Reklama

W Ekstraklasie jak w juniorach? Czas rozliczyć Jakuba Świerczoka

redakcja

Autor:redakcja

26 maja 2015, 16:09 • 2 min czytania 0 komentarzy

Jeszcze przed startem rundy wiosennej Jakub Świerczok udzielił wywiadu Przeglądowi Sportowemu, który kompletnie rozłożył nas na łopatki. Na pewno pamiętacie tę rozmowę – mówił, że nie grał w Kaisterslautern dlatego, że się nie uśmiechał, i dlatego, że był lepszy od swoich konkurentów. Dodał też, że nie rozumie piłkarzy, których stresuje 50 tysięcy ludzi na trybunach, że żaden psycholog nie jest w stanie mu pomóc oraz że zostałby królem strzelców w rezerwach, gdyby tylko pozwolono mu grać. A potem zapowiedział, że podbiję polską Ekstraklasę.

W Ekstraklasie jak w juniorach? Czas rozliczyć Jakuba Świerczoka

Czyli właśnie przyszedł czas, by rozliczyć napastnika Zawiszy z jego szumnych zapowiedzi. Najpierw kilka cytatów:

– Wiem, że w końcu odżyję po powrocie do polskiej ligi.

– Mogłem pójść do każdego klubu w Polsce, ale pomyślałem, że do kraju zawsze będę mógł wrócić, a Bundesliga to ogromna szansa.

– W Ekstraklasie po kilku miesiącach w Niemczech czułem się jak w juniorach.

Reklama

W jaki sposób odżywał więc Świerczok? Na piętnaście spotkań Zawiszy ledwie pięć razy wystąpił w podstawowym składzie, a tylko dwukrotnie przebywał na boisku przez pełne 90 minut. Strzelił trzy gole i nie zanotował ani jednej asysty. Jakkolwiek patrzeć, Kuba – grając jak z juniorami – powinien ciut lepiej sobie poradzić. Chociaż domyślamy się, że gdyby tylko pozwolono mu częściej grać, zostałby królem strzelców.

Świerczok to też klasyczny przykład napastnika, który cieszy się dobrą opinią tylko wtedy, kiedy go nie widać lub kiedy opowiada sam o sobie. Do niedawna Kuba sądził, że mógł przejść do każdego klubu w Polsce, a teraz musi stawić czoła niewygodnej rzeczywistości, która brzmi – jest rezerwowym w ostatniej drużynie ekstraklasy. Powtórzmy, nie podstawowym graczem lidera, tylko rezerwowym w 16. zespole ligi. To powinno dać mu do myślenia.

Świerczok w rozmowie z PS wyznał też, że gdyby był słaby, to powiedziałby, że jest słaby. Zastanawiamy się więc, jak odniesie się do kończącego się właśnie sezonu. Czy będzie umiał z pokorą porozmawiać o swoich dotychczasowych występach, czy jednak znowu poszuka sobie kilku tanich wymówek? Jeśli to drugie, to mamy dla niego małą podpowiedź: Mariusz Rumak nie wygląda na gościa, który tolerowałby brak uśmiechu.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

0 komentarzy

Loading...