Reklama

Boliwia i Ekwador odpięły wrotki. Na przekór Jońcy! 

redakcja

Autor:redakcja

15 czerwca 2015, 23:59 • 2 min czytania 0 komentarzy

No i na taką Copa America czekaliśmy od początku! Kto by się tam przejmował taktyką, dyscypliną czy założeniami trenera? Liczy się widowisko. Show, który od początku wymyka się logice. Boliwia – najgorsza w rankingu FIFA drużyna Ameryki Południowej – mierzy się z przetrzebionym kontuzjami Ekwadorem, a tu tempo takie, jakby ten mecz decydował o bezpośrednim triumfie w całym turnieju. Bezwzględnie najlepsze spotkanie Copa America. I sensacja. 3:2 dla Boliwii.

Boliwia i Ekwador odpięły wrotki. Na przekór Jońcy! 

Wątpliwy karny dla Ekwadoru. Valencia strzela precyzyjnie. Gol. Anulowany. Jeden z Ekwadorczyków za szybko wbiegł w pole karne. Powtórka. Beznadziejne uderzenie w środek. Quinonez broni. I doznaje urazu. Chwila przerwy i kontra. Erazo kopie przeciwnika w twarz. Karny w drugą stronę. Martins Moreno strzela do szatni i Boliwia prowadzi już 3:0. Czy któryś fragment lepiej opisze rollercoaster, który obejrzeliśmy na TVP Sport? Zabrakło tylko w międzyczasie, żeby grajkowie się pobili – wtedy mielibyśmy futbol słabszych latynoskich drużyn w pigułce. To naprawdę był szalony mecz. Niby mierzył się zespół bez większych aspiracji z drużyną osłabioną brakiem Antonio Valencii i Felipe Caicedo, ale ten brak presji zadziałał na obie drużyny tak, że trudno było oderwać wzrok od telewizora.

Spektakl pozbawiony taktyki i wyrachowania, za to zupełnie szalony i pełen niewymuszonych błędów, w czym przodowała zwłaszcza defensywa Ekwadoru. Boliwia do przerwy wyglądała na ich tle tak, jakby mecz toczył się w La Paz – trzy tysiące metrów nad poziomem morza – bo różnica w koncentracji obu zespołów była wprost kolosalna. Boliwijczycy starali się grać spokojniej, bardziej „po europejsku”, natomiast Ekwador albo kompromitował się w defensywie, albo narzucał szaleńcze tempo w ataku. Na zasadzie: byle do przodu. Jak najszybciej pod bramkę rywala. Przyniosło to błyskawiczne trafienie Ennera Valencii na 3:1 po przerwie, następnie spadającego liścia Bolanosa z 25 metrów, poprzeczkę po bombie Ibarry i trzysta innych strzałów, ale do remisu zabrakło skuteczności.

I za tę nawałnicę chcieliśmy obu drużynom serdecznie podziękować. W przeciwnym razie Jońca – po wczorajszym Wołku – obrzydziłby nam ten turniej do końca. Komentarz tego gościa działa jak przedawkowanie melatoniny.

Postaw jutro w BET-AT-HOME na Paragwaj (1.75) lub Jamajkę (5.09) -> KURS: 1.76

Reklama

Najnowsze

Polecane

Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
2
Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Komentarze

0 komentarzy

Loading...