym, domyślamy się, że skoro prezes Gaszyński mówił o pucharach w kontekście minionego sezonu, taki plan ma też i na ten.

Gdyby tego było mało, to terminarz Wisły zakłada naprawdę konkretnych rywali: Górnik Zabrze (dom), Cracovia (wyjazd), Lech (dom), Legia (wyjazd), Lechia (dom), Pogoń (wyjazd), Śląsk (dom). Czyli szóstka z grupy mistrzowskiej i derby. To może być cud, jeśli Moskal przetrwa pierwszych siedem kolejek.

Fot.FotoPyk

Najnowsze

Polecane

Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
2
Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Komentarze

0 komentarzy

Loading...