Reklama

Barca tak nie gra? Teraz już gra i wygrywa. Długą piłką albo z kontry…

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

22 marca 2015, 23:32 • 3 min czytania 0 komentarzy

Barcelona Luisa Enrique to już nie jest ta sama Barcelona, co w czasach Guardioli czy jego pierwszych spadkobierców. Nie odważylibyśmy się stwierdzić, że jest drużyną lepszą od najdoskonalszego piłkarskiego tworu, jaki widzieliśmy na własne oczy, ale z pewnością potrafiącą grać w zupełnie inny sposób. Dziś zobaczyliśmy ekipę, która nie niszczy rywala budowanym cierpliwie, do zbudzenia, atakiem pozycyjnym, za to zaskakuje długą piłką albo szybką kontrą.

Barca tak nie gra? Teraz już gra i wygrywa. Długą piłką albo z kontry…

Pisaliśmy już rano w ramach zapowiedzi – Gran Derbi to jedno z tych niewielu unikatowych piłkarskich wydarzeń, które cały świat chce śledzić i się nim emocjonować. Gran Derbi to jednak inna kategoria niż szlagiery w Anglii. Nieważne czy się z tym zgadzacie i komu na co dzień kibicujecie – to jest fakt. Świat na myśl o meczu Manchesteru City z Chelsea nie wariuje tak jak wtedy, gdy na boisko wychodzą ten mały z Argentyny i ten większy, umięśniony z żelem we włosach z Portugalii. Poza tym – Gran Derbi nie zwykło nas zawodzić. Od 13 lat nie doczekaliśmy się nawet remisu 0:0.

Trochę z nieufnością spoglądamy na tych wszystkich ludzi, którzy w trakcie takich meczów lubią zaznaczyć swą odmienność i zamanifestować, że oni w tym czasie wolą obejrzeć Sampdorię z Interem. Masy w tym wypadku nie mylą się ani trochę – oglądają właśnie to, co koneser piłki powinien w taki wieczór. Nie ma ani jednego sensownego powodu, by ten spektakl zignorować. I tak samo było dzisiaj.


 
– Barcelona gra ostatnio lepiej od nas – mówił przed meczem nawet sam Carlo Ancelotti i miał rację. Bo jak tu zrównać 16 zwycięstw w ostatnich 17 występach Barcelony z porażką z Bilbao, remisem z Villareal czy starciem z Schalke w Lidze Mistrzów – trzema świeżymi oznakami osłabienia Realu? Pytanie tylko – właściwie retoryczne – czy w futbolu dwa plus dwa zawsze jest równe cztery? I czy nie mówimy o tym poziomie wtajemniczenia, że tu nawet artystów w kryzysie stać na wielkie rzeczy.

Atmosfera, jaką przed tym meczem wytworzyły media, w sumie pozwalała uwierzyć w to, że Barca zaliczy kolejny popis i w tabeli odskoczy Realowi na dystans czterech punktów.

Reklama

Wygrała, odskoczyła…

Ale czy to był kolejny popis? Czy to był spacerek? To ona otworzyła wynik podręcznikową główką Mathieu – akcją, jakie pokazuje się na kursach i jakie analizuje się na odprawach przedmeczowych. To Barca wyczyściła sobie pole do dalszej ucieczki. Ale bywały w tym meczu fragmenty, kiedy mogliśmy chwalić głównie Real i kiedy myśleliśmy: „oj, chcielibyśmy kiedykolwiek przeżywać taki kryzys…”.
 

Gol dający Królewskim wyrównanie – wybaczcie to zatrucie Ekstraklasą – niczym ten pierwszy Wisły w derbach. Wielka klasa Benzemy, który zagrał piętą tak, że Ronaldo nagle znalazł się sam przed bramkarzem, a po chwili mógł odetchnąć, bo ci, którzy liczą gole jemu i Messiemu, dopisywali właśnie malutką jedynkę przy nazwisku CR7. Jeszcze kiedy i jedni, i drudzy schodzili na przerwę, nie wiedzieliśmy zupełnie, co przyniosą kolejne minuty, bo Real nagle okrzepł i w końcówce potrafił zrobić sporo szumu.

Nagle jednak jak spod ziemi wyskoczył Suarez. W swoim stylu wyszedł do idealnie precyzyjnej, 40-metrowej dzidy i nie zastanawiał się długo – co miał to wykorzystał, bez żadnych ceregieli. Chciałoby się rzucić „Barca nie strzela takich goli, to nie jej specjalność zakładu”. A jednak. Dziś po przerwie potwierdzała co najmniej kilkakrotnie, że to nie jest już drużyna, która zdaje się wręcz brzydzić kontratakiem.

Wygrała – 2:1, choć mogła okazalej. W końcówce znów wyraźnie zaznaczyła teren i swoją dominację, ale pudłowała z częstotliwością bliską tej, z jaką arbiter wyciągał żółte kartki. Real nie był już tak szczelny w tyłach, zostawiał coraz więcej miejsca i nie był już w stanie nawiązać walki o wyrównanie.

Reklama

Dziwny paradoks. W małym pojedynku CR7 kontra Messi wygrał dziś ten pierwszy. Argentyńczyk nie zagrał spektakularnego meczu, Ronaldo strzelił gola. Ale tym razem niczego nie był mu on w stanie zrekompensować, ani też zapewnić jakiejkolwiek zdobyczy Realowi.

Najnowsze

Polecane

Probierz: Grając tak jak z Walią, mamy szansę na awans z grupy Euro 2024

Paweł Paczul
0
Probierz: Grając tak jak z Walią, mamy szansę na awans z grupy Euro 2024

Hiszpania

Komentarze

0 komentarzy

Loading...