Reklama

Niebywały zjazd Jana Kociana. Od roku wygrywa raz na cztery spotkania

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

10 marca 2015, 18:32 • 2 min czytania 0 komentarzy

Wiosną Pogoń zdobyła dwa punkty w czterech meczach, a gorszy wynik zaliczyła jedynie Wisła, która właśnie zmieniła trenera. W Szczecinie pomału też robi się gorąco, bo drużyna spadła już na dwunaste miejsce, a nad piętnastym w tabeli Ruchem ma już tylko pięć oczek przewagi. Strefa spadkowa niebezpiecznie się zbliżyła, tym bardziej, że za moment nastąpi podział punktów. A w grze „Portowców” naprawdę ciężko doszukać się optymistycznych akcentów, które pozwoliłoby z większą nadzieją spojrzeć w przyszłość.

Niebywały zjazd Jana Kociana. Od roku wygrywa raz na cztery spotkania

Pogoń ma pięć punktów przewagi nad Ruchem, a obie drużyny łączy osoba Jana Kociana. Jest wielce prawdopodobne, że obydwie ekipy będą walczyć o utrzymanie do ostatnich kolejek. Nie za bardzo pasuje nam to do etykietki trenera-cudotwórcy, na jaką Słowak zapracował jeszcze w poprzednim sezonie. Właściwie to można zaryzykować stwierdzenie, że Kocian powoli zaczyna jechać na opinii. A liczby tylko to potwierdzają.

Tak naprawdę pracę Słowaka w Ekstraklasie należałoby podzielić na dwa etapy. Najpierw mieliśmy debiutancki błysk w Chorzowie, który trwał przez równe osiemnaście kolejek i zakończył się dokładnie rok temu. A później? 31 meczów męczenia buły, czyli głównie remisów i porażek. Musimy to napisać wprost – bilans Kociana z ostatniego roku jest po prostu żenujący. ŻENUJĄCY.

Przejdźmy do konkretów. W początkowym okresie pracy w Chorzowie Kocian zaliczył jedenaście zwycięstw, pięć remisów i tylko dwie porażki. Wykręcił więc rewelacyjną średnią 2,11 punktu na mecz. Rok temu efekt słowackiego szkoleniowca nagle przestał działać. Przez następne 31 spotkań – w tym jedenaście już na ławce Pogoni – Kocian wygrał osiem, jedenaście zremisował i dwanaście przegrał. Czyli z 2,11 punktu na mecz zjechał do 1,13. Niebywała różnica.

Kocian przez ostatni rok wygrywał raz na cztery mecze w lidze, co na przestrzeni jednych pełnych rozgrywek wcale nie musiałoby dać utrzymania. Szczęściem Słowaka jest więc fakt, że swoją fatalną passę rozłożył na dwa sezony i dwa kluby. W ten sposób niejako ukrył swoje tragiczne liczby. Chyba jednak najwyższy czas zacząć rozliczać Słowaka z bieżących wyników i przestać rozpamiętywać kapitalne wejście do chorzowskiego Ruchu.

Reklama

Jako pierwsi na oczy przejrzeli kibice Pogoni, którzy odpalili na Facebooku okolicznościowy fanpage „Szczecin prosi. Darku wróć.”, który po niecałym tygodniu funkcjonowania zyskał już prawie dwa i pół tysiąca fanów. Wydaje się jednak, że tylko część diagnozy jest tu prawidłowa – ta dotycząca oceny pracy Kociana w Szczecinie. Problemem wydaje się krótka pamięć kibiców, którzy pomału zaczynają idealizować poprzedniego szkoleniowca. A fakty są takie, że jeśli Kocianowi uda się w weekend pokonać u siebie Lechię, idealnie odtworzy bilans Wdowczyka z pierwszej części sezonu.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...