Reklama

Członek komisji PZPN na temat Klubu Kibica…

redakcja

Autor:redakcja

17 grudnia 2011, 00:58 • 7 min czytania 0 komentarzy

– Zakładając, że karta kosztuje 30 złotych, w pełni zadowala kibica, to jaka część tej kwoty trafia do PZPN? Jeśli 25 złotych, to co mnie interesuje, czyja dokładnie jest to spółka? No, chyba że są to przestępcy… Przyjmijmy inny wariant, na razie hipotetyczny: jeśli się okaże, że stworzenie i dystrybucja karty kosztują pięć złotych, a do PZPN trafia osiemnaście złotych, to wniesiemy o natychmiastowe zerwanie wszystkich umów i cofnięcie tej sprawy – mówi w rozmowie z Weszło Edward Potok, przewodniczący komisji, która bada sprawę Klubu Kibica RP. W nagłośnionej przez nas sprawie może więc być jeszcze bardzo ciekawie…
– Tak naprawdę, to w ogóle nie powinienem z panem rozmawiać – zaczyna Potok.

Członek komisji PZPN na temat Klubu Kibica…

Dlaczego?
Bo nieuczciwie piszecie i robicie sobie żarty. A skoro wy robicie sobie żarty, to my myślimy na komisji, nawet na czwartkowym spotkaniu zarządu była o tym mowa, że my też zaczniemy z was żartować. Skoro piszecie, że pan Antkowiak, pan Nowak i pan Potok najpierw muszą się nauczyć obsługiwać komputer, to ja panu coś powiem: ja obsługi komputera nauczyłem się już dawno. A wy tak piszecie na tych swoich stronach…

Widzę, że nie przypadło panu do gustu nasze poczucie humoru.
Chodzi o to jedno zdanie, bo akurat w rzeczywistości jest zupełnie odwrotnie. Gdyby było w nim trochę prawdy, to może jeszcze… Ale do rzeczy. Co pan chce?

Porozmawiać o Klubie Kibica i o komisji wewnątrz PZPN, na czele której pan teraz stoi i która ma za zadanie zbadać sprawę tego klubu.
Spółka, która tę kartę wprowadziła do sprzedaży, która ją produkuje – nie wiem, czy sama, czy z kimś jeszcze, ale to jest nieważne – nie działa na podstawie umowy z PZPN, ale ze SportFive. I to jest główny problem. Nie jest to żadna akcja od wewnątrz, my tylko chcemy sprawdzić pewne rzeczy. Choćby to, dlaczego na podstawie zwykłego kontraktu z PZPN, mówiącego m.in. o marketingu czy prawach medialnych, SportFive podpisało umowę z tą spółką w taki, a nie inny sposób.

Zacznijmy od początku. Na czyj wniosek została powołana komisja?
To nie ma znaczenia. Komisja została powołana przez zarząd PZPN.

Reklama

Jaki macie konkretny plan działania? Niejasności, niedomówień i zagadek do rozwiązania jest mnóstwo.
Zgadza się. Uważam, że komisja jest dobrze przygotowana merytorycznie, odbyliśmy już kilka spotkań, ale od razu zaznaczam – nie jest to żadna komisja śledcza do wykrywania przestępstw. Stworzyliśmy zespół, który ma przedstawić zarządowi, czy spółka przygotowała kartę zgodnie z prawem i czy właściwie wprowadziła ją w obieg. My to sprawdzimy, czy ta karta spełnia warunki określone przez ustawę sejmową dotyczącą imprez masowych i przez uchwałę PZPN.

Sprawy własnościowe was nie interesują? To, do kogo należy Klub Kibica Reprezentacji Polski? To, gdzie pieniądze z karty trafiają i dlaczego drogi prowadzą do różnych miejsc – na Cypr, do Singapuru, do Szwajcarii?
Nie, na dzień dzisiejszy nas to nie interesuje. Interesuje nas to, czy karta spełnia warunki, jakie przed nią stawialiśmy, czy karta jest w ogóle potrzebna i – tu najważniejsze – czy PZPN otrzymuje poprzez SportFive takie środki finansowe, jakie powinien? Zakładając, że karta kosztuje 30 złotych, w pełni zadowala kibica, to jaka część tej kwoty trafia do PZPN? Jeśli 25 złotych, to co mnie interesuje, czyja dokładnie jest to spółka? No, chyba że są to przestępcy… Przyjmijmy inny wariant, na razie hipotetyczny: jeśli się okaże, że stworzenie i dystrybucja karty kosztują pięć złotych, a do PZPN trafia osiemnaście złotych, to wniesiemy o natychmiastowe zerwanie wszystkich umów i cofnięcie tej sprawy. To jest dla nas główna sprawa.

W jakiej sytuacji stwierdzicie więc, że jest to deal opłacalny dla PZPN? Konkrety.
Proszę pana, ma pan rację, to jest dla nas naprawdę ważna rzecz. Jest jednak coś jeszcze ważniejszego – czy karta spełnia warunki ustawy sejmowej i uchwały PZPN? Bo ta karta powstała chyba w jakimś celu, tak? Nie może być tak, że ktoś tę kartę sobie zrobił, zmusił ludzi do jej kupowania, żeby dostać bilet, a okazuje się, że ona jest bezprawna. Musi spełniać więc pewne kryteria: identyfikacja kibica, powiązanie z centralną bazą danych, powiązanie ze sprzedażą biletów. Jak pan taką kartę posiada i na jej podstawie kupuje bilet na mecz ekstraklasy lub kadry, to my znamy pana numer identyfikacyjny i wiemy, że pan jest uczciwym człowiekiem, nie ma zakazu stadionowego itd. Jest jeszcze jedna sprawa, którą sprawdzamy i którą jesteśmy bardzo zaskoczeni – czy spółka ma prawo zmusić kibica do nabywania karty po to, aby kupił bilet? Ciągle to wyjaśniamy, w środę mam kolejne spotkanie.

Czyli nici ze świątecznych wakacji.
To najmniejsza sprawa. Uważam, że wy macie rację, że jest to dla PZPN wielka sprawa. Tak samo mieliście rację z orzełkiem.

Proszę mi wyjaśnić jedną rzecz – dlaczego tak późno interweniujecie w tej sprawie? Klub Kibica powstał w lipcu, z dniem 1. sierpnia weszły w obieg pierwsze karty. Mamy połowę grudnia, a oczywiście nic nie zostało wyjaśnione.
Zarząd PZPN nie zajmuje się każdą drobną sprawą, którą robi SportFive. Ja i tak uważam, że bardzo szybko się tym zajęliśmy.

Bardzo szybko?! Przecież sprzedano już ok. 50-60 tysięcy kart, mowa o bardzo dużych pieniądzach.
Sprzedano ich nawet więcej… Ale proszę zwrócić uwagę na jedną rzecz – to nie polski związek podpisał umowę z tą spółką.

Reklama

Tylko, że to PZPN czuje się w tej sprawie najbardziej pokrzywdzony i, co najważniejsze, przez PZPN ktoś wyłudza od kibiców pieniądze. A PZPN zaczął interweniować strasznie późno!
Nieprawda. Nie mam przy sobie protokołów, ale nasza pierwsza interwencja – i to bardzo ostra – miała miejsce na posiedzeniu zarządu dwa tygodnie po sprzedaniu pierwszej karty. Zdaniem moim i kolegów, karta nie spełniała odpowiednich wymogów. Padło też pytanie: dlaczego produkuje ją spółka, nad którą nie mamy żadnej kontroli?

Kto był adresatem tego pytania? Prezes Lato?
Te pytania zostały zadane członkom zarządu i kierownictwu…

…I co usłyszeliście w odpowiedzi?
Proszę dać mi skończyć. Po tym wystąpieniu na kolejne posiedzenie, czyli trzy tygodnie później, zostały wezwane najwyższe władze SportFive. Wyjaśnienia składali przez godzinę i ponieważ były to wyjaśnienia, które nas nie zadowoliły, powołaliśmy komisję. Gdyby wyjaśnienia były przekonujące, komisja by nie powstała i pewnie całej sprawy by nie było.

Kiedy przedstawiciele SportFive złożyli te wyjaśnienia?
Z tego, co pamiętam, było to na posiedzeniu październikowym, ewentualnie na początku listopada.

Po pierwsze, to dopiero trzy miesiące po wydaniu pierwszej karty. Po drugie, dlaczego więc dopiero teraz zaczęliście działać?
Na następnym zarządzie powołaliśmy trzyosobową komisję, która bada tę sprawę. Za nami cztery, pięć długich posiedzeń, w środę przesłuchujemy kolejne dwie osoby, wkrótce napiszemy protokół. Być może zdążymy przedstawić to na posiedzeniu 24 stycznia, a być może już wcześniej, niedługo podejmiemy wstępne, bardzo surowe decyzje względem SportFive i tej spółki. Na razie niczego nie chcę uprzedzać.

Nie jest tak, że wy działacie pod publiczkę, na skutek interwencji mediów?
Nie. Dwa, trzy posiedzenia zarządu PZPN odbyły się w tej sprawie, zanim ktokolwiek w Polsce się tym zainteresował. Już dziś nasza komisja ma wyrobione zdanie w tej kwestii, ale z jego przedstawieniem musimy poczekać. Zbliżamy się do zakończenia prac.

To jaka jest pana opinia? Podziela pan zdanie, że w chwili obecnej polscy kibice są dojeni na grube pieniądze?
Nie mogę wypowiedzieć się wcześniej, przed zaprezentowaniem tego raportu. Zresztą, jest pan jedyną osoba, z którą rozmawiam, innym odmawiam komentarza… Odpowiem więc inaczej: gdyby wszystko dobrze funkcjonowało, to po co komu ta komisja. Gdyby wszystko dobrze funkcjonowało, to kibice nie mieliby takich pretensji. Gdyby wszystko dobrze funkcjonowało, nie pisalibyście o tym aż tyle. Zgadzam się, że wiele, naprawdę wiele rzeczy trzeba tutaj usprawnić.

Cytat z czwartkowej Rzeczpospolitej, dotyczący tego, ile zarobi na tym PZPN: „Milion złotych rocznie, co niektórzy członkowie zarządu uważają za kwotę niewystarczającą.” Potwierdza pan?
Uważam, że takie rozliczenie nie ma prawa istnieć i żądamy jednostkowe rozliczenia za każdą kartę.

Firmę, która zajmie się produkcją i dystrybucją Kart Kibica, powołała specjalna komisja, w której skład weszli członkowie SportFive i PZPN – tak podaje Rzeczpospolita. Jak to możliwe, że przeszło to bez uchwały zarządu?
Powiedział pan mi nową rzecz. Nie spotkałem się z tym, sprawdzę to.

Podczas listopadowego zjazdu PZPN nie uzyskał pan absolutorium. Co w praktyce to oznacza?
Nie wynikają z tego żadne konsekwencje, choć na pewno czuję się z tym tak, jak się czuję. Czyli źle, bo nie mam absolutorium.

To pewnie liczy pan, że ta sprawa pomoże panu odzyskać pozycję w związku.
Absolutorium zostało wprowadzone niezgodnie z przepisami – nie można przeprowadzać go co roku, tylko raz na cztery lata, na zakończenie kadencji. Tyle w temacie.

Rozmawiał PIOTR TOMASIK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...