Reklama

Manipulacje i sensacje. Czas wyborów w Barcelonie.

redakcja

Autor:redakcja

20 kwietnia 2015, 09:20 • 7 min czytania 0 komentarzy

Czas wyborów to prime time nie tylko dla kandydatów starających się o dotarcie do władzy, ale również dla specjalistów PR. Co jeśli polityk jest jednocześnie piarowym ekspertem? Wydaje się, że obie te cechy łączą w sobie dwaj główni kandydaci do objęcia stołka prezydenta FC Barcelony – Joan Laporta oraz Josep Maria Bartomeu. Różnica między nimi jest jednak znacząca – jeden z nich wykorzystuje kiepski wizerunek drugiego, a z kolei drugi ma odpowiednie narzędzia do stosowania (krypto)propagandy, aby ten wizerunek poprawić. Przyjrzyjmy się zatem jak Bartomeu wykorzystuje katalońskie media dla swoich wyborczych celów, w szczególności Sport oraz El Mundo Deportivo.

Manipulacje i sensacje. Czas wyborów w Barcelonie.

Siódmego stycznia Bartomeu ogłosił, że po bieżącym sezonie zostaną rozpisane przyspieszone wybory. Wiadomość została ogłoszona dzień po tym, jak zwolniony został Andoni Zubizarreta, były dyrektor sportowy klubu. Decyzja o zorganizowaniu wyborów była jednak pokłosiem wielu skandali z udziałem aktualnego zarządu Barcelony, poczynając od NeymarGate, aż do przegranego procesu z byłym zarządem Joana Laporty. Choć prezydent zaprzecza, jakoby prowadzi jakąkolwiek kampanię wyborczą, właściwie robi to pełną gębą. Od kiedy informacja o wyborach poszła w eter, Sport i Mundo Deportivo dwoją się i troją, aby podreperować i tak już kiepski wizerunek Barto. Szczególnie w sprawie NeymarGate.

Prym wiedzie El Mundo Deportivo, które jest tubą kampanijną przyjaciela Sandro Rosella. Gdy piłkarski świat żył fatalnymi wiadomościami z Barcelony, zarówno z boiska, jak i z biur Camp Nou, Mundo Deportivo wałkowało temat, iż aktualny kryzys to pikuś przy tym, co miało miejsce w 2008 roku za kadencji Joana Laporty (zarzuty o malwersacje finansowe oraz kiepskie wyniki sportowe). Ponadto – wywiady. Ich ilość z udziałem Bartomeu wzrosła co najmniej trzykrotnie w 2015 roku. Najpierw w katalońskiej rozgłośni radiowej RAC1, później dla 8tv, nie mówiąc już o tych dla klubowego kanału BarcaTV. Bartomeu eksploatuje te narzędzie bardzo często, opowiadając głównie o swoich przemyśleniach dotyczących gry poszczególnych zawodników oraz ogólnej formy klubu – przede wszystkim finansowej. Oficjalne materiały bardzo często pojawiają się na łamach Mundo Deportivo. W 2014 roku trudno było znaleźć takie nagrania na stronie tegoż dziennika sportowego. W bieżącym można spotkać je dwa, a czasem nawet aż trzy razy w tygodniu. Przypadek?

Manipulacje widać również (a może głównie?) na okładkach wspomnianych wcześniej gazet. Najbardziej są one widoczne odnośnie felernego transferu Neymara do Barcelony. Informacje o zarzutach prokuratury czy oskarżeniach hiszpańskiego urzędu skarbowego często można było dojrzeć na okładkach dopiero po ich wnikliwych obserwacjach. Przykładem może być ta z trzeciego lutego, która zawierała informacje o oskarżeniach skarbówki na małym szarym kwadraciku. Kiedy Rosell i Bartomeu usłyszeli, że mogą spędzić swoją przyszłość w więzieniu, głównym tematem na okładach obu gazet był… zachwyt nad grą Suareza i karuzela transferowa. Gdy Bartomeu starał się przed sądem wplątać osobę Tito Vilanovy, dzień później na okładce Mundo Deportivo przeczytaliśmy cytat prezydenta: „Nie wolno szarpać reputacją Vilanovy!”

Zrzut ekranu 2015-04-20 o 10.14.52

Reklama

Gdy Barto i spółka mają kłopoty, poświęcane jest im minimalne miejsce na okładkach Sportu i MD na rzecz dużo „poważniejszych” wydarzeń.

Transfery są akurat fantastycznym tematem, które potrafią zrzucić na dalszy plan nawet największe problemy Barto z prawem. Szczególnie, gdy w grę wchodzą wielkie nazwiska. Ostatnio motorem napędowym kampanii wizerunkowo-wyborczej jest Paul Pogba, który traktowany jest jako karta przetargowa Bartomeu. „Jak wygram wybory, to ściągnę Pogbę na Camp Nou”. Sposób na transfer gwiazdy bardzo skutecznie działa na wyobraźnię wyborców, ale jednocześnie jest też najbardziej trywialnym i prostym sposobem na zdobycie głosów socios. Aktualnie okładki Sportu i Mundo Deportivo to karuzela transferowa przeplatana z ekstazą radości po zwycięskich bojach na krajowych i europejskich boiskach.

Czy Bartomeu musi specjalnie się wysilać, żeby nie martwić się o wynik wyborów? Teoretycznie tak, ponieważ ilość skandali z jego udziałem wymusza działania zmierzające do poprawy jego wizerunku. Z drugiej strony w klubie panuje świetna atmosfera, Messi zaczął strzelać jak na zawołanie, a w kraju lider znajduje się właśnie na Camp Nou. Wyniki zespołu zdecydowanie ratują sytuację Bartomeu, bo gdyby jeszcze tego nie było, to sytuacja prezi byłaby co najmniej tragiczna.

Trzeba też przyznać, że nawet jeśli Bartomeu kieruje całym mechanizmem piarowym, to robi to bardzo umiejętnie. Słyszałem już porównania jego działań do tych rodem z III Rzeszy, ale takie opowieści można wsadzić między bujne abstrakcje. Wszelkie pozytywne akcje związane z Barto są bardzo subtelnie przedstawiane i dawkowane. Nie zmienia to faktu, że kampania trwa w najlepsze. Zdążył już pogodzić się z Cruyffem, o czym trąbiły media przez dwa dni, oraz spotkać się z papieżem. Odwiedziny głowy kościoła katolickiego należałoby traktować jako uderzanie w niszę (Katalonia nie należy do najbardziej religijnego regionu w Hiszpanii), ale akurat zaproszenie Cruyffa na trening Barcelony było strzałem w dziesiątkę.

Jeden z głównych opozycjonistów Sandro Rosella doskonale zdaje sobie sprawę, że Bartomeu mógłby prowadzić już swoją kampanię wyborczą, a jednak zgodził się na takie spotkanie i swoiste ocieplenie wizerunku prezydenta. Innym ciekawym przykładem skojarzenia pozytywnych wydarzeń z osobą Bartomeu były zdjęcia jegomościa z Jayem Beatty – niepełnosprawnym chłopcem zaproszonym przez graczy Celticu Glasgow. Dzieci są idealnym atrybutem, jakkolwiek to brutalnie brzmi, służącym do ocieplania wizerunku i tym razem również sięgnięto do takiego rozwiązania. Jakiekolwiek wzmianki o akcji Celticu oprawione były zdjęciami Bartomeu z Jayem, mimo iż to Celtic zajął się organizacją fantastycznej akcji, w której chłopak mógł strzelić gola dla swojego ulubionego zespołu. To, jak się okazało, nie miało większego znaczenia dla Mundo Deportivo.

Reklama

Co zatem ma znaczenie dla popularnego „MD”? Stara dziennikarska zasada mówi, że najlepiej sprzedają się sensacje. Mało który zarząd piłkarskiego klubu generuje więcej skandali niż właśnie ten z Barcelony. Mimo to odstawiane są gdzieś na drugi plan, a na front stawiane są sprawy mniej istotne, jak karuzele transferowe, radość z gry danego zawodnika (tu przoduje Suarez – dwie okładki w dniach, kiedy zarząd miał kłopoty) czy jeszcze inna pierdoła. Świadczy to o tym, że komuś na pewno zależy na tym, aby informacje o problemach Bartomeu pojawiały się w mediach, ale docierały do jak najwęższej grupy odbiorców. Gdyby tylko się nie pojawiały, głosy o zawładnięciu mediów przez Bartomeu byłyby głośniejsze i klarowne. A to mogłoby zgubić prezydenta.

Szczególnie, że Bartomeu ma z kim rywalizować. Aktualnie na fali jest Joan Laporta, szczególnie od momentu zwycięstwa w sądzie z szajką Rosella. Nie ogłosił jeszcze oficjalnie swojej kandydatury do piastowania stanowiska prezydenta, ponieważ czeka na formalne rozpisanie wyborów. Mundo Deportivo podaje, że prawdopodobnie odbędą się 12 lub 19 lipca. Wierząc sondażom przeprowadzonym na socios kilka tygodni temu, Laporta nie musi nawet prowadzić żadnej kampanii wyborczej, żeby wygrać z mozolnie promującym się Bartomeu. Aktualnie co drugi socio jest przekonany, że to on powinien wrócić na stołek prezi w katalońskim klubie. Warto również zwrócić uwagę na inicjatywę kilku katalońskich dziennikarzy, noszącą nazwę Grup14. Jest to pewnego rodzaju manifest opozycyjny wobec klubowego zarządu, którego celem jest pozbawienie Bartomeu i spółki zajmowanych stanowisk oraz postawienie ich za kratkami. Jak się pewnie domyślacie, ani Sport ani Mundo Deportivo nie wspomną na łamach swoich gazet o tejże inicjatywie, zapoczątkowanej przez Rafaela Hernandeza oraz Lucasa Resende. Póki co praca tychże panów opiera się głównie na kampanii internetowej, szczególnie w Social Media, ale im bliżej do wyborów, tym częściej (być może) będziecie mieli okazję o nich usłyszeć.

Reasumując – nawet gdyby Bartomeu twierdził, że nie prowadzi, to właśnie prowadzi kampanię wyborczą. Być może, bazując na opiniach wykończonej do granic cierpliwości socios, jest to walka z wiatrakami. Z drugiej strony progresu nie robią ci, co… nic nie robią. Walka o stanowisko prezydenta klubu jest nierówna i prawdopodobnie taką pozostanie. Wszystko pozostało w głosach socios, którzy być może w ostatecznym rozrachunku zdobędą się po rozum do głowy i zauważą niecne działania skorumpowanego prezydenta. Już teraz dużo ciekawego dzieje się wokół tychże wyborów, a przecież… najciekawsze dopiero przed nami.

PRZEMYSŁAW KASIURA

BarcaFlash

Więcej tego typu tekstów znajdziecie na w magazynie BarcaFlash. Całość do ściągnięcia TUTAJ.

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
10
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Hiszpania

Komentarze

0 komentarzy

Loading...