Reklama

Co z tą Wisłą: zbroi się czy osłabia? Optymista vs pesymista.

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

07 lipca 2015, 11:45 • 7 min czytania 0 komentarzy

Cywka, Popović, Crivellaro, w poczekalni Cierzniak i Mączyński. Wisła, która w czerwcu głównie się z piłkarzami rozstawała, przyspiesza na rynku transferowym. Łata dziury w kadrze, co wywołuje – jak obserwujemy – reakcje dosyć skrajne. Nic bardzo dziwnego, bo rzeczywiście na piątkę wymienionych nazwisk da się spojrzeć z różnej strony. Znaleźć argumenty i żeby chwalić, i żeby być sceptycznym, a nawet miejscami krytykować. Postanowiliśmy przedstawić to dosyć obrazowo – żeby nie analizować, wypisując sennie wszystkie za i przeciw – w formie rozmowy wiślackiego optymisty z pesymistą, jakich wiele. Skoro Stec mógł robić fikcyjny wywiad z piłką, niech będzie, że i nam słonko odrobinę przygrzało. Czas na małą potyczkę na argumenty. Chętnie poczytamy komentarze, po której sami ustawiacie się stronie.

Co z tą Wisłą: zbroi się czy osłabia? Optymista vs pesymista.

Optymista: Wisła zaskakuje. Zgodzisz się?

Pesymista: – Nie do końca.

Jak na to, że nie śmierdzi groszem, bierze głównie tych, którzy są akurat wolni i nie trzeba za nich płacić, to jest całkiem sprawna. Jeszcze Cierzniak i Mączyński, i będzie można zamknąć kadrę.

– Tak, na siedem dni przed startem ligi. A tę sprawność to dopiero ocenimy – po efektach, we wrześniu albo październiku. Na razie emocjonujemy się zawodnikami, których od dawna nikt nie widział na boisku. Niektórych to wręcz nigdy i na dziś zdaje się, że to ich największy atut. Czy nie dziwnych czasów doczekaliśmy? Kibice Wisły podniecają się transferem pomocnika Olimpii Grudziądz.

Reklama

No dobrze, ale jakie było postrzeganie Wisły jeszcze miesiąc temu? Wszystko się sypie. Odchodzą Stilić, Dudka, Garguła, Stjepanović, jeszcze chwila i do gry nie będzie jedenastku zawodników. Dziś wygląda na to, że – może poza drugim napastnikiem – największe dziury uda się zasypać.

– Ciągle pozostaje kwestia jakości tych transferów.

Trzy dobre nazwiska: Cywka, Mączyński, Cierzniak. Do tego obiecujący zawodnik z pierwszej ligi i – na koniec zgoda – niezweryfikowany dotąd Brazylijczyk.

– Czyli nazwiska są, ciągle nie wiemy, co z jakością. Cywka? Póki co słyszę, jak sam mówi, że nie chciał go nikt poza klubami z trzeciej ligi w Anglii. W drugiej lidze opcje mu się wyczerpały. W innych krajach też nie miał niczego ciekawego. No i rzeczywiście, jeśli Brożkowi coś się stanie, to Wisła – z Jankowskim w ataku – będzie drugim Ruchem Chorzów, tylko bez Kuświka.

Wracamy do punktu wyjścia – Wisły nie stać na to, by brać zawodników bez jakiejkolwiek skazy. Każdy będzie miał jakieś „ale”. Ważne, żeby miał atuty, a u Cywki można na to liczyć. Osiem lat grał w Anglii. Czegoś tam musiał się nauczyć, ma 27 lat. Wejście do Ekstraklasy nie będzie dla niego żadnym szokiem. A można go było wziąć za darmo.

– Co nie zmienia faktu, że może okazać się średniakiem. Z roku na rok grał mniej, w coraz słabszych klubach, dwa lata z rzędu spadał z drugiej ligi. W tej Anglii już nikt albo prawie nikt go nie chciał. Chyba zapominamy, że trzeba łatać dziurę po Stiliciu, po piłkarzu, który w wielu meczach robił Wiśle całą grę w ofensywie. Nie widzę, żeby te transfery miały być skokiem jakościowym. To raczej łatanie drogi przy użyciu materiału, który akurat się nawinął w magazynie. Za rok znów trzeba będzie to poprawiać.

Reklama

Prześledźmy po kolei: Cierzniak, zakładając, że podpisze kontrakt. Czemu nie docenić tego, że kiedy wysypuje się dwóch bramkarzy, Wisła sprawnie bierze zawodnika, który kilka lat grał za granicą, nie był tam rezerwowym, jest w rytmie? Może być lepszy i od Buchalika, i od Miśkiewicza.

– Buchalik akurat poprzeczki nie wiesza zbyt wysoko. Poza tym, traktowanie Cierzniaka jako tego, który wraca z zagranicy do słabej polskiej ligi, to pułapka. Wyjechał do przeciętnego klubu w Szkocji, której nikt w Polsce szczególnie nie poważa i już – wydaje się być z racji tego lepszy. A to jest facet, który ma 32 lata i od dziesięciu nie zagrał w Ekstraklasie pełnego sezonu. Ciągle gdzieś grzał ławę. Aż takiego miał pecha? Nikt go ostatnio nie oglądał na bieżąco, ale jak sobie przypominam, to przynajmniej raz na parę tygodni w internecie krążyły filmiki z dość spektakularnymi babolami.

Trudno, żeby grał regularnie w Ekstraklasie, kiedy robił to akurat w Szkocji. Trzy pełne sezony – grubo ponad 100 meczów.

– Na szkockich forach nikt nie lamentuje, że odchodzi. Ok, nie ma sensu przekonywać, że ten transfer to pomyłka. Potrzeba chwili, Wisła zadziałała racjonalnie. Tylko nazwisko Cierzniaka nie powinno grzać, jak niektórym się wydaje. Tak naprawdę, transfer jakich wiele.

No dobrze, a Popović?

– Zagadka. Kubicki, który z nim pracował, mówi, że najlepszy w pierwszej lidze. Ale jakoś go do Podbeskidzia w pospiechu nie załatwiał. Nie można wykluczyć, że się sprawdzi. Ale jeśli oczekujemy, że zagra na poziomie Stilicia, to znów ubraliśmy różowe okulary.

W Wiśle poszli inną drogą. Wiedzieli, że Stilicia nie da się zatrzymać i trudno będzie ściągnąć kogoś, kto łatwo go zastąpi. Dlatego sprowadzają tylu pomocników, rozkładają tę odpowiedzialność na trzech, czterech zawodników drugiej linii. Trudno o lepsze wyjście z sytuacji.

– Crivellaro zapowiada się na drugiego Barrientosa, który poza jednym pięknym golem, niczego w Polsce nie pokazał. Wyjechał, nikt nie tęskni. Ten nowy CV ma nawet gorsze. W klubie mówią, że nie biorą zawodników niesprawdzonych, wszystkich na żywo oglądali. Crivellaro chyba dosyć dawno, bo do Emiratów raczej za nim nie jeździli. Może Kuźba widział go gdzieś w rezerwach Vitorii Guimaraes.

Jeszcze odnośnie Popovicia – chcieliśmy, żeby kluby wyławiały obiecujących pierwszoligowców, no to mamy. Niezbyt drogi, najlepszy asystent minionego sezonu. Czemu nie spróbować?

– Można, oczywiście. Ale do takich transferów warto podchodzić z dyżurnym dystansem, traktować jak uzupełnienie składu, inwestycję która może wypalić, lecz nie musi. Nie mieliśmy w ostatnich latach wielu zawodników z pierwszej ligi, którzy z miejsca odgrywali w Ekstraklasie ważne role.

A kiedy po raz ostatni Wisła miała reprezentanta Polski w swoim składzie? Kogoś, jak Mączyński, kto jeździłby na ważniejsze mecze niż na konsultacje w składzie krajowym, w Emiratach?

– Znowu magia nazwisk. Nawałka wynalazł zawodnika i dziś przez pryzmat jednego czy drugiego meczu, w którym zresztą zagrał średnio, żeby nie powiedzieć  – słabo, traktujemy go jak piłkarza z wyższej półki. Od kiedy się pojawił, po prawie każdym meczu mówi się, że się nie nadaje.

Kwestia przyłożenia odpowiedniej miary. Na kadrę może być za mało, ale na walkę o czołowe miejsca w polskiej lidze – w sam raz. Nawałka już w Górniku zrobił z Mączyńskiego zawodnika.

– Takiego, który wiele nie zepsuje, ale też niewiele da od siebie ekstra. Zagrał coś spektakularnego? W miarę prosto poda do kolegi obok, ale jeśli Mączyński ma dyrygować Wisłą w środku pola to jednak czas umierać. Silną Wisłą. Bo to wszystko kwestia aspiracji. Trzeba się zdecydować, czy analizujemy transfery średniaka polskiej ligi, czy jednak drużyny, od której oczekujemy jakości i wyników.

Należało się spodziewać po Wiśle więcej, w tym okienku?

– Niekoniecznie.

No to o co chodzi?

– Tylko o to, żeby się nie zachłysnąć optymizmem. Niewykluczone, ze ten duży ruch w transferach daje tylko złudzenie tego, że w Krakowie panują nad sytuacją i wszystko zmierza w kierunku normalności. W rzeczywistości ta Wisła nadal się osłabia. Oddała droższych zawodników kosztem tańszych. Bierze niesprawdzonych, bo straciła tych, który byli dla niej ważni. Jeśli oczekujemy od niej, że będzie z Pogonią, Piastem albo Podbeskidziem bić się o górną połówkę tabeli, to OK, możemy otwierać szampany – pewnie się załapie. Ale jeśli wciąż traktować Wisłę jako klub aspirujący do walki przynajmniej o puchary, wtedy – porównując z Lechem, Lechią, Legią – dystans wciąż się zwiększa. Na niekorzyść Wisły.

Pytanie: czy zaczynamy przywykać do jej przeciętności, czy zadowolenie z tych transferów to objaw zdrowego rozsądku? Świadomość, że odbudowa musi się odbywać metodą małych kroków.

– Dobrze byłoby wybić sobie z głów gadki Smudy, któremu się wydawało, że Wisła mierzy w walkę o utrzymanie, a wszystko ponad to będzie jego osiągnięciem. Być może tymi pięcioma transferami (dwoma jeszcze w poczekalni) jako tako załata dziury w kadrze, ale jeśli ktoś się tym zachwyca… Cóż, najwyraźniej przywykł do Wisły byle jakiej, a nie tej walczącej o tytuły.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...