Reklama

Autostrada pod Luizem i presja na „Lewym”. 5 pytań przed Ligą Mistrzów.

redakcja

Autor:redakcja

21 kwietnia 2015, 13:30 • 4 min czytania 0 komentarzy

O ile wynik pierwszego meczu Barcelony z Paris Saint-Germain mógłby przewidzieć przeciętny gimnazjalista, o tyle spotkanie Bayernu z FC Porto przyniosło już niezłą niespodziankę. To głównie tam spodziewamy się dziś konkretnych emocji. Niemcy stoją przed zadaniem trudnym, ale z pewnością nie niewykonalnym. Grają u siebie, a do awansu wystarczy wygrana 2:0. Na Camp Nou, podczas wyjścia na boisko, DJ mógłby puścić wodzę fantazji i zarzucić na głośniki motyw z filmu Mission Impossible, bo misja Paryżan, logicznie rzecz biorąc, rzeczywiście jest skazana na porażkę.

1. David Luiz znów zagra jak puszysty ośmiolatek?

Autostrada pod Luizem i presja na „Lewym”. 5 pytań przed Ligą Mistrzów.

Taki, którego do drużyny wybierało się na samym końcu. Już w momencie transferu mówiło się, że 50 milionów euro za Brazylijczyka to przesada, przepłacenie i nonsensowne szastanie szejkowymi pieniędzmi. Nawet w obliczu tendencji płacenia coraz większych pieniędzy za stoperów. W pierwszym meczu Luiz był brutalnie ośmieszany przez Luisa Suareza, który zakładał mu siatki jak manekinowi z rozkraczonymi nogami. Internet zrobił z tego klasyczną szyderkę, a Luiz stwierdził, że najwyraźniej nie był to jego wieczór.

W rewanżu będzie piłkarzem na którym ciążyć będzie największa presja, a jak już nie raz mieliśmy okazję się przekonać, nie jest on psychicznym tytanem. Niewykluczone, że wieczorem ponownie stanie się dwunastym zawodnikiem Barcelony, a autostrada do bramki Salvatore Sirigu będzie przebiegać centralnie pomiędzy jego nogami.

2. Zlatan Ibrahimović spełni ciche marzenie i uciszy Camp Nou?

Reklama

Jaki jest jego stosunek do Barcelony – powszechnie wiadomo. Po drużynie z Katalonii dość mocno przejechał się w swojej autobiografii i generalnie z grą w tamtym klubie nie ma szczególnie przyjemnych wspomnień. Na widok koszulki Blaugrany nie kręci mu się w oku łezka. Gra przeciwko drużynie Luisa Enrique to dla niego w pewnym sensie coś specjalnego.

W pierwszym meczu zagrać nie mógł, ale teraz jest już zwarty i gotowy. Spodziewamy się, że gest uciszający wypełnione do ostatniego miejsca Camp Nou jest jednym z jego celów o najwyższym priorytecie. W przypadku 99 procent piłkarzy napisalibyśmy, że to niewykonalne, ale należy wziąć poprawkę, że to Zlatan. A dla Zlatana niemożliwe nie istnieje.

3. Guardiola wpłynie na myślenie swoich piłkarzy?

W zapowiedzi pierwszego meczu FC Porto z Bayernem Monachium wyraźnie tych pierwszych zlekceważyliśmy. Napisaliśmy chociażby, że Ricardo Quaresma to nie jest piłkarz na tak ważne mecze, przeciwko tak ważnym przeciwnikom. Tymczasem zapomniany gwiazdor zdobył dwie bramki i zagrał nam na nosie, tak samo jak ekipie Bayernu, która również zbagatelizowała siłę Porto. Zostali za to skarceni wynikiem 1:3.

Teraz zakres błędu jest już śmiesznie mały, a miejsca na przekonanie o swojej wyższości jeszcze przed wyjściem na boisko nie ma w ogóle. Monachijczycy są rzecz jasna faworytami meczu, ale jeśli chodzi o kwestię awansu, bukmacherzy typują mniej-więcej 50/50. Klucz tkwi w głowach. Koncentracja, motywacja. Tutaj Josep Guardiola, jako trener-psycholog, ma spore pole do popisu. Po szybko straconej przez Bayern bramce w pole karne Porto wjedzie piętrowy autobus, a wtedy o półfinał może być naprawdę trudno.

Reklama

– Wiem, że jesteśmy w stanie tego dokonać. Wystarczy wygrać 2:0, a nie nie będzie to przecież jakiś historyczny rezultat. Szczerze? Nie mam pojęcia jak tego dokonamy, ale jestem pewien, że nam się uda – powiedział jeden z tych, na którym spocznie ciężar odrabiania strat, Thomas Mueller.

Podstawowe pytanie brzmi…

4. Czy Bayern da radę wznieść się ponad chmury bez swoich skrzydeł?

Każdy z tej dwójki wnosi przynajmniej kilkanaście procent do całokształtu gry Bayernu. Szybkość, dryg, zejście, złamanie do środka. Grają tam od kilku dobrych lat, stając się nieodłączną częścią układanki. Ich wyjęcie powoduje widoczne gołym okiem zniekształcenie drużyny i taki zniekształcony Bayern oglądaliśmy w Porto. Żaden z pozostałych piłkarzy – ani Mario Goetze, ani Thomas Mueller, ani Robert Lewandowski – nie ma tak wielkiego wpływu i nie daje pozostałym takiego kopa.

Problem pozostaje nierozwiązany. Bawarczycy będą musieli radzić sobie bez nich po raz kolejny. O ile na Bundesligę jedenastka bez tej dwójki jeszcze daje radę, o tyle w Lidze Mistrzów – co pokazał mecz na Estadio do Dragao, może być już różnie.

5. Robert Lewandowski nie pęknie w obliczu wielkiej presji?

Być może największą od początku kariery, bo tak jak PSG w roli strażaka widzi Ibrahimovicia, tak samo w Bayernie trzymają kciuki za swoją dziewiątkę, czyli naszego „Lewego”. W rozmaitych zapowiedziach jest wymieniany jako piłkarz najbardziej kluczowy dla rywalizacji. Jego pojedynki ze środkowymi obrońcami Porto – Maiconem i Ivanem Marcano – mają być ozdobą tego meczu.

W ostatnich trzech spotkaniach w lidze zaliczył trzy trafienia i asystę. Jest w formie – to pewne – stąd jeszcze większe oczekiwania. Zaczynające sięgać niewyobrażalnych rozmiarów. Bayern  to nie Borussia. Tutaj nie ma luzu, a są bezwzględne obowiązki, którym pierwszym z brzegu jest awans do półfinału. Odpadnięcie już teraz byłoby przecież kompletną katastrofą.

Najnowsze

Liga Mistrzów

Komentarze

0 komentarzy

Loading...