Reklama

W tej bananowej republice policja stoi ponad prawem, zamiast stać na straży

redakcja

Autor:redakcja

07 kwietnia 2013, 02:44 • 3 min czytania 0 komentarzy

W jakim my w ogóle kraju żyjemy? W jakiejś bananowej republice, w której coraz bardziej zaostrza się podział na tych, którzy prawo ustanawiają i na tłuszczę, która ma to prawo stosować. Na uprzywilejowanych i przygniatanych. Na elitę i na bydło. Na watahę i na tych, którzy chcą ją dorżnąć. Policjant nie jest tutaj opłacanym przez obywateli pracownikiem, mającym obowiązek im służyć poprzez stanie na straży porządku, lecz oprawcą stojącym ponad prawem.
Tak – zamiast stania na straży prawa, mamy stanie ponad prawem. Prawie to samo.

W tej bananowej republice policja stoi ponad prawem, zamiast stać na straży

To tu, w tym pięknym kraju, ale śmiesznym państwie, policjant sam sobie ustala zasady, przepisy, normy i regulacje. Jak powie, tak ma być. Konstytucja to tylko książka napisana dawno temu przez smutnych ludzi, kto chce, niech czyta, ale na sam koniec paragrafy na poczekaniu tworzy pan Heniek, szeregowy spod białostockiej wsi. Można się na niego poskarżyć, do kolegi Heńka, a na kolegę Heńka – do ich kolejnego kumpla od kieliszka. Ale lepiej nie skarżyć, bo utrudnią życie, jak tylko potrafią. A utrudniać życie polska policja akurat potrafi.

Do Białegostoku udali się kibice Pogoni Szczecin. Mieli takie prawo – jechali jako grupa niezorganizowana, tak jak może pojechać każdy z miasta A do miasta B. Gdyby sytuacja była normalna, usiedliby sobie na trybunie dla gości, jednak wokół stadionu trwa wirtualny remont, który niby coś uniemożliwia. Skoro odpowiedniego sektora nie ma, fani Pogoni – w porozumieniu z fanami Jagiellonii – postanowili wyrobić sobie karty kibica białostockiego klubu i po prostu wejść na otwarte trybuny. I tu do gry wkroczyła policja: NIE WOLNO! Nie wytłumaczyła, dlaczego nie wolno, po prostu nie wolno i już. Nie wolno dokładnie na takiej zasadzie, na jakiej jakiś kołek w mundurze czasami podejdzie i powie: tu nie wolno stać.

Przejechali się więc na wycieczkę ludzie ze Szczecina, a na miejscu im powiedziano: mieszkańcom Szczecina wstęp wzbroniony, won. Trudno znaleźć przepis, który pozwalałby policji dzielić ludzi ze względu na miejsce zameldowania i odmawiać im prawa do udziału w imprezie masowej. Ale po co przepis? Przepisy oni ustanawiają na klubowym parkingu. Gdyby ustalili przepis, że cała grupa ma wrócić na dworzec piechotą – i to nadrabiając 20 kilometrów – to by przecież do tego doprowadzili. W tym państwie władza na każdym szczeblu robi co chce, a ty – łachmyto – masz płacić podatki i umrzeć przed osiągnięciem wieku emerytalnego.

Kibice Pogoni meczu nie obejrzeli. Zostali wykluczeni ze względu na miejsce zameldowania. Ciekawe, czy szczecinianin może wejść do białostockiego kina, czy też nie? Czy może wysikać się w białostockim kiblu, czy dostanie zakaz od policjanta? Oto Polska: kraj, w którym urzędnikom państwowym – jakiekolwiek szczebla i z jakiejkolwiek „branży” – możesz tylko naskoczyć. Na koniec i tak wypłacą sobie premię. Z twoich pieniędzy.

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...