Reklama

Ile kosztuje Kamil Glik i czy może zmienić klub? A jeśli tak, to na jaki?

redakcja

Autor:redakcja

02 marca 2015, 15:38 • 4 min czytania 0 komentarzy

Kamil Glik z sześcioma golami – mimo że nie wykonuje rzutów karnych – jest fenomenem na skalę Europy. Rozmawiamy z jego menedżerem, Jarosławem Kołakowskim, o tym, ile dzisiaj Glik kosztuje i czy w ogóle jest możliwe, że zmieni klub.

Ile kosztuje Kamil Glik i czy może zmienić klub? A jeśli tak, to na jaki?

– Jak dziś wygląda sytuacja Kamila Glika na rynku transferowym?
– Jego pozycja cały czas idzie w górę. W każdym meczu pokazuje, że nie tyle jest w Torino piłkarzem przydatnym, co wiodącym. A i Torino też czyni stałe postępy. Byłem niedawno na meczu w Bilbao, gdzie klub Kamila wygrał 3:2. To był horror zakończony sukcesem i nasz rodak miał w tym sukcesie wielki udział. Dzisiaj sytuacja jest taka, że odejście Kamila z Torino musiałoby się wiązać z propozycją z naprawdę znacząco lepszego klubu. Takiego, który walczy o najwyższe cele. Bo sama gra w Europie to mało – Kamil to ma na co dzień, sam to sobie wyszarpał. W Turynie jest mu dobrze, jest świetnie odbierany, odnosi sportowe sukcesy. Nie będzie odchodził, byle tylko odejść. To nie on, nie z tego klubu.

– Ale zainteresowanie jego osobą rośnie?
– Dobre kluby go znają, to oczywiste. Natomiast nie będziemy robić pochopnych ruchów, nie będziemy się nigdzie na siłę wpraszać. Przed nim wiele lat grania, jego reputacja stale się poprawia. Wierzę, że Kamil trafi do wielkiego klubu, ale musi to być propozycja skrojona na miarę. Kiedyś wybór Torino nie był oczywisty, a okazał się strzałem w dziesiątkę. Trzeba brać pod uwagę wszystkie aspekty i myśleć długofalowo.

– Ile dzisiaj kosztuje Glik?
– Myślę, że jest to suma między pięć a osiem milionów euro.

– Sytuacja Glika trochę przypomina tę Lewandowskiego przed rokiem. Niektórzy mówili „zostań w Borussii, nigdzie nie będzie ci lepiej”, inni doradzali skok na głęboką wodę.
– Na pewno Kamil jest w Turynie świetnie postrzegany, kibice go lubią ze względu na determinację, charakter, otwartość. On żyje piłką. Przed meczem wie wszystko o przeciwniku, po meczu analizuje każdą minutę. Niewielu jest takich zawodników. To stuprocentowy profesjonalista. Przy tym, co kibice lubią, nie sprawia wrażenia kogoś, kto gra dla pieniędzy. Oczywiście, dobrze zarabia, ale on zarabia jakby przy okazji. Trzeba też pamiętać, że Kamil bardzo dużo zawdzięcza trenerowi Venturze, który go ułożył w tej drużynie, pomógł mu stać się lepszym piłkarzem. Biorąc pod uwagę wszystkie te czynniki, Kamil jest osobą, której trudno będzie z Torino odejść. To znaczy – nie odejdzie byle jak. Klub się rozwijał razem z Kamilem, a Kamil razem z klubem. To fajna symbioza.

Reklama

– Należy też pamiętać o piłkarzach, którzy odchodzili z Torino i nie radzili sobie już tak dobrze.
– Immobile i Cerci? Immobile bym nie skreślał, to jego pierwszy sezon w Dortmundzie, dla wielu zawodników taki pierwszy sezon nie był oszałamiający. Zmienił kraj, nie zna języka, pojawiły się nowe wymagania. Może potrzebować czasu. Cerci z kolei to wielki indywidualista, ale Ventura to rozumiał i potrafił go odpowiednio wykorzystać. Moim zdaniem Kamil ma wielką łatwość adaptacji w nowym otoczeniu. Zna język włoski, hiszpański, angielski, mówi po rosyjsku, ma niemiecki paszport… Jest przygotowany do transferu pod względem mentalnym i sportowym. Ale jeszcze raz podkreślę: Kamil tak się zaangażował w Torino, a Torino w Kamila, że nikt nie będzie forsował tematu transferu w tym momencie.

– Rok temu wypowiadałeś się inaczej, chciałeś go wytransferować do innego klubu.
– Rok temu Torino nie było w tym miejscu, w którym jest teraz, sytuacja Kamila też nie była aż taka, jak teraz. Przede wszystkim jego kontrakt zmierzał do końca, więc to naturalne, że rozważaliśmy różne opcje. Ale pół roku temu parafował nową umowę na warunkach, które mają ręce i nogi. Jeśli przedłużasz umowę, to zobowiązujesz się do jej realizacji, a nie do opowiadania na lewo i prawo, że siedzisz na walizkach. To naturalne. Natomiast zawsze trzeba trzymać rękę na pulsie i brać pod uwagę różne rozwiązania. To jest moja rola. I proszę być spokojnym – trzymam rękę na pulsie.

– Bramki mają wielkie znaczenie, czy to tylko laicy zwracają na nie uwagę? Może zawodowców interesuje wyłącznie to, jak Glik radzi sobie w obronie?
– Zawsze podstawą będzie to, jak on gra w obronie, ale gole to wartość dodatkowa, która rzuca się w oczy. Wczoraj sam Kamil bardzo cieszył się z bramki, ale jeszcze bardziej z tego, że całkowicie wyłączył z gry Higuaina. A mieli rachunki z poprzedniego spotkania do wyrównania… Sześć goli Kamila to fenomenalny dorobek, a trzeba wiedzieć, że jest drugim zawodnikiem wyznaczonym do rzutów karnych. Gdyby strzelał „jedenastki”, to jego dorobek byłby już dwucyfrowy. To by dopiero było…

 – Glik wydaje się piłkarzem stworzonym do ligi angielskiej.
– Też tak uważam. Oczywiście, że były rozmowy z angielskimi klubami i jest to rynek, który z pewnością się Kamilowi przygląda. Moim zdaniem na ten moment Kamil ma jeszcze coś do zdobycia w Torino, jeszcze bardziej może tam poprawić swoją pozycję na rynku, jeszcze bardziej się rozwinąć. Jego misja nie dobiegła końca. Zwłaszcza, że on przecież już gra w bardzo mocnej lidze. Wszystkie sześć włoskich drużyn dalej gra w pucharach…

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Anglia

Kolejny cios dla Chelsea. Enzo Fernandez nie zagra do końca sezonu

Bartek Wylęgała
0
Kolejny cios dla Chelsea. Enzo Fernandez nie zagra do końca sezonu

Komentarze

0 komentarzy

Loading...