Reklama

Wszołek grzeje ławę i przynosi pecha. Czas wracać?

redakcja

Autor:redakcja

22 kwietnia 2015, 16:13 • 2 min czytania 0 komentarzy

Paweł Wszołek narobił wszystkim smaku swoim pierwszym sezonem w Sampdorii. Jakkolwiek patrzeć, rzadko kiedy młody Polak notuje tak obiecujący start w silnej lidze zagranicznej. Dziewiętnaście meczów w Serie A, z czego ponad połowa w podstawowym składzie, a pod koniec rozgrywek jeszcze kapitalny gol przeciwko Napoli. Można było mieć uzasadnione nadzieje, że były pomocnik Polonii naprawdę poradzi sobie we Włoszech.

Wszołek grzeje ławę i przynosi pecha. Czas wracać?

Niestety, nadzieje okazały się płonne. W trwającym sezonie, zamiast wykonać kolejny krok do przodu, Wszołek zdaje się podzielać los, który swego czasu był udziałem Wolskiego, Zielińskiego czy Kupisza. Czyli praktycznie w ogóle nie pojawia się na boisku. Polak we wszystkich rozgrywkach wystąpił zaledwie w sześciu meczach, a na murawie spędził jedynie 233 minuty. Czyli miał być rozwój, a wyszła dupa, rzecz jasna z majonezem.

Patrzymy na bilans Wszołka z ostatnich tygodni i nie możemy pojąć, skąd tak duży regres. A to pojawi się na boisku na minutę, a to na kwadrans, potem znowu na 120 sekund. Zazwyczaj jednak w ogóle nie podnosi się z ławki rezerwowych. Z pewnością nie można zrzucić całej winy na operację przepukliny, którą Polak przeszedł latem. Wszołek zwyczajnie przegrywa rywalizację o miejsce w składzie, czy to na skrzydle, czy na prawej obronie. W ogóle ten cały przyspieszony kurs gry w defensywie jak dotąd okazał się wielką klapą. Co gorsze, nic nie wskazuje, by w najbliższej przyszłości sytuacja Polaka miała ulec poprawie.

W tym sezonie Wszołek tylko dwa razy dostał prawdziwą szansę i zaczął mecz w pierwszym składzie. W styczniu zagrał w Pucharze Włoch z Interem, gdzie sprokurował karnego i wyleciał z czerwoną kartką, a w lutym brał udział w porażce ze słabiutkim w tym sezonie Chievo. Jeżeli mielibyśmy doszukać się w jego liczbach jakiejś prawidłowości, to tylko niezbyt wesołej. Wychodzi na to, że Sampdoria z Wszołkiem, który gra dłużej niż kwadrans, zawsze przegrywa.

A trzeba dodać, że ekipa z Genui to nie byle popychadło, które każdy leje jak chce. W tym sezonie, na 34 mecze we wszystkich rozgrywkach, podopieczni Mihajlovicia przegrali tylko sześć razy, w tym cztery razy z pomocą Wszołka. To naprawdę nie lada sztuka grać mniej więcej raz na sześć spotkań i wziąć udział w dwóch trzecich porażek swojego zespołu.

Reklama

W tym kontekście trudno się dziwić, że Wszołek nie gra, bo – delikatnie mówiąc – talizmanem nie jest. Do końca rozgrywek pozostało już tylko siedem kolejek i, jeżeli nie wydarzy się nie nieoczekiwanego, sezon będzie można spisać na straty. Dla Pawła to chyba najwyższa pora na porządne przemyślenie swoich zagranicznych podbojów.

Najnowsze

Ekstraklasa

Pomocnik Warty otwarcie krytykuje klub: zastanawiam się, co ja do cholery tutaj robię…

Maciej Szełęga
5
Pomocnik Warty otwarcie krytykuje klub: zastanawiam się, co ja do cholery tutaj robię…
1 liga

Lechia Gdańsk odpowiada byłemu prezesowi: Próba destabilizacji klubu

Damian Popilowski
2
Lechia Gdańsk odpowiada byłemu prezesowi: Próba destabilizacji klubu

Komentarze

0 komentarzy

Loading...