Reklama

Grabaż: Takiego Lecha nie stać nawet na Ligę Europy

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

01 czerwca 2015, 17:52 • 4 min czytania 0 komentarzy

Nienawidzę was Jasminie Buriciu, Szymonie Pawłowski – za to co dziś odpierdoliliście w Stargardzie, w Płn Korei czekałby was gułag”. Dwa miesiące temu Krzysztof „Grabaż” Grabowski wychodził sam z siebie, patrząc na grę Lecha. Wokalista zespołów Pidżama Porno i Strachy na Lachy kibicuje Kolejorzowi od 43 lat. Czas sprawdzić, czy dziś nie wycofuje zdania o „piłkarskich debilach”, którzy gnają po mistrzostwo Polski.

Grabaż: Takiego Lecha nie stać nawet na Ligę Europy

Dwa miesiące temu pogląd Grabaża na temat piłkarzy Lecha komentowały największe tabloidy w Polsce. Teraz pora odwołać tamten komentarz?

Wiadomo, że mój wpis pojawił się pod wpływem chwili, fatalnego momentu. Pewnie dzisiaj bym tak nie napisał. Ale czy będę cokolwiek odwoływał? Nie! Komentarz dotyczył tej części sezonu, w której nie graliśmy najlepiej. Moim zdaniem wciąż najlepiej nie jest. Jak zdobędziemy majstra, to będzie to świadczyło o tym, jak przeraźliwie słaba jest nasza liga.

W sferze sportowej Lech jest dla mnie jak rodzina”. Także czas pojawić się w niedzielę na stadionie przy Bułgarskiej?

Reklama

Jak zdążę, to obejrzę mecz z Wisłą. Tylko, że te wszystkie kolejki ligowe pokrywają się z moimi koncertami. Ostatnimi czasy to już taka przypadłość.

Jako kibic, kogo najbardziej ma pan dość w zespole „Kolejorza”?

Ciężko teraz jednoznacznie stwierdzić. Po porażce z Błękitnymi miałem dość wszystkich. Wtedy ta drużyna była poddana jakiejś makabrycznej hipnozie. Wyczyny ze Stargardu przechodziły wszelkie pojęcie. Nie chcę wracać do tego co było. Lubię patrzeć na to, co dopiero nastąpi.

Karol Linetty, którego pan skrytykował, dziś gra jak generał i dowodzi zespołem Skorży.

Karol ma nieprawdopodobne papiery na grę, ale wciąż musi nad sobą pracować, bo dalej ma wiele mankamentów. Jako materiał wyjściowy jest diamentem. Aby świecił pełnym blaskiem, potrzebna jest praca. Nie wiem, czy zagraniczny wyjazd już w następnym sezonie byłby najlepszym wyborem. Może lepiej zostać jeszcze w Poznaniu, spokojnie terminować i pracować nad doszlifowaniem pewnych elementów. Jeśli ma pojechać do nie najgorszego klubu na Zachodzie i dopiero tam uczyć się celności podań, to nikt mu czasu na to nie da. W Poznaniu ma ogromny kredyt zaufania, pewne miejsce w składzie i czas, by udoskonalić pewne aspekty.

Byłby dobry, uzupełnieniem wyjściowego składu kadry?

Reklama

Byłbym ostrożny z pierwszą jedenastką. Mam całkowite zaufanie do Adama Nawałki. Selekcjoner jeśli podejmie jakąkolwiek decyzję odnośnie Karola, będzie to dobry wybór. Mamy fachowca na tym stanowisku. Nawałka ma swoją wizję futbolu, nie ulega prasie i wychodzi na tym wszystkim nie najgorzej.

Lech jedną ręką trzyma już puchar za mistrzostwo. Pan jest pewny, że nie wypuści tej okazji?

Tutaj może powiać wiatr w złą stronę i obudzimy się z ręką w nocniku, jak przeciwko Jagiellonii. Wyszliśmy na prowadzenie, a białostoczanie zrobili sobie dzień lotnika przy Bułgarskiej. Lech ma nieprawdopodobne możliwości, natomiast ma też zdolność do zasypiania na boisku. To największy mankament. Zarówno za czasów Mariusza Rumaka i na początku pracy Macieja Skorży. Wynika on ze słabości mentalnej. Piłkarze „Kolejorza” nie są lujami. Sportowiec-mistrz musi być lujem, wychodzić zawsze pewnym swoich umiejętności i nie dać się zapędzić w kozi róg. Jeśli już tak zrobi to w sposób przemyślany, żeby wykonać kontrę i zakończyć mecz nokdaunem. Poznaniacy często ulegają rywalom i fundują nam horrory. To nie przystoi mistrzowi. Nie wiem, w jaki sposób nad tym pracować. Mentalności zwycięzcy chyba nie da się wytrenować.

W tym zespole wciąż jest wielu zawodników z porażką wypisaną na twarzy. Perspektywa gry o Ligę Mistrzów wiąże się w Poznaniu z drżeniem nóg?

Prawdę mówiąc, trochę drżę. To nie jest ten skład osobowy, który byłby w stanie powalczyć o fazę grupową chociażby Ligi Europy. Filozofia klubu jest taka, żeby nie budować kominów płacowych, bo źle na tym wychodziliśmy. Ta sytuacja przypomina kwadraturę koła, szachowy pat. Zawodnicy, którzy są mentalnie gotowi na zwycięstwa kosztują trochę więcej niż ci co grają w Lechu. Jest kilku gości, którym nie sposób odmówić woli walki, jak wspomina Linetty, Łukasz Trałka, czy Paulus Arajuuri. Można też by było wskazać Sadajewa, ale to gorący łeb. Temu zawodnikowi brakuje drobnej iskry, żeby być klasowym piłkarzem. Wiele potrafi, jednak ze sferą mentalną nie jest u niego do końca OK. Świadczą o tym te setki niewykorzystanych okazji. Szkoda, bo to zacny zawodnik.

Widzi pan w polskiej lidze piłkarza, który mógłby dać nadzieję na sukces w pucharach?

Marco Paixao jako typowa dziewiątka. Byłoby na kogo grać, jest dużo skuteczniejszy od Zaura. Czeczena ciężko zagonić do pola karnego, a Paixao czuje się tam jak u siebie w domu. To najlepsza koncepcja, jeśli mielibyśmy sięgać po kogoś z polskiej ligi. Nie do końca wierzyłbym, że Tuszyński, czy Wilczek udźwigną presję gry w Poznaniu. Marco Paixao ma zachodnią mentalność i on dałby tu radę.

fot. Sławomir Nakoneczny

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...