Reklama

Ósemka na salonach. Kto porządzi, a kto tylko usiądzie przy stole?

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

16 września 2014, 15:03 • 6 min czytania 0 komentarzy

Ośmiu zawodników doczekaliśmy się w tegorocznej, startującej dziś edycji Ligi Mistrzów. Chociaż – jak to u nas, wszystko zależy jak liczyć. Jeśli oficjalnie, po paszportach – ośmiu. Będąc nieco bardziej restrykcyjnym – siedmiu, może nawet sześciu. Ale niech będzie, że liczymy „po bożemu”. Pośród nacji mających swoich ludzi w najbardziej prestiżowych rozgrywkach kontynentu plasuje nas to na 25. miejscu. Całkiem niezłym, biorąc pod uwagę – ot, w tym cały szkopuł, u nas mocno zapomniany – że jednak kilkanaście krajów wysyła na boiska Ligi Mistrzów… Też drużyny.

Ósemka na salonach. Kto porządzi, a kto tylko usiądzie przy stole?

Ośmiu zawodników – to dokładnie tyle, co Chorwaci i Duńczycy. Ale już dwukrotnie mniej niż… Iworczycy (16). Mniej również niż Serbowie (10), którzy tak jak my w tym roku muszą się pocieszać wyszukując swoich ludzi w klubach z innych krajów. W ramach statystycznej ciekawostki można by do tego dodać, że najliczniej reprezentowanym w Lidze Mistrzów europejskim narodem będą Hiszpanie (88 piłkarzy), dalej Niemcy (72) i Francuzi (47), a między to doborowe towarzystwo bezpardonowo wcisną się Brazylijczycy, którzy na boiska Europy poślą 86 graczy. Prawie trzykrotnie więcej niż Anglicy.

Sami nie tak dawno mieliśmy trzech Polaków w meczu finałowym i jednego, który za jednym razem strzelał cztery gole Realowi, więc w sumie moglibyśmy przyjąć, że wszystko, co najlepsze już za nami. Z drugiej strony – dopiero teraz wspomniany mimochodem Lewandowski trafił do drużyny z realnymi szansami na sięgnięcie po trofeum. I odmiennie niż w przypadku Borussii Dortmund przed dwoma sezonami, nie byłaby to niespodzianka. Na poprawę humoru warto wspomnieć, jak na arenach Champions League prezentują się piłkarze, z którymi przychodzi nam grać w eliminacjach Mistrzostw Europy. U nich, wyłączając oczywiście Niemców, jeszcze większa bieda – Irlandczycy oraz Szkoci mają w LM po jednym swoim zawodniku, a Gruzja i Gibraltar nawet takiego się nie drobiły.

Wszystko to tytułem przydługiego wstępu, bo skoro pierwsze mecze już za parę godzin, wypadałoby się przyjrzeć, jakie konkretnie role przewidziano naszym w tej edycji. Wiadomo, że Robert Lewandowski albo Wojtek Szczęsny BĘDĄ GRALI i akurat o ich obecność na ekranach telewizorów nie ma sensu się obawiać. Szkoda czasu na wydumane analizy i klepanie w klawiaturę. Będą grali, bo są dostatecznie ważni. Ale co z szóstką pozostałych? Zacznijmy od tego najsłabiej kojarzonego.

Reklama

PAWEŁ CIBICKI (MALMO FF)

Między innymi to przez niego wahaliśmy się na początku, jak to z liczbą Polaków jest naprawdę. W Szwecji mają go za Szweda. W Polsce za Polaka. On sam, jak rozmawialiśmy z nim we wrześniu minionego roku, jeszcze w tym temacie mocno kombinował. Urodził się w Malmo z rodziców Polaków. Paszport w biurku trzyma, ale w kwestii wyboru drużyny narodowej niezdecydowany:

– Jeszcze nie wiem co wybiorę, dla mnie to jest pięćdziesiąt na pięćdziesiąt. 

Zdaniem Marcina Sasala, chciał reprezentować Polskę, ale później przyjechał na jedno zgrupowanie, zagrał chwilę i sam na naszych łamach tajemniczo stwierdził, że mu się nie podobało. Jego agent ostatnio miał ponoć zasugerować, by poczekał i zobaczył, co zaoferują Szwedzi.

W kwestii kadry więc znak zapytania. I w temacie Ligi Mistrzów drugi. Cibicki, 20-letni pomocnik Malmo, zagrał w tym sezonie w 14 meczach ligi szwedzkiej, strzelił dwa gole, ale aż 12-krotnie wchodził z ławki. Po raz ostatni w lidze wystąpił 23 sierpnia, akurat w pierwszym składzie, ale jak prześledzić jego przygodę pucharową, to z rywalami z zagranicy nie grał wcale albo wchodził na ogony.

Grupowi rywale: Atletico Madryt, Juventus Turyn, Olympiakos Pireus
Nasza prognoza: Zaliczy parę minut w Lidze Mistrzów i to wszystko.  Głównie ławka.

Reklama

ŁUKASZ SKORUPSKI (AS ROMA)

Jego sytuacja akurat wydaje się nadzwyczaj jasna i uzależniona bezpośrednio od Morgana de Sanctisa, na którego regularnie stawia trener Rudi Garcia. Nie liczymy nawet, że Francuz nagle zmieni zdanie, bardziej, że Liga Mistrzów to przedsięwzięcie na tyle złożone i skomplikowane, że każdemu coś złego może się przydarzyć – na czym wówczas korzystają inni. W letnich sparingach „Skorup” grał na tyle dużo i z na tyle poważnymi rywalami (m.in. podczas tournee do Stanów Zjednoczonych), że dostaliśmy dość wyraźny sygnał, że nie robi tylko za obciążenie tylnego koła w autokarze.

Grupowi rywale: Bayern Monachium, Manchester City, CSKA Moskwa
Nasza prognoza: Nie będzie miał szczęścia. Posiedzi na ławce, obejrzy z bliska kilka dobrych meczów.

ARKADIUSZ MILIK (AJAX AMSTERDAM)

O nim dość jasno wyraziliśmy się w miniony weekend. W sobotnie popołudnie strzelił dwa premierowe gole w Eredivisie, jednego tak szybko, jak w Ajaksie nie zdarzyło się nikomu od czasów Niklosa Machlasa (rok 2001). Chwalili go koledzy, media i kibice. Lasse Schone mówił, że „pokazał jak ma świetnie ułożoną nogę”, jednak w kontekście Ligi Mistrzów nie musi oznacza to przełomu. Decydujący głos niestety należy do Franka de Boera, a ten oprócz pochwał przemycił również parę zdań o tym, że Polak musi się jeszcze uczyć, że wciąż popełnia błędy i w pełni nie dostosował się do systemu, jakim gra drużyna. Dlatego do składu na jutrzejszy mecz z PSG awizowany jest Kolbeinn Sigthorsson.

Milika na boiskach LM na pewno będziemy jednak wypatrywać, dając mu większe szanse na zaistnienie niż wspomnianemu Cibickiemu. Posłał sygnał, zgłosił akces do zespołu. Może wchodzić z ławki, może pojawić się w pierwszym składzie, jeśli Islandczykowi, tak jak dotąd w lidze, dalej nic nie będzie wpadać.

Grupowi rywale: FC Barcelona, Paris Saint Germain, APOEL Nikozja
Nasza prognoza: Nie wywalczy miejsca w jedenastce, ale będzie wchodził z ławki

JAKUB BŁASZCZYKOWSKI (BORUSSIA DORTMUND)

Tutaj sytuacja – przynajmniej przez najbliższe tygodnie – jasna jest jak słońce. Kuba nie zagrał jeszcze w żadnym oficjalnym meczu, cieszył się, że potruchtał chwilę pokazowo w czasie sparingu we Wrocławiu i teraz znów czeka go kilka tygodni przerwy. Miesiąc, może dwa miesiące. Rokowania z pewnością będą się jeszcze zmieniać, ale biorąc pod uwagę, jakiego rodzaju jest to uraz i jak długo dotąd nie grał, trudno oczekiwać, że migiem wróci na boisko. W optymistycznym założeniu pewnie na koniec fazy grupowej. Może na mecz z Arsenalem w listopadzie i później z Anderlechtem w grudniu.

Klopp mówi: – Kuba przyjął to naprawdę źle. To dla niego wielki cios i ciężka sytuacja.

Grupowi rywale: Arsenal Londyn, Galatasaray Stambuł, Anderlecht Bruksela
Nasza prognoza: Pokaże się nam dopiero w listopadzie i to jako rezerwowy.

ŁUKASZ PISZCZEK (BORUSSIA DORTMUND)

Bywało z nim naprawdę różnie. Najpierw świetny sezon, bajki o transferach nawet do Barcelony, później kolejny znacznie gorszy i okraszony urazami. Kevin Grosskreutz udowodnił, że istnieje w BVB życie bez Polaka na prawej stronie defensywy. Teraz wszystko wskazuje jednak na to, że sytuacja powoli się normuje. Piszczek zagrał już w trzech meczach Bundesligi. Zwłaszcza z Augsburgiem dwie kolejki temu przypominał tego Piszczka, który dynamiką może dać wiele w ofensywie.

W Kickerze kolejno zbierał noty: 4.0 ; 2.5 ; 3.0.

Nie zagrał z Gibraltarem, ale szybko pozbierał się do kupy i można spodziewać się go w składzie.

Grupowi rywale: Arsenal Londyn, Galatasaray Stambuł, Anderlecht Bruksela
Nasza prognoza: Pierwszy skład, mecze dobre będzie przeplatał słabymi.

SEBASTIAN BOENISCH (BAYER LEVERKUSEN)

Paszport ma? Ma. W reprezentacji grał? Niestety, grał. Będzie się o nim mówić, więc bez marudzenia umieszczamy go na liście. Facet – zagadka. Trener Roger Schmidt najwyraźniej zakochał się w nim bez pamięci i póki co konsekwentnie wystawia w jedenastce. W tym sezonie – trzy razy po pełne 90 minut. Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie wspomnieli, że w ostatniej kolejce właśnie Boenischa uznano jednym z głównych winowajców utraty aż trzech bramek w spotkaniu z Werderem. Przy dwóch maczał palce, schodząc do środka i zostawiając dziurę z boku bez asekuracji, za co Kicker przyznał mu fatalną notę (5.0). Mimo wszystko zakładamy, że nie było to trzęsienie ziemi, które nagle go zdegraduje.

Grupowi rywale: Benfica Lizbona, Zenit St. Petersburg, AS Monaco
Nasza prognoza: Będzie grał, choć parę razy nim zakręcą, jak śmigłem helikoptera.

Najnowsze

Liga Mistrzów

Komentarze

0 komentarzy

Loading...