Reklama

Młynarczyk jak Boniek. Zdobył Puchar Europy, chociaż nikt na niego nie stawiał.

redakcja

Autor:redakcja

27 maja 2015, 12:30 • 2 min czytania 0 komentarzy

Pierwszym Polakiem, który sięgnął po Puchar Europy był Zbigniew Boniek. W 1985 roku, z Juventusem. O tym na ogół wszyscy doskonale wiedzą. Mniej osób pamięta to, co stało się dwa lata później, czyli dokładnie 28 lat temu. Wtedy na stadionie w Wiedniu gigantyczną niespodziankę sprawiło FC Porto, wygrywając w finale z faworyzowanym na wszelkich frontach Bayernem Monachium. W bramce Smoków stał 35-letni Józef Młynarczyk.

Młynarczyk jak Boniek. Zdobył Puchar Europy, chociaż nikt na niego nie stawiał.

Jak pamiętamy, polscy piłkarze – nawet ci najlepsi – musieli mierzyć się z absurdalnymi przepisami, zakazującymi im podboju zagranicznych lig w młodym wieku. Młynarczyk też musiał czekać. W wieku 31 lat trafił do francuskiej Bastii, by potem wzmocnić FC Porto, w którym zakończył karierę i gdzie przez kilka lat pracował jeszcze po zawieszeniu butów na kołku. To jednak tam odnosił największe sukcesy. Dwa mistrzostwa Portugalii i Puchar Europy były tymi najważniejszymi.

Jeszcze kilka tygodni przed finałem Polak nie był pewny występu. Nie mógł, bo etatowo przesiadywał na ławce rezerwowych. Właściwie od początku sezonu bronił jego konkurent. Młynarczyk w bluzę z numerem jeden wskoczył dopiero przy okazji spotkań ćwierćfinałowych i bronił już do samego końca. W półfinale trzepnęli Dynamo Kijów, ale w meczu o puchar byli kompletnym outsiderem. Nikt nie dawał im właściwie żadnych szans. Mogli liczyć na szczęście, dyspozycję dnia, ale Niemcy byli po prosu lepsi. Mieli silniejszy zespół. Nazwiska robią wrażenie do dziś. Bawarczycy byli tak pewni swego, że prezes już znacznie wcześniej przygotował mowę z pozycji zwycięzcy. Przeliczył się.

Tak samo jak niektórzy bukmacherzy. Kurs na Porto oscylował w okolicach dziewiętnastu, ale ekipa z Portugalii, pomimo szybko straconej bramki, przy której częściowo zawinił także Młynarczyk, podniosła się w sposób niebywale efektowny, zdobywając dwie bramki w ciągu trzech minut. I to jeszcze na dziesięć minut przed końcem. Wyrównujący gol Rabaha Madjera przeszedł do historii jako jeden z największych i najbardziej spektakularnych w historii Pucharu Europy.

Reklama

Najnowsze

Ekstraklasa

Pomocnik Warty otwarcie krytykuje klub: zastanawiam się, co ja do cholery tutaj robię…

Maciej Szełęga
7
Pomocnik Warty otwarcie krytykuje klub: zastanawiam się, co ja do cholery tutaj robię…

Komentarze

0 komentarzy

Loading...