Reklama

Apelujemy do 90minut.pl – nie fałszujcie historii!

redakcja

Autor:redakcja

30 maja 2015, 13:04 • 2 min czytania 0 komentarzy

90minut.pl to wielki i wspaniały serwis. Kto go nie docenia, ten gamoń. Ale jest też druga strona medalu – wielkość tego serwisu oznacza też wielką odpowiedzialność. Dzisiaj to ta właśnie strona decyduje o historii polskiego futbolu. Cokolwiek zostanie wstukane do tamtej bazy danych, zostanie bezmyślnie przepisane przez autorów wszelakich Skarbów Kibica za rok, za dwa czy za trzy lata.

Apelujemy do 90minut.pl – nie fałszujcie historii!

W piątek gola na wagę trzech punktów dla Korony zdobył Jovanović. Było to oczywiste dla każdego, kto oglądał mecz, jest to też oczywiste dla Ekstraklasy SA, która właśnie Jovanoviciowi na swojej oficjalnej stronie zapisuje to trafienie. Jednak ta wersja szybciutko się ulotni – od następnego sezonu Jovanović będzie miał zapisanego o jednego gola mniej, niż faktycznie w życiu strzelił. Historię piszą zwycięzcy, a na rynku kronikarsko-statycznym 90minut.pl to niekwestionowany tiumfator.

Drodzy czytelnicy, sami popatrzcie, do jakiego absurdu doszło (od 3:05).

Autorzy 90minut.pl uznają, że każde muśnięcie piłki przez zawodnika drużyny atakującej jest decydujące. Skoro więc piłka otarła się o Porcellisa, to jemu należy zapisać gola. I nieważne, że gość leżał, że ze strzałem nie miał nic wspólnego, że robił tam w zasadzie za kępkę trawy. Taka metodologia jest wygodna, bo eliminuje uznaniowość – „ja bym zapisał temu, niech ma”. Ale całkiem od uznaniowości uciec nie sposób, to nierozsądne. Ten zero-jedynkowy sposób myślenia, przyjęty przez 90minut.pl, właśnie doprowadził do zafałszowania historii. Inaczej tego nazwać nie sposób.

Reklama

Apelujemy do 90minut.pl – opamiętajcie się! Nie bądźcie statystycznymi talibami. Tu trzeba odrobinę refleksji, spojrzenia z innej strony. Przyjęliście zasady i chcecie być konsekwentni, szanujemy to. Ale najwidoczniej zasady były złe – co widzimy właśnie na przykładzie piątkowego gola. Padliście ofiarą własnych reguł. Już dzięki wam Tomasz Frankowski ma w kronikach zapisaną o jedną bramkę więcej, niż faktycznie strzelił. Nie dało to wam do myślenia, dalej brniecie w ślepy zaułek, a ofiarami będą wasi czytelnicy – dostający fałszywą informację. Ofiarą będzie też historia, na której straży stoicie.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...