Reklama

One team show w Madrycie, spokojne trzy punkty Realu

redakcja

Autor:redakcja

11 kwietnia 2015, 18:39 • 3 min czytania 0 komentarzy

Dzisiejszy mecz miał być dla Realu lekki, łatwy i przyjemny. Rywalem była ekipa Eibar, czyli drużyna, która od dobrych kilku tygodni zdecydowanie odstaje od reszty ligi. Dziewięć przegranych w ostatnich jedenastu meczach to nie jest bilans, który mógłby napawać dumą. Biorąc pod uwagę, że Baskowie mieli mierzyć się z rozpędzonym Realem, faworyt był tylko jeden. I ten faworyt zdecydowanie zwyciężył, choć nie da się ukryć, że Eibar sam się dzisiaj prosił o to, by przegrać.

One team show w Madrycie, spokojne trzy punkty Realu

Drużyna gości nie zaprezentowała dzisiaj niczego, za co można by ją pochwalić. Wodorosty, dno i metr mułu. Nie istnieli z przodu, praktycznie nie stwarzali żadnego zagrożenia, a piłkarze Realu z wielką łatwością radzili sobie pod ich bramką. Oczywiście, od drużyny z dolnej połówki tabeli trudno oczekiwać, by urwała punkty grając z Realem w Madrycie. Niemniej jednak większość zespołów przynajmniej próbuje coś na Santiago Bernabeu ugrać, podczas gdy piłkarze Eibaru byli pokonani już przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Brak piłkarskiej jakości można wybaczyć, jednak brak ambicji to zupełnie inna kwestia.

A skoro jesteśmy przy ambicjach, to nie wypada nie wspomnieć o Cristiano Ronaldo. Portugalczyk w poprzednim meczu dostał absurdalną żółtą kartkę i wiele osób twierdziło, że Real z pewnością nie będzie się od niej odwoływał, ponieważ Ronaldo wykartkował się akurat przed spotkaniem, w którym jego brak nie będzie wielkim problemem. Tymczasem Królewscy się odwołali, a Portugalczyk dzisiaj wystąpił – trudno się zresztą temu dziwić, w końcu piłkarz Realu walczy o koronę króla strzelców, a trudno o lepszego rywala do nastrzelania bramek niż Eibar. Niestety, jeśli Ronaldo liczył dzisiaj na wielką strzelaninę, to musiał się srogo rozczarować. Co prawda, przy sporej pomocy Irurety, w końcu udało mu się strzelić z rzutu wolnego, jednak na tym zakończyło się powiększanie strzeleckiego dorobku. A mógł to zrobić już po kilku minutach, gdy dostał podanie będąc dwa-trzy metry od praktycznie pustej bramki, jednak mając tak wyborną okazję Portugalczyk przestrzelił.

Swoje sytuacje wykorzystali za to Javier Hernandez i Jese, jednak równie duży wpływ na grę Królewskich miał Isco. Młody Hiszpan napędzał akcje Realu i świetnie podciągał grę pod pole karne rywali – to on miał kluczowy udział w akcji, po której Hernandez strzelił gola na 2:0. Jeśli o kimś można powiedzieć, że kreował dzisiaj grę drużyny z Madrytu, to tym kimś z pewnością był Isco, choć kibice mogą mieć do niego pretensje za wyjątkowo kiepskie strzały na bramkę Irurety. Hiszpan uderzał tak, jakby nie zjadł dzisiaj śniadania, pomijając jedną próbę, w której obił oba słupki bramki rywali.

W Madrycie grała dziś tylko jedna drużyna, Real zwyciężył w pełni zasłużenie, a wygrana trzema bramkami to najniższy wymiar kary na jaką zapracowali sobie dzisiaj zawodnicy z Eibar. Bramek dla Królewskich mogło być zdecydowanie więcej.

Reklama

Najnowsze

EURO 2024

Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu

Antoni Figlewicz
0
Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu
Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
12
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Hiszpania

Komentarze

0 komentarzy

Loading...