Reklama

Pazerny dwa razy przegrywa awans do Ligi Mistrzów

redakcja

Autor:redakcja

26 sierpnia 2014, 23:20 • 4 min czytania 0 komentarzy

Jest sierpień, a wszystkie szkockie zespoły w LE zdołały już odpaść, z kolei mistrz kraju, Celtic, w LM odpadł nawet dwa razy. To eurowpierdol podniesiony do kwadratu, usuwający jakiekolwiek polskie eurowpierdole głęboko w cień. I w przypadku klubu z Glasgow w pełni zasłużony. Maribor za futbolową sprawiedliwość dorobił się dzisiaj w Polsce całkiem konkretnego fanclubu, ale też zwyczajnie, po piłkarsku, zasłużył na awans. Był nie tyle skuteczniejszy pod bramką, co miał większą kulturę gry. Celtic Park, gdzie dwa lata temu padła Barcelona, dzisiaj okazało się twierdzą z papy i słomy.

Pazerny dwa razy przegrywa awans do Ligi Mistrzów

Szkoci skompromitowali się w sposób, który ciężko przyrównać do jakiejkolwiek innej klęski. Jak ulał pasuje parafraza Churchilla, którą po sytuacji z Legią zaproponował Seweryn Dmowski – mogli wybrać porażkę, albo hańbę. Wybrali hańbę, a i tak przegrają.

To pewnie jeden z najczarniejszych miesięcy w całej ich długiej historii. Najpierw oklep od Legii, bolesny, prawda. Ale cóż – ten zdarza się od czasu do czasu każdego. Nie można ciągle wygrywać, to jest futbol. Porażka, ale wliczona w życie klubu. Potem jednak nadeszło całe zamieszanie z Bereszyńskim, które też, bez względu na to kogo chcesz obwiniać, wywołało smród wokół zielono-białych barw. W piłce nigdy nie przepada się za tymi, którzy przechodzą dzięki grze przy zielonym stoliku, a Celtic w ten sposób awansował drugi raz w przeciągu paru lat. Ale w Szkocji wybrano milczenie, wybrano zdystansowanie się od sprawy, wybrano – mówiąc bez ogródek – danie dupy za pieniądze z Ligi Mistrzów. Teraz jednak, gdy Maribor zatrzasnął im drzwi, wychodzą na strasznych durni, którzy sprzedali się za garść drobniaków.

Durni tym większych, że przecież po porażce z Legią widać było aktualny poziom tej drużyny. Zagrali va banque – wierząc, że uda się tym sztosem wjechać do Ligi Mistrzów. Efekt? Stracili nie tylko LM, ale i przyzwoitość, opinię, szansę na okładki w całej Polsce i miano najbardziej dumnych i honorowych, spośród wielkich piłkarskiego świata.

Znamienne: nawet sami fani Celtiku właśnie teraz, już po końcowym gwizdku, nagle zaczęli inaczej postrzegać całą sprawę z Bereszyńskim, nagle znacznie uaktywnili się zwolennicy tego, że trzeba było dumnie oddać awans. Mądry Szkot po szkodzie. Teraz to dostrzegają. Teraz widzą, że pokazaliby się jako klub z szacunkiem do zasad, zaimponowali całemu piłkarskiemu środowisku. Zbudowali sobie wizerunek, a ten przecież da się przeszacować na konkretne pieniądze. Teraz to widzą, ale pozostaje pytanie – czy nie widzieli tego wcześniej? Przecież patrząc na siłę tej kadry próba ugrania choćby wizerunkowych korzyści zamiast obecnego strzału w stopę po odpadnięciu z Mariborem była wyjściem nie tyle honorowym, co… zwyczajnie najrozsądniejszym.

Reklama

Widać to było dzisiaj na boisku. Do tarcia chrzanu, a nie Ligi Mistrzów.

A tymczasem Hashtag #FootballWon zyskał na twitterze 4000 retweetów w kilka minut, bynajmniej nie tylko w Polsce…

*

Musimy jeszcze słówko o APOEL-u Nikozja. Po raz trzeci w historii wchodzi do Ligi Mistrzów i robi to na przestrzeni ostatnich sześciu lat. Po wielkim sukcesie z sezonu 2011/12, kiedy Cypryjczycy zaszli aż do ćwierćfinału – a przecież, jak powiedziałby Robert Maaskant, pięć minut mniej a nie przeszliby nawet Wisły w eliminacjach – wracają do poważnej europejskiej piłki. Wracają, trzeba to podkreślić, w naprawdę imponującym stylu. Nie było powtórki sprzed roku, kiedy w III rundzie kwalifikacji do Champions League zatrzymali się na Mariborze, chociaż wynik z Aalborgiem sprzed tygodnia – 1:1 w Danii – mógł budzić obawy.

Była natomiast prawdziwa zabawa, kompletny luz na boisku i bardzo przekonująca wygrana. APOEL wcale nie przeważał w posiadaniu piłki, tutaj chyba nawet lepsze liczby mieli Duńczycy, ale sam pomysł, szybkość gry, dochodzenie do sytuacji, liczba strzałów – zdecydowanie na korzyść gospodarzy. Raz, dwa, trzy, cztery… 4:0. Cypryjczycy znów pokazują, że niejedni mogą pozazdrościć im kibiców, że na własnym terenie będą bardzo groźni i że nikt tutaj nie będzie przyjeżdżał po spokojne zwycięstwo. Póki co wszyscy zapowiadają, że ta noc będzie długa i gorąca. Słusznie. Zasłużyli. Cypr. Zabrali im wszystko, kryzys, coraz słabsza liga, coraz mniejsze pieniądze. Ale LM jak była – tak jest nadal.

Najnowsze

Liga Mistrzów

Komentarze

0 komentarzy

Loading...