Reklama

Kozacy i badziewiacy: Powrót Kosy i dominacja Śląska

redakcja

Autor:redakcja

29 lipca 2014, 12:07 • 3 min czytania 0 komentarzy

Czekaliśmy na to jedenaście miesięcy. Przez niemal rok nie mogliśmy uwierzyć, co z tym chłopakiem się stało. Zadawaliśmy sobie pytania – jak można było aż tak przepaść? Czy w głowie zawróciła mu kasa? A może to wszystkie te kontuzje i jazda na lekach zabrały mu mu rok z życia? Te pytania chyba powoli tracą aktualność, bo Kuba Kosecki wreszcie się obudził. Wreszcie pokazał to, do czego nas przyzwyczaił, gdy był najlepszym piłkarzem Ekstraklasy. Wreszcie wygrał Legii mecz, a obrońcy Cracovii, których wrzucił na rollercoaster, nie odkręcili się do tej pory. „Kosa” poczuł krew i to jest jedna z głównych niespodzianek drugiej kolejki Ekstraklasy.

Kozacy i badziewiacy: Powrót Kosy i dominacja Śląska

Niespodzianka nr 2 – bo sami nie możemy uwierzyć w to, co widzimy – to oczywiście Adam Frączczak. Najlepszy – obok nierozłącznego duetu Mak – piłkarz dwóch pierwszych serii gier. Jeszcze w zeszłym sezonie zdarzało nam się zastanawiać, co ten gość w ogóle robi w Ekstraklasie. Głowiliśmy się, jakie są jego atuty poza przygotowaniem fizycznym, bo piłkarskich pokazywał niewiele. Ale teraz to, co stało się z Frączczakiem, to – jak już napisaliśmy – metamorfoza roku i tylko czekać aż paru dziennikarskich ananasów zacznie go pytać o reprezentację Polski. Takie sprawy są nieuniknione. Tym bardziej, gdy weźmiemy pod uwagę, że selekcjoner PZPN testuje wszystko.

Na koniec kilka słów o dwójce Quintana – Budziński, która – jak to kiedyś mawiano w przypadku Marco Reicha – gdyby chciała, to Ekstraklasę wciągnęłaby nosem, ale jakoś rzadko chce. Dani to fenomen. Jak na naszą ligę, absolutny kosmita. Człowiek, który w tej lidze w pojedynkę byłby w stanie wygrać każdy mecz każdej drużynie z każdym przeciwnikiem, ale czasem mamy wrażenie, że chce mu się tak na 60/70%. „Budzik” z kolei jest dla nas zagadką. Co sezon zdarzają mu się przebłyski geniuszu, ale jak już przychodzi co do czego i Cracovia naprawdę potrzebuje punktów, to Marcin znika, by po chwili dokonywać aktów sadyzmu przed kamerami. Oby było ich jak najmniej, bo stać go na to, by być piłkarzem klasowym.

UiAUJB

O ile w jedenastce kozaków mamy pełen rozstrzał, a najwięcej przedstawicieli – tylko po dwóch – doczekały się Legia, Jagiellonia i Pogoń, o tyle u badziewiaków wykrystalizowała się już mała dominacja. Śląsk Wrocław – nie licząc Sebastiana Mili – pokazał nam jednak tak paralityczny futbol, że – będąc szczerym – najchętniej upchnęlibyśmy tu jeszcze z trzech-czterech tamtejszych ananasów. Byłoby to jednak nie fair wobec chimerycznego do bólu Starzyńskiego, brutalnego Sokołowskiego, bezużytecznego Pyłypczuka, neuerującego Zajaca, tragicznego Petasza czy bezradnego Żytki. No i przede wszystkim Rafała Boguskiego, którego fenomenu od dawna już nie potrafimy zrozumieć. Pamiętamy „Dzikiego” z meczów Wisły sprzed kilku lat, pamiętamy okresy jego porządnej gry w Bełchatowie, w głowie mamy nawet jego występy w reprezentacji, a dziś… A dziś to chyba najgorszy piłkarz ligi. Jak długo jeszcze będziemy musieli go oglądać?

Reklama

lOxKOs

 

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
5
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Urban o meczu z Legią: Będzie Lany Poniedziałek? Pytanie, kto kogo będzie lał

Szymon Piórek
3
Urban o meczu z Legią: Będzie Lany Poniedziałek? Pytanie, kto kogo będzie lał

Komentarze

0 komentarzy

Loading...