Reklama

Declan Hill: Przebywałem w jednym pokoju z szefem tej całej azjatyckiej mafii

redakcja

Autor:redakcja

09 lutego 2013, 10:04 • 6 min czytania 0 komentarzy

Dziennikarz śledczy, który od lat bada proceder ustawiania spotkań piłkarskich. Niedoszły aktor, który w ostatnich latach, zamiast grać u Spielbierga, leciał do Azji zbierać materiał. Ryzykował życiem, spotykał ludzi, dyrygujących piłkarskich biznesem, którzy od przemocy nie stronią. Kilka dni po szokującej dla wielu konferencji Europolu zadzwoniliśmy do Declana Hilla. W rozmowie z Weszło Hill mówi o ustawionym meczu Debreczyn – Fiorentina, o tajemniczym Danie Tanie, który jest szefem całej mafii, i o współpracownikach Seppa Blattera, których być może niedługo zobaczymy w kajdankach. To pierwszy jego wywiad od prawie roku dla polskich mediów.

Declan Hill: Przebywałem w jednym pokoju z szefem tej całej azjatyckiej mafii

Jak ci teraz powiem, że to, co na konferencji przekazał Europol, to nic nowego, to…
To się zdenerwuję. Po tej konferencji widziałem taką narrację w wielu mediach. Pisanie w stylu: „nic takiego, korupcja była, jest i będzie, kto miał wiedzieć, to wiedział”.

Sam napisałem, że tak naprawdę nie są to jakieś nowe informacje.
No właśnie. Ale teksty tego typu sugerują, że sprawa nie jest tak poważna. A jest. Bardzo. Przez ostatnie lata uważnie ją śledzę, znam wielu z tych policjantów. To wspaniali ludzie, którzy z pasją wykonują swoją robotę. Mogę cię o tym zapewnić. Zresztą nawet ja jedną liczbą jestem zaszokowany.

Jaką?
150. Powiedziano, że tyle spotkań międzypaństwowych ustawiono przez ostatnie dwa lata w Afryce, Azji i Ameryce Łacińskiej. Przecież tu chodzi o mecze reprezentacji, których jest dużo mniej niż klubów! Policzyłem sobie to wszystko i wiesz co mi wyszło? Ł»e w tych regionach był w takim razie średnio jeden taki ustawiony mecz w tygodniu. To straszna statystyka.

Równie straszne jest to, że szef tej całej mafii wciąż jest na wolności. Siedzi w swojej singapurskiej willi, mimo że policjanci wiedzą, że nazywa się Dan Tan, znają jego adres a nawet numer telefonu. I wystawili za nim list gończy, który notorycznie jest olewany przez singapurskie władze.
I co ciekawe te władze co chwila zmieniają powód, dla którego nie mogą go aresztować. Raz mówią o tym, że list gończy jest źle skonstruowany. Potem nagle okazuje się, że jednak brakuje dowodów. Jestem przekonany, że ktoś wysoko postawiony go w Singapurze kryje. Możesz też napisać, że jakby jednak udało się go aresztować i postawić w Europie przed sądem, to na pewno w Singapurze poleciałaby głowa kogoś z establishmentu.

Reklama

Śmierć?
Miałem raczej na myśli utratę posady (śmiech). Aż tak źle nie jest.

Ale nie powiesz mi, że ci ludzie – Dan Tan i jego współpracownicy – nie są niebezpieczni.
Odpowiem inaczej. Załóżmy, że mamy piłkarza i współpracownicy Dana Tana robią do niego podchody. Chcą go namówić na sprzedanie meczu, mówią, że jego zespół ma przegrać dwoma golami lub wyżej. I teraz taki piłkarz o razu mówi im: „Nie, nic z tych rzeczy”. Raczej nic mu się nie stanie, dadzą mu spokój. Wybiorą innego. Ale jeśli taki zawodnik powie: „Tak, jasne, zrobię to”, a potem nagle ze wszystkiego się wycofuje, to wtedy w wielu przypadkach pojawiała się przemoc.

Wiem, że leciałeś parę razy do Azji, kiedy pisałeś książkę. Miałeś okazję poznać osobiście Dana Tana?
(Chwila zastanowienia) To trudne pytanie, bo w grę wchodzą tu też kwestie prawne. Ale mogę ci na pewno powiedzieć, że on jest istotną częścią osób, które pod zmienionym imieniem pojawiają się w książce. Ł»e kilka razy był w tym samym pokoju, w którym ja przebywałem. Poza tym w książce jest taki fragment, jak Stephen Appiah, kapitan reprezentacji Ghany, mówi o takim towarzyskim, sympatycznym grubasku, który kręcił się koło niego i kolegów, jednocześnie coś proponując. Tym człowiekiem był Dan Tan.

Wróćmy do konferencji. Mówisz, że ciebie zaszokowało 150 spotkań międzynarodowych, a najwięcej chyba mówi się o rozgrywanym w Anglii ustawionym meczu Ligi Mistrzów. Wiele osób uważa, że to mecz Chelsea – Barcelona i te niepodyktowane karne.
Pytasz mnie, czy wiem coś o tym meczu?

Tak, czy to może być prawda.
Mam taki zwyczaj, że nigdy nie komentuję spotkań, w przypadku których nie mam dowodów. Dlatego następne pytanie proszę.

To jeszcze dwa mecze: Dinamo Zagrzeb – Lyon?
Jak wyżej. Choć to, co działo się na boisku, rzeczywiście jest podejrzane.

Reklama

Liverpool – Debreczyn?
Też nie mam dowodów. Ale jak pytasz o Debreczyn, to ustawiony był mecz Ligi Mistrzów Węgrów z Fiorentiną. Przyznała się do tego grupa Chorwatów podczas procesu w Bochum. W marcu 2011 roku na swoim blogu opublikowałem listę 46 meczów, które ustawili. Liechtenstein – Finlandia w eliminacjach mistrzostw świata, mecz Szwajcaria – Gruzja do lat 21, spotkania Ligi Europy, do tego mecze w lidze niemieckiej, szwajcarskiej, tureckiej, węgierskiej, belgijskiej i austriackiej. A, i jeszcze po meczu w słoweńskiej i chorwackiej. Trochę tego jest. A i tak obawiam się, że to tylko wierzchołek góry lodowej. Tak jak teraz z tym, o czym mówi Europol.

Sepp Blatter powiedział po niedawnej konferencji, że nie dziwi go skala zjawiska. Dodał też, że FIFA wiedziała o wielu tych przypadkach i z nimi walczyła.
Nonsens. FIFA i Interpol to organy, które dużo mówią, ale nic lub niewiele w tej sprawie robią. Zobacz, teraz była ta konferencja, świetna okazja, by powiedzieć to wprost. Rzucić mediom hasło: „Szef tej mafii azjatyckiej nazywa się Dan Tan, wszystko o nim wiemy, tylko nie możemy przekonać singapurskich władz, by go aresztowały”. I media by to podchwyciły. A tak pewnie o Tanie po raz pierwszy wielu ludzi dowie się z tej naszej rozmowy.

FIFA nie działa, bo?
Ze strachu. Myślę, że oni boją się tego, że Dan Tan zostanie aresztowany, zacznie sypać, opowiadać jak było i nagle wybuchnie skandal, bo okaże się, że wielu wysoko postawionych działaczy jest w to zamieszanych. Nie mówię, że zaraz będą aresztowania w głównej siedzibie, że wyprowadzą Blattera w kajdankach. Ale jego bliskich współpracowników, ludzi którzy głosowali na niego? Kto wie.

Mocne słowa.
Ale spójrz na to realnie. Wróćmy do tych strasznych 150 meczów międzypaństwowych w Azji, Afryce i Ameryce Łacińskiej. Myślisz, że Dan Tan i jego ludzie mogliby to wszystko ustawić bez żadnej pomocy ze strony oficjeli i federacji? Przecież to niemożliwe. No, dobrze, prawie niemożliwe.

Podobno miałeś ostatnio jakieś dziwne przygody z wywiadami dla singapurskich mediów.
To przebiegało według bardzo podobnego schematu. Zainteresowanie, potem „panie Hill, panie Hill, czy uda się porozmawiać?”, potem to nagrywaliśmy, ktoś mi nawet mówił, że jesteśmy na żywo, ale na końcu i tak nic się nie ukazywało. Ktoś to ucinał, wyrzucał do kosza.

Powiedz, tak szczerze – chce ci się w ogóle z tym walczyć?
Oczywiście, bo to jest rak, jak guz, który jak najszybciej trzeba wyciąć.

A nie boisz się szybkich nawrotów, takich, które będzie się trudniej leczyć? Pytam, bo zobacz – teraz piłkarz, by ustawić wynik, nie potrzebuje kolegi z innej drużyny. Są zakłady bukmacherskie, telefony komórkowe, Internet. Wszystko na całym świecie można załatwić w mgnieniu oka. Jest łatwiej.
Mówisz teraz poważnie?

Tak.
No dobrze, to ja na takiej zasadzie zapytam cię tak – Polska, twój kraj, zawsze miała wrogów, nie? Rosja przez wiele lat chciał was najechać, podbić, obojętnie. I czy te wszystkie niebezpieczeństwa powodowały, że należało kompletnie zrezygnować z armii? Nie, to byłaby głupota, a do tego trochę prowadzi rozumowanie, które mi przytoczyłeś.

Czyli wieczna walka?
Nie wiem czy wieczna. Ale tak, zgadzam się, jest bardzo możliwe, że po aresztowaniu Dana Tana ustawianie spotkań powróci, a jego centrum będzie gdzie indziej. Ale my musimy walczyć. Musimy dbać o czystość sportu. Sport jest teraz takim pomieszczeniem, które ma szeroko otwarte okna. I w którym drzwi, póki co, się nie domykają.

Rozmawiał: JAKUB RADOMSKI

Najnowsze

Polecane

Grają o mistrzostwo w szkolnej hali. ”Słyszę to od 10 lat. To musi się zmienić”

Jakub Radomski
2
Grają o mistrzostwo w szkolnej hali. ”Słyszę to od 10 lat. To musi się zmienić”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...