Kara za niesportowy tryb życia oznacza przeważnie nadwagę, niestawienie się na trening lub przyłapanie piłkarza z browarem albo fajką w ręce. Nieoczekiwanie spod ziemi wyrósł jednak gagatek, który pozamiatał na tyle, że popełnił każde z wymienionych wykroczeń. Dla prezesów klubów ekstraklasy mamy zaskakujące wieści: nie znajdziecie w Łęcznej nowego Nakoulmy, bo kręci się tam raczej… nowy Adriano. Snajper Nildo też bawi się bez umiaru.
Napastnik Bogdanki został wczoraj ukarany przez klub karą finansową i już zdążył się od niej odwołać do Polskiego Związku Piłki Nożnej. Nieźle, zważywszy, że bardziej oczywistego wezwania na dywanik nie widzieliśmy od dawna. Brazylijczyk został bowiem osądzony za wydarzenia z końcówki rundy jesiennej, kiedy padł ofiarą napaści w nocnym klubie. Problem w tym, że sam tę napaść zaaranżował, rzucając się z pięściami na kilku typów…
Świadkowie wydarzeń z lubelskiego „68” twierdzili, że 29-latek bawiący się w towarzystwie kumpli z drużyny wpadł na dość kiepski pomysł. Ruszył na podryw, ale – jakby rzekł Linda w filmie „Psy” – to zła kobieta była. Jej towarzysze zwrócili bowiem uwagę piłkarzowi, który od razu przeszedł do zmasowanego ataku. Przyniosło to odwrotne skutki, bo chwilę później miał dławić się krwią pod głównym wejściem.
Nie potwierdzi tego sam zainteresowany, bo nie odbiera telefonów, ale z relacji kumpli z drużyny wynika, że przez kilkanaście dni nie rozstawał się z ciemnymi okularami. Nie był to jednak koniec jego problemów w Bogdance, bo w przerwie między rundami ponownie nawarzył sobie piwa (dosłownie), wracając do treningów ze sporą nadwagą:
Koniec przerwy zimowej, pierwsze spotkanie w klubie po starcie rundy. Każdy z piłkarzy staje na wagę przy trenerze Piotrze Rzepce. Ten zapisuje sobie wyniki, wreszcie przywołuje do siebie całą drużynę i zaczyna przemowę: – Panowie, generalnie dobrze żeście się trzymali. Widać, że ten okres większość przetrenowała albo im się udało, ale wyniki w większości są dobre. Natomiast Nildo… Perez? Gdzie jest Perez (Wallace Benevente – przyp. red.)? Aaa, jesteś. Słuchaj, tłumacz Nildo, bo ma trzy kilo więcej: co ty, kurwa, PSA WJEBAŁEŚ? Psa wjebałeś?! Bo tu latał taki ładny i go od jakiegoś czasu nie widzę…
Cóż, wcześniej Brazylijczykowi żarło na tyle, że na jesieni zdobył aż 11 bramek. I chyba stwierdził, że będzie żarło mu dalej, nawet po powrocie do rytuałów obiadowych z Wietnamu, z którego przyjechał do Polski. Uwagi trenera? Przyjął je ze wzruszonymi ramionami, a zaraz po powrocie do szatni wesoło zakrzyknął w stylu Nakoulmy: – Pieees! Pies, pies! Hahaha…
Teraz w klubie nikomu dłużej nie jest do śmiechu, łącznie z piłkarzem, który olał wczorajszy trening. A i tak nigdy nie był tytanem pracy, bo dla przykładu – kiedy drużyna miała machnąć jakieś ćwiczenie na piętnaście powtórzeń, on kończył po ośmiu. I w efekcie fatalna wydolność musiała odstraszyć zainteresowanych nim działaczy Lechii i Górnika Zabrze. A jak tak dalej pójdzie, odstraszy także tych w Łęcznej, którzy postąpią niedługo jak Roma z Adriano, czyli wykopią piłkarza z klubu. W odróżnieniu od jego rodaka, Nildo nie znajdzie jednak angażu we Flamengo albo Corinthians i pozostaną mu tylko oferty z ligi stanowej.
FILIP KAPICA