Reklama

Niestety, miękka faja… Nawałka za moment dokona aktu samozniszczenia

redakcja

Autor:redakcja

12 września 2014, 00:00 • 3 min czytania 0 komentarzy

Ze wszystkich personalnych dziwactw i kompromitacji Adama Nawałki, spośród miliona niedorzecznych powołań, to będzie zdecydowanie najbardziej idiotyczne. Szczyt szczytów, dno dna. Paniczne ruchy topielca, któremu strach zajrzał w oczy. Cytując klasyka – dupka się zaczęła palić i teraz trzeba się zacząć – no właśnie – przepraszać.

Niestety, miękka faja… Nawałka za moment dokona aktu samozniszczenia

Z Eugenem Polanskim. Jeśli wierzyć informacjom Polsatu, ten gostek niestety naprawdę ma wrócić.

Przytoczony niemiecki piłkarz w maju wypiął się na reprezentację Polski. Kiedy wszyscy kadrowicze, nie zważając na urlopy, przyjechali na mecz z Litwą, jemu się nie chciało. Przyjechał Robert Lewandowski, wtedy już w praktyce zawodnik Bayernu, przyjechał Wojciech Szczęsny, czyli gracz Arsenalu. A Polanski – z wiejskiego Hoffenheim – nie znalazł czasu. Jak sam powiedział: – Na końcu trener pozostawił wybór mi. Niby to była moja decyzja, ale czułem, że mógłbym mieć w klubie problem.

I dalej jeszcze w rozmowie z Polsatem Sport mówił tak…

– Ale to mecz poza terminem FIFA. Klub chce, żeby zawodnik, który zagrał ponad 30 meczów w sezonie, odpoczął. Rozumiem to. Prawda jest taka, że wszyscy piłkarze stukali się w głowę, kiedy dowiedzieli się o terminie zgrupowania. Nie znam drugiej reprezentacji, która robi obóz na kilka dni w trakcie urlopów.

Reklama

– Oni jednak zapowiedzieli przyjazd, a pan nie.

– Powiedziałem o tym trenerowi Nawałce. Odpowiedział, że w takim razie raczej trudno się spodziewać, abym był brany pod uwagę podczas eliminacji. OK, to byłem jeszcze w stanie zrozumieć. Wkurzyło mnie dopiero to, że dziesięć minut później dzwonili już dziennikarze z gazet. No to jak to? Rozmawiamy między sobą, czy przy mediach? Trener na zgrupowaniu uczulał nas na rozmowy z gazetami, telewizjami, kazał uważać, nie mówić za dużo, a za chwilę taki numer. Zagotowałem się.

Jeśli wczytacie się uważnie, dostrzeżecie, że Eugen Polanski sam podjął decyzję, że nie przyjedzie na mecz reprezentacji i nie zmartwił się tym, że w konsekwencji nie pogra w eliminacjach („OK, byłem jeszcze w stanie zrozumieć”), lecz tym, że sprawa wydostała się do mediów. Dzisiaj się okazuje, że:

a) Nawałka to miękka faja

b) Polanski jest mocniejszy niż trener

Selekcjoner-powoływacz chciał słynąć z dyscypliny. Niestety, oblał pierwszy test. Zapowiedział zawodnikowi „Wieśniaków”, że już go nie powoła na mecze eliminacyjne i zamierza się złamać – jeśli wierzyć Polsatowi – przy pierwszej nadarzającej się okazji. Wystarczyło, że Klich okazał się Klichem sprzed roku, a nie sprzed pół roku. Ile są więc warte słowa selekcjonera? Na czym chciałby on budować swój autorytet, jeśli właśnie udowodnił, że można bez konsekwencji wypiąć się na niego dupą i jeszcze publicznie zbesztać?

Reklama

Nie no, miał być gość z jajami, a jest gość w szaliczku. Może i pozyska przyzwoitego defensywnego pomocnika, ale na zawsze straci twarz. Teraz jak będzie chciał kogoś przestraszyć, to będzie musiał się za kogoś przebrać. Mógłby robić za pająka u Wardęgi.

Cóż, ktoś tu się chyba obsrał po pachy. Do tego doszło, że jaśnie pan Polanski będzie wybierał sobie mecze, które uważa za sensowne…

PS. Mamy nadzieję, że to jednak Polsat Sport się myli, a nie Nawałka chce się pomylić…

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Polecane

Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
2
Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Komentarze

0 komentarzy

Loading...