Reklama

Znalazł się śmiałek – Jacek Zieliński wkracza na pole minowe

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

20 kwietnia 2015, 14:01 • 3 min czytania 0 komentarzy

W Ekstraklasie rozpoczął się właśnie sezon powrotów na trenerską karuzelę. Najpierw Czesław Michniewicz po blisko 18 miesiącach przerwy od trenerki przyjął ofertę Pogoni Szczecin, a dziś z Cracovią dogadał się Jacek Zieliński (ten z mistrzostwem w CV), którego rozłąka z Ekstraklasą trwała jeszcze miesiąc dłużej. Trener, który ostatnio pracował w Ruchu Chorzów, a wcześniej m.in. w Lechu, Polonii i Groclinie, związał się z krakowską drużyną do czerwca 2016. 

Znalazł się śmiałek – Jacek Zieliński wkracza na pole minowe

Nie da się ukryć, że Zieliński do Cracovii przychodzi w roli strażaka (jest co gasić), ale – w przeciwieństwie do chociażby Marka Zuba i Radoslava Latala – nie dał wkręcić się w śmieciową umowę, która obowiązywać miałaby tylko do końca sezonu. Pewności oczywiście nigdy nie ma, ale nawet w przypadku ewentualnej degradacji – według kontraktu – powinien pozostać na stanowisku. Przynajmniej to zapewnia mu względny komfort pracy…

Robota w Cracovii to obecnie spore wyzwanie dla każdego trenera. Sytuacja w tabeli, eufemistycznie rzecz ujmując, do najweselszych nie należy – już dziś Pasy wylądować mogą w strefie spadkowej. Ostatnio drużyna prezentuje się tragicznie i – co gorsza – piłkarzy, którzy wyglądają na takich, którzy są w stanie pociągnąć ten wózek w odpowiednim kierunku, można policzyć na palcach jednej ręki. Jeśli doliczymy do tego nieprzyjazne dla trenerów otoczenie, o którym wspominał chociażby Wojciech Stawowy i oderwanego od rzeczywistości właściciela, otrzymujemy obraz pola minowego, na które właśnie wkroczył Zieliński.

W osobnym tekście przygotowaliśmy nawet kilka rad dla nowego trenera Cracovii, którymi powinien się kierować, by jak dłużej unikać eksplozji (TUTAJ), bo że ona ostatecznie i tak nastąpi, nie mamy wątpliwości.

Co do samego Zielińskiego, możemy chyba napisać, że jego powrót na ławkę trenerską jest całkowicie uzasadniony. Swego czasu zrobiliśmy wielkie podsumowanie pracy ekstraklasowych trenerów w XXI wieku (naprawdę wielkie, znajdziecie je w tym miejscu), z którego wynikało, że liczby zdecydowanie go bronią. Co więcej, uznaliśmy go nawet za najbardziej niedocenianego szkoleniowca. Przypomnijmy uzasadnienie:

Reklama

– wprowadził na salony Górnika Łęczna (1,27), gdzie uzbierał najwyższą średnią spośród wszystkich trenerów zespołu z Lubelszczyzny, którzy załapali się na Ekstraklasę;
– zanotował rewelacyjną rundę w Wodzisławiu Śląskim (1,87), zdecydowanie najlepszą w całej historii klubu;
– odpowiadając za wyniki Groclinu, podbił średnią do równo dwóch punktów na mecz. To także najlepsze osiągnięcie wśród szkoleniowców pracujących w folwarku Zbigniewa Drzymały;
– zaliczył dwie bardzo równe przygody w Polonii Warszawa za czasów Józefa Wojciechowskiego (1,8 i 1,79). Lepszą średnią miał jedynie Bobo Kaczmarek, ale on załapał się ledwie na cztery kolejki, czego przy łącznie 54 Zielińskiego nijak nie da się porównać;
– w Lechu Poznań pod względem średniej punktowej obejrzał plecy Mariusza Rumaka (przegrał o 0,03, on: 1,9, Rumak 1,93), z tym, że przecież to Zieliński zdobył ostatnie mistrzostwo, a i w Europie dał radę;
– dość powiedzieć, że nie sprawdził się tylko w Ruchu. Tam zleciał z Ekstraklasy, którą ostatecznie udało się zachować, za sprawą braku licencji dla Polonii Warszawa.

Zieliński

Z jednej strony praca w Cracovii to idealna okazja, by trochę popsuć sobie te statystyki, z drugiej – czy Zieliński mógł sobie pozwolić na dalsze oczekiwanie? Zapewne nie, nawet teraz nie był przecież pierwszym wyborem. Mamy nadzieję, że w czasie wolnym, którego miał ostatnio sporo, przeczytał kilka książek o psychologii i motywacji, bo umówmy się – w kwestiach piłkarskich niewiele da się w Cracovii zrobić.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...