Reklama

Co słychać u osieroconej Bandy Świrów? Golański i Stano dali radę, a reszta…

redakcja

Autor:redakcja

05 lutego 2015, 06:50 • 5 min czytania 1 komentarz

Banda świrów, chuligani, koroniarze… AUU! Pamiętacie? Trudno byłoby nie pamiętać. Unikalna grupa przeciętnych na ogół piłkarzy, którzy pod batutą mało znanego trenera, stworzyli coś wyjątkowego i unikalnego. Leszek Ojrzyński szatnię zdobył nie sławnym nazwiskiem, a żelazną ręką i zwyczajną, ludzką dobrocią. Dziś Korona Kielce wygląda zupełnie inaczej. Nie jest drużyną, a wielonarodowościową zbieraniną, bez głębszego wyrazu i charakteru. Jak natomiast potoczyły się losy TAMTEJ bandy świrów, do której – nie przesadzamy – respekt miały wszystkie polskie kluby i do której do dziś wracamy z sentymentem?

Co słychać u osieroconej Bandy Świrów? Golański i Stano dali radę, a reszta…

Leszek Ojrzyński

Ojciec chrzestny. Jedyny, który z ery Bandy Świrów do dziś czerpie wymierne korzyści i ma perspektywy. Dzięki pracy w Koronie dał się poznać jako trener bardzo charakterystyczny. Z silną osobowością, ale jednocześnie o gołębim sercu. Z grząskiego, kieleckiego gruntu, trafił na bardzo podobny do Bielska-Białej. Zamiast utonąć po szyję, własnoręcznie wyciągał z bagna innych. Jeden po drugim.

“Chłopie, co ty najlepszego wyprawiasz” – myśleliśmy. Zadanie utrzymania tak słabego kadrowo klubu było karkołomne, właściwie niemożliwe do wykonania. A jednak. Ojrzyński dokonał niemożliwego, a jego cuda nie przestają zadziwiać do dziś. Podbeskidzie z bezładnej zbieraniny stało się solidnym średniakiem z ciekawymi transferami i jak najbardziej realnymi szansami na pierwszą ósemkę, a szkoleniowiec ma taką pozycję na rynku, że przez najbliższych kilka lat raczej z karuzeli nie wypadnie. Trener roku 2014 w polskiej piłce. Momentami wręcz cudotwórca.

Reklama

Paweł Golański
Bilans w bandzie świrów: 38 meczów, 6 bramek, 13 asyst
Później: 42 mecze, 2 bramki, 13 asyst

Inteligentny gość, który starał się trzymać ekipę w ryzach, ale któremu – jak pamiętamy – czasem odwalała korba. Po rozpadnięciu Bandy Świrów poradził sobie najlepiej, utrzymując równy, bardzo wysoki jak na nasze standardy poziom. Poprzedni sezon zakończył z dwunastoma asystami i trzema golami. Ciągnął Koronę za uszy i – szczerze mowiąc – dziwimy się jakim cudem jest tam od tylu lat. Przecież kto jak kto, ale „Golo” spokojnie poradziłby sobie praktycznie w każdym klubie Ekstraklasy.

Pavol Stano
Bilans w bandzie świrów: 59 meczów, 9 bramek, 3 asysty
Później: 42 mecze, 3 bramki, 1 asysta

Stary wyga utrzymał formę bez względu na wszystko, mimo upływających lat. Z końcem poprzedniego roku Korona nie zdecydowała się na przedłużenie jego kontraktu. Na początku kolejnego do Podbeskidzia przygarnął go trener Ojrzyński, chociaż „przygarnął” w jego przypadku nie jest najlepszym określeniem, bo to pewny punkt zespołu. Na „Panocka” po prostu nie ma mocnych. Pali się, wali, a ten jak perpetuum mobile.

Na nim pozytywy się jednak kończą.

Maciej Korzym
Bilans w bandzie świrów: 48 meczów, 13 bramek, 4 asysty
Później: 35 meczów, 7 bramek, 5 asyst

Reklama

Consigliere. Bezpośredni łącznik trenera z drużyną. Do Korony trafił za Marcina Sasala, który widział go raczej jako skrzydłowego. Trybuny, mówiąc delikatnie, za nim nie przepadały. U Ojrzyńskiego ewoluował. Stał się liderem, ale nie tylko megafonu. Na boisku odnajdywał się jak nigdy wcześniej i mało brakowało, a po raz pierwszy w karierze dobiłby do dziesięciu goli w sezonie. Po odejściu Ojrzyńskiego, czar „Korzenia” prysł. Trener zabrał go ze sobą do Bielska, ale w nowym miejscu i innym otoczeniu nie jest już tym samym Korzymem. Trzy ligowe bramki na początku rundy, ostatnia jeszcze w sierpniu. Marny rezultat, ale i tak ma szczęście, bo jako jeden z nielicznych utrzymał się na powierzchni.

Paweł Sobolewski
Bilans w bandzie świrów: 51 meczów, 4 bramki, 6 asyst
Później: 40 meczów, 3 bramki, 1 asysta

Kolejny członek starej gwardii, który w końcu wypadł z obiegu, choć akurat on trzymał się trochę na uboczu. W Koronie, jeszcze w poprzedniej rundzie, grał w miarę przyzwoicie, ale ostatnio na drodze stanęły niejasne kwestie połączone z kontraktem i prawem. Dziś może trenować tylko z rezerwami. Przewidywany następny przystanek: Widzew. Kolejny zjazdowicz. Ale w tym przypadku wieku nie oszukasz.

Kamil Kuzera
Bilans w bandzie świrów: 40 meczów, 2 bramki, 2 asysty
Później: 7 meczów, 2 asysty

Kielecki nogołamacz, koroniarz z krwi i kości. Piłkarz, do którego świetnie pasuje określenie “boiskowy zabijaka”. Nigdy nie przebierał w środkach, nie odstawiał nogi. Zawsze na maksa, zawsze do celu. Choćby po trupach. Często z grubą przesadą. Prawie trzy lata temu zastanawialiśmy się, czy jego przypadek kwalifikuje się jeszcze do psychologa, czy już do psychiatry. Pod trenerem Ojrzyńskim zagrał ponad czterdzieści meczów. Od tamtej pory brutalnie zepchnięty na margines. Ostatnio, wystawiony na listę transferową, przymierzany jest do Widzewa Łódź. W Ekstraklasie chętnych raczej brak.

Tomasz Lisowski
Bilans w bandzie świrów: 56 meczów, 1 bramka, 4 asysty
Później: 9 meczów, 1 asysta

On, podobnie jak Korzym, w Kielcach również wyrabiał życiówkę. Był nawet moment, kiedy dziennikarze próbowali wepchnąć go do reprezentacji. W drugim sezonie Ojrzyński mianował go kapitanem. Co było potem? Kompletny zjazd. U trenera Pachety, mimo spięć i chwilowego zesłania do rezerw, grał do pechowego momentu zerwania więzadeł krzyżowych. Od tamtej pory piłkarz-widmo. W Pogoni, do której trafił latem, zagrał ledwie dwa mecze. Aktualnie jest kolejnym ex-koroniarzem, który trenuje z Widzewem.

Zbigniew Małkowski
Bilans w bandzie świrów: 53 mecze
Później: 26 meczów

Następny pechowiec, obok Lisowskiego, który musiał zmierzyć się z zerwanymi więzadłami. I jak tu nie mówić o klątwie? Rehabilitacja, mordercza praca, wielomiesięczne dochodzenie do siebie i… No właśnie. I nie wiadomo. Ze Zbyszkiem, podobnie jak z Sobolewskim, niejasna pozostaje sprawa kontraktu. Tak czy inaczej, w Koronie już raczej nie zagra. Nie wiadomo czy zagra gdziekolwiek.

***

Ilu od tamtej pory zanotowało wyraźny progres? Żaden. Ilu utrzymało wysoki poziom? Jeden, maksymalnie dwóch… Siła tkwiła w zespole, a kariera solowa to już zupełnie inna bajka. Dwóch zerwało więzadła, następny przepadł. No i co najbardziej wymierne – trzech przymierzanych jest do beznadziejnej misji ratowania ostatniego w pierwszej lidze Widzewa. Możecie zgodzić się lub nie, ale jeśli kiedyś ktoś nas zapyta o wzór drużyny, to wskażemy właśnie tamtą Koronę. Przeciętne umiejętności, ale przy tym wielkie serce. Wygrywanie meczów i osiąganie niezłych wyników nie trikami, a ambicją. Determinowane charyzmą trenera zapieprzanie do porzygu. Tego w piłce już nie ma i pewnie nie będzie.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

1 komentarz

Loading...