Reklama

Sobolewski i Małkowski ciągle w zawieszeniu. Ani w Koronie, ani poza…

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

10 lutego 2015, 16:42 • 4 min czytania 0 komentarzy

Zbigniew Małkowski i Paweł Sobolewski od miesiąca trenują z rezerwami. W klubie słychać, że i tak „dostali tę możliwość grzecznościowo, bo Korona uznaje, że od stycznia nie są już jej piłkarzami”. Oni są oczywiście przeciwnego zdania. W każdej chwili mogą przedstawić ważne, podpisane kontrakty. Przez ostatnie lata rozegrali w Kielcach łącznie 318 meczów. Wiele wskazuje na to, że 319. już nie będzie, ale o odejściu ani myślą. Gdyby tego było mało, posiedzenie, które miało to zamieszanie popchnąć naprzód, dziś zostało nagle odwołane.

Sobolewski i Małkowski ciągle w zawieszeniu. Ani w Koronie, ani poza…

Pomieszanie z poplątaniem?

To spróbujmy wolniej, po kolei.

Paweł Sobolewski – lat 35 (w Koronie od stycznia 2007 roku) i Zbigniew Małkowski – lat 37 (w Koronie od lipca 2009) w zeszłym roku podpisali nowe, dwuletnie umowy, które miały wejść w życie w styczniu 2015. Obie zawarł były prezes Tomasz Chojnowski – później w atmosferze skandalu wydalony z klubu. Nowe władze twierdzą, że Chojnowski działał na szkodę Korony. Powinien wystąpić o zgodę do rady nadzorczej, czego nie zrobił, tworząc w tamtym czasie jednoosobowy zarząd klubu. Obu zawodnikom zaoferował wysokie kontrakty i jeszcze wypłacił grubą prowizję ich menedżerowi.

I teraz klasyczny pat. Korona chciałaby się Małkowskiego i Sobolewskiego pozbyć. Utrzymuje, że ich kontrakty są nieważne, a liczą się te, które wygasły z końcem grudnia. Oni, że nic z tych rzeczy.

Reklama

Dzwonimy, pytamy. Sobolewski niezwykle lakoniczny. Twierdzi, że spieszy się na trening rezerw.

Dlaczego dzisiejsze posiedzenie się nie odbyło?
– Podobno ktoś zachorował.

Kiedy sprawa się wyjaśni?
– Nie wiem.

Co dalej?
– Nic, poza tym, że trenujemy z rezerwami. Dla nas sprawa jest jasna. Mamy ważne kontrakty z Koroną. Dopóki nic więcej się nie wydarzy, nie będę gdybał, jakie scenariusze są możliwe – mówi.

Prezes Paprocki na łamach Dziennika Zachodniego dość precyzyjnie wskazuje z kolei, który scenariusz jest prawie niemożliwy. Mianowicie – powrót do pierwszej drużyny.

Od tygodni słychać, że Sobolewski ma ofertę z Widzewa, ale trudno mu się dziwić, że nie wykonuje nerwowych ruchów. Bo i w jakim celu? Żeby w Łodzi zarabiać którąś część sumy, jaką mógłby w Kielcach? Na tym etapie kariery, obaj z Małkowskim nie mają się gdzie spieszyć. – Klub uznaje, że nie są to już nasi zawodnicy, oni twierdzą dokładnie na odwrót i tkwimy w zawieszeniu, trwającym od pierwszej połowy stycznia. Dla obu stron jest to mało komfortowa sytuacja – przyznaje rzecznik Korony Paweł Jańczyk. Próby polubownego rozwiązania sprawy były podejmowane jeszcze w zeszłym roku, ale nie przyniosły rezultatu. Obaj ćwiczą więc z rezerwami. Prowadzonymi, co ciekawe, przez Arkadiusza Bilskiego – jednocześnie pełnomocnika zarządu do spraw sportowych.

Reklama

Werdykt musi wydać Izba ds. Rozwiązywania Sporów Sportowych przy PZPN. Termin rozprawy od kilku tygodni był wyznaczony na 10 lutego. Ale tu kolejna niespodzianka – dziś nic w tej sprawie się nie wydarzyło. Wczoraj po południu strony dostały wiadomość o odwołaniu posiedzenia. Lakonicznego maila:

„W związku z niemożnością przybycia przewodniczącego zespołu orzekającego na wyznaczony termin posiedzenia izby i braku możliwości wyznaczenia zastępstwa, posiedzenie zostaje odwołane, a o kolejnym wyznaczonym z urzędu strony zostaną powiadomione na piśmie”.

Prezes Korony był już w drodze, kiedy dowiedział się, że w Warszawie nikt na niego nie czeka.

Agnieszka Olesińska, przewodnicząca izby, którą poprosiliśmy o wyjaśnienie, mówi, że osoba, która miała przewodniczyć składowi orzekającemu, wczoraj nagle dała znać, że nie może stawić się na posiedzeniu. – Mimo starań, nie byliśmy w stanie zapewnić innej osoby, która mogłaby mu przewodniczyć. Na dziś były zapowiedziane również inne sprawy. Przyznaję, wyszło niefortunnie.

Czas leci, połowa lutego, okno transferowe, a w Kielcach ciągle przepychanka.

– Mamy ważny kontrakt!
– Nie macie.
– Właśnie, że mamy.
– Ale on nie obowiązuje!

Żarty żartami, ale mówiąc serio, sprawa mogłaby już znaleźć wreszcie rozstrzygnięcie. Jest szansa, że obrady izby odbędą się w przyszłym tygodniu. Sobolewski przekonuje, że prawo jest po stronie zawodników. Klub? Że ma argumenty, które mogą rzucić nieco inne światło. A przede wszystkim, że do czasu orzeczenia PZPN-u trudno rozważać jakiekolwiek dalsze kroki. Czyli pat, rasowy.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...