Reklama

Sobotni piknik – frekwencja we Wrocławiu sięgnęła dna

redakcja

Autor:redakcja

23 maja 2015, 15:54 • 2 min czytania 0 komentarzy

Wczorajszy mecz w Bydgoszczy oglądało 4000 osób, co jeszcze można tłumaczyć oryginalną polityką cenową prowadzoną przez Zawiszę i trwającym konfliktem z „kumatymi”. Chwilę później na spotkaniu Cracovii z Koroną zjawiło się 6000 ludzi, a po końcowym gwizdku Jacek Zieliński załamywał ręce nad niską frekwencją. Według krakowskiego szkoleniowca główną winę za taki stan rzeczy ponosi telewizja, która pokazuje wszystkie mecze i tym samym rozleniwia kibiców. Do dzisiejszego popołudnia można było się jeszcze łudzić, że tak nikłe zainteresowanie ligowymi starciami ma związek z poziomem grupy spadkowej oraz markami Górnik Łęczna i Korona, które raczej nie stanowią specjalnego magnesu na kibiców. Niestety, chwilę później zobaczyliśmy otoczkę meczu we Wrocławiu…

Sobotni piknik – frekwencja we Wrocławiu sięgnęła dna

Podczas spotkania z Górnikiem Zabrze trybuny stadionu Śląska wyglądają tak, jakby we Wrocławiu równolegle rozgrywano finał Ligi Mistrzów. Nieliczne kępki ludzi i całe połacie pustych, zielonych krzesełek. Mecz odbywa się więc w atmosferze sparingu i w sumie ciężko wymagać pełni zaangażowania od piłkarzy, którzy niejednokrotnie cieszą się większym zainteresowaniem robiąc zakupy w galerii handlowej.

Otoczka dzisiejszego meczu stanowi dość przygnębiający widok. Nie po to buduje się takie stadiony, by podczas meczów kibice mogli bez żadnych problemów przeczytać wielki napis „Śląsk Wrocław”. W dolnośląskiej stolicy od dłuższego czasu mierzą się z problemami z frekwencją, ale tak słabo jak dziś już dawno nie było. Wydawałoby się, że około 20 stopni bez deszczu to idealna pogoda do przyjścia na stadion. Okazuje się jednak, że dla kibiców Śląska to idealna pogoda, by porobić cokolwiek innego. Termin? Trudno wymarzyć sobie lepszy niż sobotnie popołudnie. Ani za wcześnie – wszyscy zdążyli się wyspać, ani za późno – każdy zdąży wrócić do domu przed dobranocką. Nie ma żadnych wymówek. Żadnych.

Reklama

To zresztą stały trend we Wrocławiu. Spójrzmy na ich liczby w tym roku:

9097 z Jagiellonią
21 005 z Legią
8149 z Podbeskidziem
11 651 z Lechią
14 791 z Wisłą
15 768 z Legią

I wreszcie dzisiaj, 5875 widzów. Stadion praktycznie pusty. Nawet na Oporowskiej wyglądałoby to kiepsko. Zresztą, powrót na tamten stadion nie jest może najgorszym pomysłem…

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Polecane

Probierz: Grając tak jak z Walią, mamy szansę na awans z grupy Euro 2024

Paweł Paczul
0
Probierz: Grając tak jak z Walią, mamy szansę na awans z grupy Euro 2024
Ekstraklasa

Królowie stojącej piłki. Kto w Ekstraklasie najlepiej korzysta ze stałych fragmentów gry?

Michał Trela
1
Królowie stojącej piłki. Kto w Ekstraklasie najlepiej korzysta ze stałych fragmentów gry?

Komentarze

0 komentarzy

Loading...