Reklama

Real miażdżył Barcelonę, aż nagle dostał czkawki. Cóż za emocje!

redakcja

Autor:redakcja

30 sierpnia 2012, 00:09 • 2 min czytania 0 komentarzy

Niesamowity był przebieg dwumeczu o Superpuchar Hiszpanii. Wszystko co się działo w tych dwóch spotkaniach, nie miało nic wspólnego z logiką. Można rzec, że między 85 minutą pierwszego spotkania i 40 minutą drugiego zawodnicy Barcelony zanotowali same złe zagrania i praktycznie dokonali piłkarskiego samobójstwa.
Bo przecież było tak…

Real miażdżył Barcelonę, aż nagle dostał czkawki. Cóż za emocje!

85. minuta pierwszego meczu – Messi nie strzela w idealnej sytuacji na 4:1.
85. minuta pierwszego meczu – Valdes popełnia jeden z najbardziej absurdalnych błędów w karierze i prezentuje gola na 3:2.
11. minuta drugiego meczu – Mascherano nie trafia w piłkę i Higuain trafia na 1:0.
19. minuta drugiego meczu – Pique nie trafia w piłkę i Ronaldo (cóż za piętka!) trafia na 2:0.

Cztery strzały we własną stopę. A zaraz potem – po golu na 2:0 w rewanżu – czerwona kartka dla Adriano. I od tego momentu zaczyna się kolejny przedziwny etap rywalizacji. Do przerwy Real miażdżył Barcelonę, Katalończycy grali nie tyle źle, ile katastrofalnie i prosili się nie o 0:2, ale o 0:4 albo 0:5. Zespół Mourinho grał tak jak kocha najbardziej – szybkimi, penetrującymi podaniami, bez zbędnego kombinowania, wykorzystując szybkość ofensywnych zawodników. Raz po raz wpadał w szesnastkę przeciwnika. Kibice „Barcy” marzyli pewnie wtedy, by mecz skończył się właśnie wynikiem 2:0. Już trudno, niech będzie 2:0, byle nie wyżej.

I nagle podniósł zespół z kolan Leo Messi bajecznym strzałem z rzutu wolnego, od tego momentu wszystko się odmieniło. Tak jak pierwsza połowa była frustrująca (wstydliwa, kompromitująca!) dla Barcelony, tak druga była frustrująca dla Realu. Goście, grając w dziesiątkę, zdominowali mecz i stworzyli trzy idealne sytuacje do wyrównania (Pedro, Alba, Montoya). Do tego dochodziły akcje, w których śmierdziało golem – jak Iniesty czy Messiego. Nagle mecz, który miał zakończyć się nawet nie zwycięstwem Realu, ale po prostu deklasacją przeciwnika kompletnie się pogmatwał. Oczywiście, „Królewscy” też mieli swoje okazje (zwłaszcza Higuain), ale już nie tyle, co na początku, już nie mieli spotkania pod kontrolą. Drżeli o wynik, czego przecież po pierwszych czterdziestu minutach nikt nie brał pod uwagę.

Jak to się stało, że Real grając w 11 na 10 i mając już swój wynik nagle oklapł? Jak to się stało, że Barcelona popełniała tak szkolne błędy? Urok futbolu. Przed nami kolejny rok fantastycznej rywalizacji między Realem i Barceloną, między Ronaldo i Messim. Nic piękniejszego futbol w XXI wieku nam nie oferował.

Reklama

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
2
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...