Reklama

Zaprzęg reniferów, brodaty staruszek i piłka nożna. FC Santa Claus

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

28 lutego 2015, 11:49 • 4 min czytania 0 komentarzy

To zawsze dodająca pikanterii ciekawostka, gdy osoba rozpoznawalna na całym świecie wspiera jeden z klubów piłkarskich. Sylvester Stallone z dumą spacerował po murawie przed meczami Evertonu, Antonio Banderas fotografował się w barwach hiszpańskiej Malagi, a Usain Bolt deklarował nawet chęć gry dla Manchesteru United. W północnej Finlandii istnieje jednak klub, którego grupę fanów otwiera kibic dość osobliwy – mowa bowiem o idolu większości europejskich dzieci, św. Mikołaju. Sympatyczny brodacz w świecie piłki utożsamiany jest z drugoligowym zespołem z Finlandii nazwanym na jego cześć FC Santa Claus.

Zaprzęg reniferów, brodaty staruszek i piłka nożna. FC Santa Claus

Przeciętny kibic niezainteresowany skandynawskim futbolem o zespole z północy Finlandii nie miał nawet prawa słyszeć. Samo Rovaniemi to stolica Laponii położona zaledwie sześć kilometrów od koła podbiegunowego. Miejscowa ludność ma do czynienia z subarktycznym klimatem, gdzie średnia roczna temperatura wynosi około… 0,9 stopni Celsjusza. Klub powstał w 1993 roku w wyniku fuzji dwóch mniejszych zespołów z tego nieco ponad 60-tysięcznego miasta – Rovaniemen Reipas oraz Rovaniemen Lappi. Pierwsza z drużyn przez dwanaście sezonów toczyła boje w Kakkonen, czyli tamtejszej drugiej lidze (analogicznie jak w Polsce jest to trzeci poziom rozgrywkowy) i po połączeniu z lokalnym rywalem, już pod nazwą FC Santa Claus, z powodzeniem występowało w tych samych rozgrywkach. W 2000 roku zespół spod herbu św. Mikołaja został relegowany klasę niżej, z której do Kakkonen powrócił w 2008 roku. W kolejnych sezonach zawodnicy z Rovaniemi znów zafundowali swoim fanom huśtawkę nastrojów, którą zwieńczyli efektownym powrotem na drugoligowy szczebel w 2014 roku. W meczu decydującym o awansie zwycięską bramkę napastnik Jaakko Paavilainen zdobył na kilka sekund przed końcowym gwizdkiem.

W całym sezonie FC Santa Claus całkowicie zdominowało rozgrywki zdobywając aż 50 punktów w 20 meczach. Fińscy gracze zdobyli przy tym aż 104 bramki.

– Awans do drugiej ligi celebrowaliśmy w typowy dla Finów sposób: była sauna, basen, kąpiel w lodowatej wodzie, a potem biesiada – wspominał pomocnik, Jarkko Niskajärvi.

Reklama

Mimo łączenia swojego wizerunku ze św. Mikołajem FCSC funkcjonuje na maksymalnie profesjonalnych zasadach. Na mecze nie dociera saniami ciągniętymi przez renifery, a na murawie nie pojawia się w jednolitych, czerwonych płaszczach. Stadion Rovaniemen keskuskenttä pomieścić może 2500 widzów i wyposażony jest w sztuczną nawierzchnię.

„Gdy twój klub nazywa się Santa Claus wręcz musisz grać z uśmiechem na ustach i po przyjacielsku. Oczywiście na boisku przyświeca nam jeden cel, czyli zwycięstwo, ale nie może nam on przesłonić tego by czerpać radość z gry w piłkę. Nie szukamy wrogów pośród naszych przeciwników – chcemy by wspominali mecze z nami uśmiechnięci” – tak w kilku zdaniach ideę gry dla Santa Claus podsumował rzecznik klubu, Jouni Toryas.

Nie do śmiechu było jednak w Rovaniemi dwa lata temu, kiedy zadłużenie sięgnęło 15 tys. funtów i klub dramatycznie chylił się ku upadkowi. W pewnym momencie tryumfator Pucharu Zatoki Botnickiej z 1994 roku złożył nawet wniosek o upadłość, jednak wspólna mobilizacja i pomoc mieszkańców Laponii doprowadziła do tego, że św. Mikołaj mógł znów rozkoszować się grą swoich pupili z trybun.

***

„Św. Mikołaj pojawia się na kilku, kilkunastu naszych meczach w sezonie. Mimo, że jest fanem sportu i kocha wszystkie dyscypliny to bardzo cieszymy się z tego, że najmocniej kibicuje nam”.

Reklama

***

Po brawurowym awansie do drugiej ligi o zespole z Laponii usłyszeli fani w… Stanach Zjednoczonych. Ideę gry pod banderą św. Mikołaja momentalnie podłapały tamtejsze firmy i zaczęły promować markę za oceanem. Internetowy sklep World Soccer Shop doszedł do porozumienia z władzami Santa Claus i podpisał umowę na dostarczanie sprzętu sportowego do północnej Finlandii. Od tego momentu zawodnicy występują w strojach Pumy z logo EA Sports na koszulkach. W ofercie sklepu są natomiast nie tylko koszulki meczowe – kibice mogą zakupić także t-shirty, bluzy, koszulki polo, a nawet śpioszki dla niemowlaków z wizerunkiem św. Mikołaja na piersi.

Image and video hosting by TinyPic

– Niezwykle cieszymy się, że nawiązaliśmy współpracę z FC Santa Claus. Po raz pierwszy w historii sygnowane herbem tego klubu ubrania trafią do ogólnej sprzedaży. Od dziś osoby z każdego zakątka świata będą mogły nosić ciuchy fińskiego zespołu a nam pozwoli to zróżnicować dotychczasową bazę klientów – komentował na gorąco Jeff Stephens, właściciel internetowego sklepu World Soccer Shop.

Jeszcze dalej posunąć chce się samo EA Sports, które oprócz sponsorowania klubu pragnie dołączyć go do gry FIFA. Fiński zespół miałby zasilić listę drużyn z tzw. reszty świata.

FC Santa Claus jest na etapie rozwoju, jakiego w Rovaniemi nie uświadczyli jeszcze nigdy. Po zastrzyku finansowym z Ameryki władze klubu planują kolejne ruchy na rynku.

– Współpraca z WSS wiele nam dała. Teraz chcemy pójść krok dalej i zorganizować mistrzostwa świata na śniegu oraz Puchar św. Mikołaja dla lokalnych drużyn z Finlandii. Jesteśmy pewni, że przygotujemy te turnieje wzorowo – komentował prezes klubu.

Warto również zwrócić uwagę na youtube’owy kanał klubu, który działa bardzo prężnie i jest na bieżąco aktualizowany. Pojawiają się skróty spotkań, krótkie filmiki z treningów, a także relacje z odwiedzin patrona klubu – św. Mikołaja.

Choć najprawdopodobniej FC Santa Claus nigdy nie ujrzymy na boiskach Ligi Mistrzów czy nawet w starciach Ligi Europejskiej to istnienie tego klubu zasługuje na uwagę. Takiej radości z futbolu jaką czerpię właśnie na rovaniemskich murawach otoczonych zaspami ze świecą szukać. I zastanówcie się następnym razem 6. grudnia czy tego miłego brodacza nie wziąć pod włos i nie zaproponować wymiany koszulek.

MARCIN BORZĘCKI

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...