Reklama

Dlaczego Lew Jaszyn cieszy się tak wielką reputacją?

redakcja

Autor:redakcja

20 marca 2015, 11:52 • 3 min czytania 0 komentarzy

Kilka dni temu kibice Spartaka wykradli flagę Dynama Moskwa, a potem spalili ją na meczu derbowym. Flaga była jednak pocięta, przed podłożeniem ognia uszczuplona o jeden istotny element: wizerunek Lwa Jaszyna. Jaszyn nigdy nie ruszył się z Dynama, grał tu dwadzieścia lat, jest bodaj największą legendą klubu, ale niezrównanym szacunkiem cieszy się w całej Rosji. Nawet nienawidzący Dynama i wszystkiego co z nim związane ultrasi Spartaka nie ośmielili się podnieść ręki na tak pomnikową postać, która odeszła 20 marca 1990 roku.

Dlaczego Lew Jaszyn cieszy się tak wielką reputacją?

Screen Shot 03-19-15 at 10.28 PM

Zawsze w przypadku graczy starej daty stawia się pytanie: czy faktycznie byli tak dobrzy? Ile zdziałaliby, gdyby dziś wpuścić ich na murawę? Jaszyn okupuje topowe miejsca we wszystkich rankingach dotyczących najlepszych golkiperów w historii (miejsce w FIFA World Cup All-Time Team, FIFA Dream Team, World Team of the 20th Century), ale prawda jest taka, że mało kto z współczesnych widział go w akcji. Zachowały się z jego występów wyłącznie nieliczne nagrania archiwalne, dlatego funkcjonuje bardziej jako mit. Jaszyn, czyli ten mistrz klatki z czasów piłkarskiej prehistorii, jedyny bramkarz, który zgarnął Złotą Piłkę, a którego imieniem nazwano nagrodę dla najlepszego piłkołapa mistrzostw świata. Zły mógł nie być, prawda? Ciekawe jak grał; to praktycznie wszystko, co przeciętny kibic wie na jego temat.

Rozwikłujemy dla was tę zagadkę: Jaszyn był rewolucjonistą. Jeśli Neuera chcecie uznać za fachowca, który odmienił pozycję bramkarza, to jak nazwać Jaszyna? Sorry Manuel, wprowadzone przez ciebie zmiany to małe miki. Przed Lwem rolą golkipera było stać na linii i czekać na strzały, byli jak przyklejeni do swojej niezwykle ograniczonej wówczas strefy. Bramkarz był niemal zupełnie wyjęty z gry drużynowej, czekało go 90 minut panowania na własnym podwórku, a więc linii i maksymalnie „piątki”. To Jaszyn podłączył się pod grę zespołu. Jako pierwszy dyrygował obrońcami, wydzierał się na nich. Wychodził do dośrodkowań i do szarżujących napastników. To wszystko, co tak dobrze znacie, i czego nawet nie wyobrażacie sobie, by bramkarz mógł nie robić, było zasługą Rosjanina.

Medal olimpijski w 1956? Fajnie, naprawdę fajnie. Mistrzostwo Europy w 1960? Jeszcze lepiej. Miano największego w historii specjalisty od bronienia karnych, który złapał ich ponad sto pięćdziesiąt? Rekord nie do pobicia. Wieczny szacunek na trybunach, gdzie ochrzczono go „czarnym pająkiem” i „czarną panterą”, ze względu na – odpowiednio – bronienie jakby miał ośmioro ramion, a także wielką zwinność? To jest coś. Mecz pożegnalny w Moskwie przy stu tysiącach widzów, a wśród kompanów Pele, Beckenbauer i Eusebio? A więc miał szacunek u tłumów i u największych jego ery. Ale to wszystko blednie w obliczu zmian, które wprowadził swoim stylem, na zawsze odmieniając futbol, bo stały się one potem kanonem obowiązującym wszystkich golkiperów pod każdą szerokością geograficzną.

Reklama

Najnowsze

EURO 2024

Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu

Antoni Figlewicz
0
Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu
Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
11
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...