Reklama

Nie ma czasu budować? Nie ma czasu nie budować!

redakcja

Autor:redakcja

16 sierpnia 2012, 00:28 • 4 min czytania 0 komentarzy

No niestety, zagrali. Jeszcze do godziny dwudziestej można było mieć nadzieję na jakąś niespodziewaną burzę, na awarię oświetlenia, na zmasowany atak kretów, na zatrucie Salmonellą, na koniec świata chociażby. Ale nie, nic z tego – zagrali. Parodyści wyszli na plac i pieprzony mecz się odbył. Przez dwie godziny taplaliśmy się w rzygach, zwanych futbolem reprezentacyjnym w wykonaniu PZPN. Drużyna utrzymuje formę z Euro 2012, co oznacza, że jest i śmiesznie, i strasznie zarazem. Strasznie dla tych, którzy się jeszcze przejmują, śmiesznie dla normalnych, którzy wrzucili na luz.
Waldemar Fornalik potrzebował zaledwie jednego meczu, by zapisać się w historii – w końcu nigdy wcześniej PZPN nie przegrał z Estonią. Na szczęście, nowy selekcjoner wygląda na kolejnego, który do perfekcji opanował debilne tłumaczenia, więc zaraz po spotkaniu stwierdził: – Lepiej przegrać w takich okolicznościach sparing niż mecz o punkty… Naszym zdaniem nigdy nie jest dobrze dostać od Estonii, bo to tak jakby przegrać przez KO z Marcinem Najmanem, albo jak przegrać w szachy z Grzegorzem Latą. W każdym razie jak się przegrywa z Estonią to nie ma żadnego „lepiej”. Jak się przegrywa z Estonią to się wchodzi na najwyższy okoliczny budynek i skacze z dachu.

Nie ma czasu budować? Nie ma czasu nie budować!

Ale paradoksalnie ta porażka może wyjść na plus – pod jednym, trudnym do spełnienia warunkiem: musiałaby zapoczątkować rewolucyjne zmiany. Do tej pory obowiązywała koncepcja, że drużyna zbudowana przez Franciszka Smudy jest do czegoś gotowa, a Robert Lewandowski twierdził, że do poprawy są tylko niuanse. Jakby to najprościej ująć – od chuja tych niuansów, drogi Robercie. Nie ma żadnej gotowej drużyny, jest tylko zbieranina, którą leje KAŁ»DY, kto akurat musi albo chce. Czas najwyższy zmienić obowiązującą śpiewkę, w myśl zasady powtarzanej przez Jana Tomaszewskiego: jak burdel źle przędzie, to nie przestawia się łóżek, tylko zmienia panienki. Pytanie, czy Waldemar Fornalik odważy się budować tę drużynę od podstaw, czy też dalej będzie płynąć z falą, a raczej… pod falą. Panie Waldku, pan się nie boi – chciałoby się zakrzyknąć. Ktoś powie, że nie ma czasu na budowanie nowej drużyny, bo to oznacza przegranie eliminacji do mistrzostw świata. Naszym zdaniem nie ma czasu na niebudowanie nowej drużyny, bo to właśnie oznacza przegranie eliminacji. Bankowe.

Na razie ta nasza kadra to taka spokojna rzeczka, która sobie płynie i płynie i… nic się nie dzieje. Czasami przyjdzie jakiś Estończyk albo Czech i umyje brudne nogi, czasami ktoś do tej rzeczki nasra, ale ekosystemu to nie wzrusza. Chłopaki przez ponad dwa lata grali śmieszne mecze towarzyskie, w którym z reguły nie błyszczeli, potem skompromitowali się na Euro, teraz znowu sparingi i znowu w dupę. Przebija się jednak ten umiarkowany optymizm pod tytułem: już za momencik będzie lepiej. Jak to ujął dzisiaj albo komentator TVP, albo współkomentator Jacek Zieliński – pomysły są dobre, precyzja przyjdzie z czasem. I tak czekamy na tę precyzję ilekroć tylko któryś z pożal się Boże reprezentantów chce kopnąć piłkę… Spokojna rzeczka. Nic się w tej drużynie nie dzieje, w sennym tempie dzisiaj przerżnęła z Estonią, a za chwilę przerżnie równie sennie eliminacje do mundialu. Piłkarze najpierw będą mówili, żeby „dać czas” i „nie ferować wyroków”, potem – jak już będzie naprawdę źle – że „dopóki są matematyczne szanse to trzeba wierzyć”. Niczego nie trzeba, kto chce, niech wierzy, naszym zdaniem wiara tu nie ma nic do rzeczy.

Dzisiaj na specjalne wyróżnienie zasłużył największy kalafior, czyli Robert Lewandowski, który popsuł wszystkie akcje. Dopiero co miał iść do Manchesteru United, a niektóre media nawet poinformowały, ile dokładnie będzie zarabiał (8 milionów euro, to prawie tyle, co ma Messi w Barcelonie). Nieśmiało chcieliśmy zauważyć, że liczby zawarte w kontrakcie może i się zgadzają, tylko nazwisko się nie zgadza – bo umowa była przygotowana, ale dla Robina Van Persiego, który właśnie się zameldował na Old Trafford. W każdym razie niedoszły „Czerwony Diabeł” miał pomóc Fornalikowi w aklimatyzacji i pomógł – pokazał, jaka zwykle atmosfera będzie panować po meczach. Ponadto zdobył się na nową złotą myśl: – To spotkanie pokazało, które ustawienie bardziej pasuje naszej drużynie, ale od taktyki jest trener.

Hmm, Robercie, to coś zupełnie nowego. Dopiero co szmaciłeś Smudę w wywiadach, zdawało nam się wręcz, że skończyłeś kurs trenerski, a tu taka zmiana?

Reklama

Najnowsze

1 liga

Grał przeciwko Realowi i Barcelonie, jest testowany przez Arkę

Szymon Piórek
0
Grał przeciwko Realowi i Barcelonie, jest testowany przez Arkę

Komentarze

0 komentarzy

Loading...