Reklama

Wybiła godzina zero. Chłopaki Dorny grają w Grecji o marzenia

redakcja

Autor:redakcja

09 września 2014, 14:32 • 6 min czytania 0 komentarzy

Kiedy półtora roku temu Marcin Dorna pierwszy raz stanął w szatni przed drużyną, niewielu wróżyło mu sukces. Co prawda młodzieżówkę dostał w nagrodę za brązowy medal na mistrzostwach Europy do lat 17, ale to przesiadka jak z roweru do szybkiego auta. Dwa szybkie manewry po placu i jazda w trasę, czas na eliminacje. Z perspektywy czasu – o godzinie zero – należy mu oddać: nawet gdyby dziś przegrał z Grecją, nie zawiódł. A jeśli wejdzie przynajmniej do baraży, dodatkowo wzmocni status trenera-zwycięzcy.

Wybiła godzina zero. Chłopaki Dorny grają w Grecji o marzenia

– Analityk, ma w głowie arkusz Excela – charakteryzowali go ludzie z najbliższego otoczenia. – Sztywny, sprawia wrażenie zestresowanego – dodawali niektórzy reprezentanci tuż po pierwszym zgrupowaniu. Niby zamienił rocznik 1995 na chłopaków tylko trzy lata starszych, ale różnica w prowadzeniu zespołu była ogromna. Zanim się z nią oswoił, potrzebował czasu. Zwłaszcza że drużynę przejął po Władysławie Żmudzie, z którym wspólnego mianownika nie znalazłby chyba na żadnej płaszczyźnie. Ani szkoleniowej, ani tym bardziej życiowej.

Tamte zgrupowania przypominały wyjazd integracyjny, połączony z jedną dziennie aktywnością ruchową. Trochę „dziadka”, gierka, strzały ze stojącej piłki – i wsio, rozejść się. A wieczorem – bal. Natomiast pierwsza kadra za Dorny to 10-dniowa orka. Sen, trening, sen, analiza, trening sen. I tak w kółko. Po kilku dniach monotonii, zawodnicy chcieli pójść do kina. Delegacja udała się na rozmowę trenera, lecz została odprawiona z kwitkiem. Wrócili z niczym. Dopiero po jakimś czasie całą drużyną wybrali się na film, jednak o żadnym popcornie czy coli nie było mowy. Dorna od początku wolał się zabezpieczyć, stawiając twarde reguły i obserwując reakcje zawodników. Z czasem zaczął luzować pasa, gdy przekonał się, że ma wśród chłopaków autorytet. Parę dni temu, w czasie przygotowań do meczu „o wszystko” z Grecją, sam zaproponował wspólnego grilla.

Po prostu wie, że kiedy jak kiedy, lecz właśnie teraz jego reprezentacja potrzebuje luzu. Presja ciąży nad nimi ogromna. Sami sprawili, że ludzie zaczęli mieć nadzieję

Tak samo jak selekcjoner, na przestrzeni czasu zmieniało się podejście powoływanych przez niego graczy. Zaczynali jako zlepek indywidualności, rzecz jasna w skali polskiej piłki. Co jeden to z mniemaniem o sobie, jakby za moment miał ruszać na Zachód. I rzeczywiście, wkrótce kilku wyjechało, tyle że głównie siedzą na ławce, zamiast robić karierę. Przed startem eliminacji, a tuż po dwóch meczach towarzyskich wydawało się, że gdyby ci ludzie – każdy z osobna, bo drużyna to jest teraz – spadli z poziomu własnego wybujałego ego na należne im wówczas miejsce w szeregu, potłukliby się niemiłosiernie. Zresztą głowy spod topora cudem zabrali już na inaugurację. Na stadionie Cracovii aż do 85. minuty bezbramkowo remisowali z Maltą…

Reklama

Ale z kolei następne starcie o punkty, z Turcją, ułożyło się znakomicie. Biało-czerwoni w ciągu pierwszych trzydziestu minut trzy razy wyszli z połówki, z czego strzelili trzy gole. Tak, świetna prawdziwa inauguracja – wszak nikt nie brał Maltańczyków serio – była spoiwem. Podstawowi piłkarze przy okazji zaczęli się przekonywać do Bartłomieja Pawłowskiego, który początkowo zachowywał się w stylu tenisisty, a nie członka większej grupy. Miało być pięknie.

Tymczasem kolejne spotkanie – i pierwszy dzwon dla Dorny. Wyjazdowa porażka ze Szwedami 1:3, mimo że znów początek należał do Polaków, którzy prowadzili po bramce samobójczej. Rewanż u siebie z reprezentacją Trzech Koron – wygrana 2:0 i – co ważne, z powtarzającym się schematem, czyli lepszym bilansem w dwumeczu. Kolejny pojedynek, znów z Turcją, druga przegrana w grupie, lecz… tak, znów chodzi o schemat. To w dużej mierze dzięki niemu dziś remis gwarantuje nam awans. Równie istotny dla dalszych losów w grupie okazał się także pierwszy mecz z Grecją. Napisaliśmy „mecz”, aczkolwiek powinniśmy nieco przydramatyzować. Milik raz, niedługo potem Milik dwa, tracimy, a w 90. minucie rywale dostają rzut karny. Pudłują. Na do widzenia Milik trzy.

Rezultat 3:1 powoduje, że nawet gdyby Polakom powinęła się noga i przegraliby jednym golem lub dwoma, ale 2:4 bądź wyżej, wciąż możemy awansować do fazy play-off. Warunek? Turcy ze Szwedami muszą podzielić się punktami, czego wykluczyć nie możemy. Rok temu w Stambule było 2:2. Do wczoraj istniała również szansa, że promocję zaliczylibyśmy nawet z drugiego miejsca, w przypadku wysokiej przegranej z Grekami i niekorzystnym rozstrzygnięciu w Szwecji, tyle że w innej grupie Islandczycy zremisowali z Francją, mają w sumie 16 punktów, a więc o jeden więcej niż teraz Polacy.

Grecy, Grecy, Grecy… Nam zawsze wydaje się, że to piłkarscy nihiliści, krzewiciele wiary w taktyczną doktrynę Rehhagela. Skrajna wręcz prostota oparta na założeniu, że do ich siatki nie wpadnie absolutnie nic, zaś przy pomyślnych wiatrach sami coś strzelą. No, przyznajcie się – kto myśli inaczej?
– W trzech dotychczasowych meczach u siebie bilans 12:2 (5:0 z Maltą, 5:1 ze Szwecją, 2:1 z Turcją);
– Ta drużyna w przeszłości przywiozła srebrny medal z mistrzostw Europy U-19.

W czasie swojej pracy Dorna dorobił się kilku ulubieńców. Furmana szybko zrobił kapitanem, Szumski od samego początku był numerem jeden, choć w klubie grzeje ławę, Linettym oczarował się jeszcze będąc w kadrze do lat 17, Milika obdarzył zaufaniem, a ten strzela jak dziki, natomiast Kamiński jest liderem defensywy, mimo że w Lechu notorycznie zawodzi. W trudnych momentach wyciągał do nich rękę, wspierał. Z drugiej strony jednak zawsze tonował nastroje i unikał jak ognia wystawiania indywidualnych laurek. Wprowadził zasadę: my, drużyna. Nie my kontra cały świat, tylko my jako reprezentanci dumnego kraju. Patriotyzm. Poczucie odpowiedzialności. Duma z orzełka.

Reklama

Nie będzie w żadnym wypadku przesadą stwierdzenie, że jedyną osobą, która w reprezentacji Dorny nie odnajduje się najlepiej, jest Wolski. Praktycznie wszystkie mecze przesiedział na ławce. Nie dostał zaufania, zwyczajnie – nie spodobał się. Czy mentalnie? Raczej tak, ponieważ nie od jeden na co dzień ma problem z regularnymi występami w klubie, a inni grają. Byliśmy przekonani, że pod nieobecność wykartkowanych Furmana oraz Zielińskiego, a także kontuzjowanego Linetty’ego, selekcjoner po wypożyczonego z Fiorentiny do Bari po prostu sięgnąć będzie musiał. Ale wiele wskazuje na to, że wcale nie. Że kolejny raz były legionista spocznie. Ława. Taka decyzja to najlepszy dowód, że prędzej kogoś dowoła aniżeli na niego postawi.

Właśnie, skład. W dniu próby oprócz wspomnianej trójki brakuje też Milika, którego Dornie sprzątnął Nawałka. Cztery istotne straty, z których każdy normalnie wybiegłby w wyjściowej jedenastce. Cóż, na szczęście udało się postawić na nogi Dziwniela, narzekającego na lekki uraz więzadła pobocznego w prawej nodze. Cóż, Danielu, aż chciałoby się powiedzieć: całe szczęście, że wrzucasz lewą… Przewidywane ustawienie biało-czerwonych prezentujemy graficznie, odstępstw od tego, co widzicie na obrazku nie przewidujemy.

No nic. Grecja – Polska, godzina 18:30, TVP Sport. Chyba nie musimy dłużej was zachęcać, byście włączyli telewizor i na własne oczy zobaczyli, jak nasi – miejmy nadzieję – z butami ładują się w baraże, skąd od młodzieżowych mistrzostw Starego Kontynentu dzieli jedynie dwumecz. Ostatni raz zaprosili nas na tę imprezę, gdy dobrze rokowali… Hajto i spółka. Część obecnych reprezentantów nie zdążyła się urodzić, a Dorna dzielnie uczęszczał do podstawówki. Teraz trener dojrzał, drużyna także…

Fot.FotoPyK

Najnowsze

Ekstraklasa

Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”

Szymon Janczyk
1
Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”
1 liga

Comeback Wisły Kraków! Z 0:2 na 3:2 ze Zniczem Pruszków

Bartosz Lodko
4
Comeback Wisły Kraków! Z 0:2 na 3:2 ze Zniczem Pruszków
Anglia

Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup

Bartosz Lodko
4
Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup

Komentarze

0 komentarzy

Loading...