Reklama

Krajobraz po wojnie. 90 minut, 90 tysięcy komentarzy

redakcja

Autor:redakcja

23 marca 2015, 19:02 • 4 min czytania 0 komentarzy

Wiedzieliśmy doskonale, że wszystkie próby tonowania nastrojów i udawania, że mecz Lecha z Legią to po prostu kolejna ligowa potyczka, a nie żadne święto jest bez sensu. My daliśmy się temu wszystkiemu porwać, ochoczo pisaliśmy o wysokiej randze spotkania i sami nakręcaliśmy się na szlagier przy pełnym stadionie. Dziś już wiemy, że to my, a nie grono sceptyków, mieliśmy rację. O tym, jak ważne było poznańsko-warszawskie starcie niechaj świadczy krajobraz po tej 90-minutowej wojnie. To nie był kolejny zwykły mecz…

Krajobraz po wojnie. 90 minut, 90 tysięcy komentarzy

1) Legioniści sprowadzeni na ziemię (i przyznający, że to nie był zwykły mecz)

I to chyba najdobitniej świadczy o tym, że warszawskie dystansowanie się od wyjątkowości meczów z Lechem było jedynie pozą. Zresztą, legioniści chyba już tak mają. Wprawdzie obruszali się na nazywanie ich spotkań z Polonią derbami (bo przecież Polonii nie ma w Warszawie), ale mobilizowali się na ten mecz niemal równie mocno, jak lokalny rywal. Teraz bronią się przed przyznaniem, że Lech zastąpił Wisłę (która wcześniej zastąpiła Widzew, który jeszcze wcześniej zastąpił Górnik) na pozycji tego największego rywala, którego skopanie staje się ważniejsze, niż inne ligowe zwycięstwa, ale poznaniacy działają na ich wyobraźnię, co widać choćby w sprowadzeniu na ziemię Jakuba Rzeźniczaka szydzącego z 3 punktów straty Lecha do lidera tabeli.

Trwa sprowadzanie na ziemię również Żyry, który stwierdził, że Legia zagrała świetną pierwszą połowę, a i Arkadiusz „Drogocenna Twarz” Malarz też zdążył nieco oberwać. Generalnie widać spotkanie z rzeczywistością nieco zagłaskanych w ostatnich miesiącach zawodników Legii. Impulsem była właśnie porażka w prestiżowym starciu.

Reklama

2) Świętowanie bez klasy

Nie będziemy się nad tym długo rozwodzić:

„Podostrzanie” – tak. Buractwo – nie. „Serwis nieoficjalny”. Ręce opadają.

Reklama

3) Pierwsza oprawa internetowa

Trochę nawiązując do tej obustronnej napinki – kibice Legii jako pierwsi w Polsce zaprezentowali oprawę… internetową. Tło historii: Lech wymyślił sobie, że mecz z Legią będzie finałem świętowania „93 urodzin klubu”. Nie trzeba być szczególnie domyślnym, by odkryć drugie dno – przypomnienie o bolesnym 1993 roku, w którym „Kolejorz” zakosił Legii mistrzostwo. Nie wnikając w szczegóły i pozostając bezstronnym – marketingowo była to bardzo udana akcja, która zdecydowanie podkręciła ciśnienie po obu stronach. Oprawę powiązaną z liczbą 93 zaprezentowali zresztą również kibice Lecha.

No i tu właśnie pojawia się odpowiedź Legii. Legioniści przygotowali bowiem specjalną stronę internetową o adresie… dokładnie takim jak urodzinowy „hashtag” Lecha czyli „93Lecha”. Domena pojawiła się na jednym z transparentów w sektorze gości. Stronę możecie sobie obejrzeć TUTAJ.

Pstryczek w nos rywala z podwójną siłą – po pierwsze, przypomina wszystkie bolesne momenty Lecha z ostatnich dwudziestu lat, po drugie zaś – kompletnie przejmuje hashtag i całą akcję „93Lecha”. Zakończenie obchodów rocznicy założenia klubu to nie toasty uśmiechniętych po wygranej poznaniaków, ale gorzka szydera fanów z Łazienkowskiej.


4) Arsenal Dycha Kownasia

Znów bez większego przedłużania – komuś się wrzuciło o jedno zdjęcie za dużo. Złośliwi twierdzą, że rzuca kompletnie nowe światło na akcję „Dycha Kownasia”, w której młody piłkarz miał zdobyć dziesięć, ekhm, goli.

5) Liga będzie ciekawsza

I nie ma tu żadnych wątpliwości. W ostatnich pięciu meczach Legia będzie musiała zagrać z rewelacjami wiosny, Zawiszą i Lechią. Lech ma to już za sobą, a z teoretycznie trudniejszych spotkań została im gra ze Śląskiem. Tak, tym samym, który ma problemy by wygrać w 2015 roku jakikolwiek mecz. Jakub Rzeźniczak może się śmiać z trzech punktów przewagi nad poznaniakami, ale Legia w tym tak oszczędnie używanym, odświętnym, pierwszym garniturze wcale nie jest niepokonana. Na razie to odległy scenariusz, w który sami raczej nie wierzymy, ale… mecz lidera z wiceliderem w 31 kolejce ma szansę odbyć się nie w Warszawie, ale przy Bułgarskiej. A nawet jeśli nie – różnica po podziale punktów, nie tylko między Legią a Lechem, ale i resztą czołówki może być naprawdę mikroskopijna.

 

*

Ogółem więc – było ciekawie, jest ciekawie, a będzie jeszcze lepiej.

Fot.FotoPyK

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
6
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...