Reklama

Polak ze Stalowej Woli sędzią głównym w MLS

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

21 czerwca 2015, 12:43 • 4 min czytania 0 komentarzy

14 czerwca 2015 roku, Columbus, Ohio. Na trybunach Mapfre Stadium komplet 21 tysięcy widzów. Wszyscy czekają na rozpoczęcie meczu Columbus Crew – Los Angeles Galaxy, które z powodu gwałtownej burzy przedłuża się o ponad dwie godziny.  Niewątpliwie nie są to okoliczności, jakich należałoby życzyć przed ważną próbą. „W szatni śmialiśmy się z kolegami, że chyba nie doczekamy tego meczu”, mówi Robert Sibiga. Polak ze Stalowej Woli, który właśnie w tym spotkaniu zadebiutował w roli sędziego głównego w Major League Soccer.

Polak ze Stalowej Woli sędzią głównym w MLS

Gra miała rozpocząć się o 19:30 lokalnego czasu. Jednak na kwadrans przed pierwszym gwizdkiem, już po rozgrzewce obu drużyn, monitorujący pogodę organizatorzy uznali, że nie ma sensu wychodzić na boisko, bo nadciąga burza. Udało się dopiero o 21:45. Boisko nadawało się do gry.  Sibiga twierdzi, że nie zawiódł. Trener Bruce Arena nie ma w zwyczaju pobłażać arbitrom, ale tym razem uścisnął dłoń i podziękował za dobrą pracę. Mecz zakończył się remisem. Na prowadzenie szybko wyszli goście, ale po przerwie, za sprawą brata Gonzalo Higuaina, Federico, Columbus wyrównało. 

Moim celem jest dołączyć do grona 21 arbitrów z USA i Kanady, którzy na stałe sędziują w MLS”, deklaruje dziś Sibiga. „Myślę, że jestem na dobrej drodze. Mój pierwszy mecz został oceniony pozytywnie, podobnie jak niedawne występy we Francji”. Mowa o corocznym turnieju reprezentacji U-20 w Tulonie, na którym Polak mieszkający od lat w USA poprowadził trzy spotkania, a w finałowym meczu pomiędzy Francją a Marokiem pełnił rolę sędziego technicznego.

1939581_633782213424067_7861404449664211734_n

Finał turnieju w Tulonie, Francja – Maroko U-20

Reklama

„Z Polski wyjechałem dokładnie 20 lat temu”, opowiada. „Kończąc szkołę średnią w Stalowej Woli miałem do wyboru iść na studia albo legalnie wyjechać do USA, gdzie miałem już rodzinę. Postanowiłem spróbować życia w Stanach. Na początku pracowałem dorywczo, gdzie się dało. Później zrobiłem kurs agenta nieruchomości i właściwie jestem nim do dzisiaj. W wolnych chwilach grałem trochę w lokalnych drużynach amatorskich. W międzyczasie ktoś zasugerował mi, żebym poszedł na kurs sędziowania i tak ta przygoda z gwizdkiem wreszcie się zaczęła. Kurs zrobiłem dzięki pomocy lokalnego administratora sędziów w Nowym Jorku – Enrico Romano. Od kiedy dołączyłem do Major League Soccer, traktuję to już jak moją podstawową pracę. Wkrótce mam nadzieję zostać sędzią zawodowym”.

41 lat to dość zaawansowany wiek, jak na debiut, ale Sibiga nie widzi w tym problemu. „Nie jest to czymś niespotykanym”, mówi. „W zeszłym roku w Anglii zadebiutował 42-latek. Jeśli jesteś lepszy od innych, to dostajesz swoją szansę. Liczy się przygotowanie fizyczne i umiejętności. Choć faktem jest, że zacząłem późno. Kurs dla początkujących zaliczyłem w 2008 roku. Przez trzy lata jeździłem na wszystkie możliwe turniej piłkarskie – do Arizony, Virginia Beach, Texasu, na Florydę, gdziekolwiek się coś działo. Tam zostałem zauważony przez sędziowskich oficjeli, jako dobrze rokujący prospect”.

W 2012 roku Sibiga jako jeden z dziesięciu arbitrów sędziujących w rozgrywkach szkolnych czy akademickich – spośród nich najstarszy – został zakwalifikowany do dwuletniego programu Platinium. Cyklu mającego przygotowywać do pracy na wysokim, zawodowym szczeblu. „Dzięki temu mogłem prowadzić już ważniejsze mecze i być obserwowanym przez „PRO” – organizację odpowiedzialną za sędziów w Major League Soccer. Zaproszenie do ich grona dostałem w czerwcu 2013 roku”, opowiada. 

11154588_10153199290384564_1588432886933676232_o

New York Cosmos – Tampa Bay Rowdies

Zaczął w roli technicznego. Jako główny biegał po boiskach  niższej ligi – NASL, w której grał m.in. Tomasz Zahorski, a dziś odradza się drużyna New York Cosmos. Niedawno prowadził  zresztą spotkanie, w którym ta – w składzie z Raulem Gonzalezem, Marcosem Senną czy Dannym Szetelą, przy rekordowej publiczności i z Brazylijczykiem Pele na trybunach, pokonała Tampa Bay Rowdies. „To był pierwszy domowy mecz Raula w New York Cosmos. Może jest już trochę wolniejszy, ale ciągle pełna klasa – zero wywyższania, w stosunku do sędziów czy innych zawodników”, podkreśla Sibiga.

Reklama

„Myślę, że w jakimś sensie reprezentuję ten uwielbiany w USA american dream, dla ogromnej rzeszy 140 tysięcy zarejestrowanych sędziów”, mówi. „Okazało się, że nieważne ile masz lat i skąd jesteś”. Już wiadomo, że 18 lipca znów posędziuje w MLS, piłkarzom Real Salt Lake i Houston Dynamo. 

Paweł Muzyka

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...