Reklama

Kuciak w trójce najniżej ocenianych bramkarzy. Pytamy: skąd ten zjazd?

redakcja

Autor:redakcja

07 października 2014, 12:28 • 4 min czytania 0 komentarzy

Wśród najlepszej trójki bramkarzy na koniec zeszłego sezonu wyróżniliśmy Dusana Kuciaka oraz Richarda Zajaca. Co ciekawe, przez całe rozgrywki obaj Słowacy wypracowali u nas identyczną, wysoką średnią – 5,33, lecz teraz – równie zgodnie – zanotowali niewyobrażalny wręcz regres. Znów są w trójce, lecz akurat tym razem chodzi o klasyfikację najniżej ocenianych…

Kuciak w trójce najniżej ocenianych bramkarzy. Pytamy: skąd ten zjazd?

Richard Zajac – 2,75 w 3 meczach.
Dusan Kuciak – 3,33 w 9 meczach.

Stawkę uzupełnia będący w beznadziejnej formie – a przecież zdawałoby się, że to niezły golkiper – Grzegorz Sandomierski. Średnia identyczna jak w przypadku Kuciaka, tylko rozegranych meczów o trzy mniej.

Wiadomo, że każdy bramkarz raz na jakiś czas się myli. Że niekiedy oglądając ów wyczyn, z niedowierzaniem łapiemy się za głowy, pytając: to on, poważnie on odpierdolił taką manianę? Nawet najlepsi specjaliści puszczali cuda, które na pierwszy rzut oka nie przystoją bramkarskiemu adeptowi z przaśnej drużyny trampkarzy spod Grójca. Czym więc różni się dobry golkiper od słabego? Otóż ten pierwszy myli się w porywach raz-dwa na sezon, z kolei tamten drugi zawodzi notorycznie lub często.

Zbyt często – precyzując.

Reklama

Skąd aż taki rozrzut między tym, co Kuciak gwarantował jeszcze wiosną a popisami z Bielska-Białej czy Gliwic? Gdzie leży problem i co konkretnie jest jego przyczyną? Czy już wcześniej można było dostrzec symptomy przyszłego zjazdu? No i na koniec pytanie najważniejsze: co dalej?

W poprzednim sezonie Ekstraklasy Kuciak nie był nieomylny. Czasami coś popsuł, lecz akurat koledzy mieli swój dzień i złe wrażenie łatwo udawało się zetrzeć. Oprócz tego rewelacyjnie spisywał się w Europie, a kontuzja, która wyłączyła go z lwiej części rundy jesiennej, poniekąd odbiła się na wynikach w fazie grupowej i w konsekwencji – na zwolnieniu Jana Urbana.

Mamy więc Kuciaka ligowego i pucharowego, co warto rozróżnić. Gdyby rok temu udało się wyeliminować Steauę, koledzy powinni zrzucić się Słowakowi na dodatkową premię, tyle razy ratował im dupę. Ale już w obecnych rozgrywkach? Bramka McGregora z serii „mógł, ale nie musiał”, z Lokeren praktycznie bezrobotny, a Trabzonspor? Świetny występ, kilkukrotnie zapobiegł utracie goli, lecz te dwa-trzy puste przeloty przy dośrodkowaniach oraz – zwłaszcza – interwencja (brak interwencji?), kiedy arbiter z całą pewnością wybroniłby się z czerwonej kartki dla bramkarza Legii plus podyktowania rzutu karnego, dawały do myślenia. Nic nie zawalił, coś tam pomógł, a także dopisało mu szczęście. Tylko że jeżeli sędzia byłby złośliwy…

Jednak nie zawsze fart sprzyja, o czym Kuciak dobitnie przekonał się w Gliwicach. Przy każdej z trzech straconych bramek mógł i powinien zachować się lepiej.

Pierwsza: ewidentny błąd Lewczuka, ale strzał nie był mocny, wielokrotnie takie uderzenia łapał lub odbijał we właściwą stronę. No i zbierał się tak wolno, że Wilczek zanim dobił swój strzał, zdołałby podskoczyć do Silesii na szybkie zakupy, połączone z kawką.

Druga: widać, że piłka nagle mu podskoczyła, co jednak nie zmienia fakt, że gdyby w kierunku podania zmierzał żwawiej, to nie byłoby później konieczności szukania złośliwego kreta.

Reklama

Trzecia: głupia strata Jodłowca, aczkolwiek strzał Szeligi powinien Słowakowi wpaść prosto do koszyczka. Nie dość, że piłkę odbił, to zamiast do boku, wyłożył idealnie pod nogi Wilczka. Dokładniej się nie dało.

Oczywiście słabsza pierwsza część sezonu (noty: 3, 4, 4, 5, 1, 3, 5, 4, 1). nie wyklucza, że były golkiper Vaslui wkrótce weźmie się w garść, nawiązując do swoich najlepszych występów. Tego, że potrafi bronić nie kwestionujemy, choć często „bronił” odwagą, zawziętością, bo technicznie wirtuozem raczej nie jest. Za wcześnie, aby głosić, że Kuciak stał się dla Legii problemem, ponieważ ta zwyczajnie zbyt wiele mu zawdzięcza, jednak lampka ostrzegawcza już się pali.

Skąd ta zniżka formy, to kłopoty z koncentracją? Z boku wygląda to tak, że przy świetle jupiterów umie wzbić się na wyżyny umiejętności, lecz im meczowi dalej od atrakcyjnego, tym częściej myślami jakby był gdzie indziej. Za bardzo pochłania go strofowanie partnerów z defensywy? Krzyczał, odkąd sięgnąć pamięcią, wręcz wył, dzięki czemu w pełni zasłużenie wyrobił sobie opinię niegroźnego wariata. Czyli pudło. To może te pogłoski krążące o rychłym powrocie Boruca na Łazienkowską? Oficjalnie klub zaprzecza, sugeruje, że tematu nie ma, że ich nie stać, natomiast coraz chętniej zakusy czyni sam reprezentant Polski. Jeszcze się nie wprasza, chociaż wyraźnie daje do zrozumienia, że propozycji z Warszawy bez przejrzenia nie wyrzuciłby do śmieci.

A wiadomo, że Kuciak – wielokrotnie skandowany na Legii – jeśli chodzi o popularność wśród kibiców, to może Borucowi buty wiązać…

Fot. FotoPyK 

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

0 komentarzy

Loading...