Reklama

Najgłupszy szalik w historii. MK Dons i Wimbledon

redakcja

Autor:redakcja

06 maja 2015, 11:05 • 3 min czytania 0 komentarzy

Różne widzieliśmy w życiu szaliki. Zaczynało się bodajże od wełnianych, długich, takich, że nieco niższy i szczuplejszy kibic mógł się opatulić od stóp do głów. Potem tkane. Drukowane. Proste pasiaki. Efektowne, z bajerami, czasem nawet imitujące „3D”. Ciepłe, które doskonale sprawdzały się na beznadziejnych meczach Pucharu Ligi (pamiętacie!?) w zimne, wtorkowe wieczory. Z hasłami kreatywnymi, szlachetnymi, obrzydliwymi i haniebnymi. Naprawdę, uważamy, że w kwestii piłkarskich ocieplaczy szyi jesteśmy dość porządnie wyedukowani.

Najgłupszy szalik w historii. MK Dons i Wimbledon

A jednak. Kreatywność i bezczelność ludzi wciąż potrafi nas zaskoczyć.

Anglia. Rok 2004. Trybuny Wimbledonu wprawdzie już od dawna nie mają szansy na oglądanie najlepszych krajowych ekip, ale wciąż trzymają się nieźle. W końcu klub jak żona – jedna na całe życie. Ludzie, którzy złapali kibicowskiego bakcyla za czasów „Szalonego Gangu” z Vinniem Jonesem na czele wciąż odwiedzają trybuny wysłużonego obiektu Wimbledonu. A nazwa, choć na świecie kojarzy się z tenisem, wciąż bywa wspominana przez angielskie środowisko futbolowe, jako wspomnienie tych magicznych dni, gdy skazywana na pożarcie banda brutali i chamów zdobyła Puchar Anglii.

Wimbledon był sporym kawałkiem historii tamtejszego futbolu. Jasne, nigdy nie aspirował do walki z londyńskimi legendami jak Arsenal czy Tottenham. Nigdy nie pchał się na salony, między Manchester United i Liverpool. Swoje jednak zagrał, a przede wszystkim – swoje ugrał. Przy kapitalnym wsparciu kibiców. Właśnie wtedy na scenie pojawił się nowy gracz. MK Dons. W teorii miało być sympatycznie – nowy sponsor, nowe nadzieje, nowy obiekt, nowi kibice. W praktyce, grupie biznesmenów zamarzyło się kompletne zniszczenie Wimbledonu i zbudowanie na jego gruzach nowego tworu.

Na to oczywiście nie zgodzili się fanatycy, którzy po twardej walce przejęli prawa do historii, trofeów i wszelkiej spuścizny po Wimbledonie. Tak z jednego klubu powstały dwa: MK Dons, który zostawił sobie miejsce w lidze oraz AFC Wimbledon, który zabrał całą resztę z kibicami włącznie.

Reklama

Po co ten przydługi wstęp? Ano po to, by wyjaśnić wam jak tragicznym pomysłem było wyprodukowanie szalika, który nawet w nas wzbudził potężny niesmak.

https://www.whoateallthepies.tv/wp-content/uploads/2015/05/half-and-half2-500x333.jpg

Bam. Łączony szal Wimbledonu i MK Dons. Przyzwyczailiśmy się do dość głupiego łączenia klubów na szalikach, czy to w imię upamiętnienia ważnych spotkań, czy to w ramach kibicowskich „zgód”. Takiego czegoś jednak się nie spodziewaliśmy. Coś jak szalik Polonii Warszawa łączony z Dyskobolią Grodzisk Wielkopolski. Jak łączony szal Szombierek i Polonii Bytom, jak szalik PPS i PZPR, albo Lecha Wałęsy i Aleksandra Kwaśniewskiego.

Dlaczego? Kto na to wpadł? W jaki sposób zrealizował swój szatański pomysł? A przede wszystkim: w jakim kierunku to wszystko zmierza?

Dla porządku – AFC Wimbledon zbudowany na gruzach starego klubu zaoranego przez biznesmenów z MK Dons powoli dogania śmiertelnego rywala. W tym sezonie byli tylko ligę niżej, w przyszłym po awansie Dons znów będą ich dzielić dwa poziomy. Mamy jednak wrażenie, że pucharowe starcie z ubiegłego roku nie było ostatnim meczem obu zespołów.

Oby przy kolejnym nikt nie wpadł na pomysł łączonych szalików…

Reklama

Najnowsze

Ekstraklasa

Górnik Zabrze może nam dać końcówkę sezonu, na jaką nie zasługujemy

Piotr Rzepecki
1
Górnik Zabrze może nam dać końcówkę sezonu, na jaką nie zasługujemy
Inne kraje

Życie i śmierć w RPA. Dlaczego czarni są rozczarowani wolnością i partią Mandeli?

Szymon Janczyk
6
Życie i śmierć w RPA. Dlaczego czarni są rozczarowani wolnością i partią Mandeli?

Komentarze

0 komentarzy

Loading...