Reklama

St. Pauli przeciwko prawicy

redakcja

Autor:redakcja

18 listopada 2011, 12:31 • 5 min czytania 0 komentarzy

Mówi się, że piłka nożna to więcej niż sport. Znajdą się i tacy, którzy pójdą krok dalej, stwierdzając że to sposób na życie i bynajmniej nie tu chodzi o dobrze zarabiających piłkarzy. W futbolowym świecie są bowiem sprawy ważne i ważniejsze, których ta najpopularniejsza, docierająca w nawet najdalsze zakątki świata, dyscyplina sportu dotyka bezpośrednio, abstrahując od samej gry w piłkę. O antyrasistowskiej akcji „Stand up, Speak up” inicjowanej przez Thiery’ego Henry słyszeli pewnie wszyscy. O „St. Pauli Gegen Rechts” już niekoniecznie.
Cała historia miała swój początek mniej więcej trzydzieści lat temu . W Hamburgu dzielił i rządził wtedy HSV, który świetnie radził sobie również na europejskiej arenie. Lata świetności drużyny zbiegły się z nasileniem ruchu skinheadowskiego na terenie całych Niemiec. Nowa fala neonazizmu w dużej mierze gromadziła się wokół hamburskiego klubu. Coraz liczniejsze delegacje naziskinheadów na Volkspark sprawiły, że część kibiców, nie popierająca tego typu odchyleń, odwróciła się od HSV i przeniosła do lokalnego rywala z portowej dzielnicy miasta, okupującego rejony Oberligi.

St. Pauli przeciwko prawicy

W połowie lat ’80-tych St. Pauli przeszło swoistą metamorfozę- klub z tradycyjnego i raczej średnio znanego stał się kultowym. W głównej mierze była to zasługa wyjątkowej lokalizacji, nieopodal legendarnej ulicy Reeperbahn, której dzielnica czerwonych latarni zawdzięcza swój niepowtarzalny charakter. Przez długi czas ulica była ulubionym miejscem zatrzymujących się w hamburskim porcie marynarzy. Trudno się temu dziwić. Co innego niż dziwki, alkohol i ewentualnie tatuaże można mieć w głowie po wielu dniach spędzonych na morzu? Jednak wspomniane lata ’80-te to okres, gdy siłę ludzi zastępowano w porcie siłą maszyn. Zwiększający się stale brak pracy pchał ludzi w stronę anarchii, nasilały się ruchu antyautorytarne, które przerodziły się nawet w brutalne, uliczne starcia. Po zakończeniu walk klimat dzielnicy uległ zmianie. Stała się ona azylem dla alternatywnych artystów, ludzi o lewicowych poglądach politycznych i anarchistów, którzy na stadionie Millertorn organizowali swoje spotkania i happeningi. Tym samym zostawili bardzo wyraźny dalszej ślad na historii klubu.

Pierwsze poważniejsze działania środowisk związanych z St. Pauli, miały miejsce po półfinałowym spotkaniu Euro ’88, w którym Zachodnie Niemcy przegrały z Holandią.. Zarówno przed, w trakcie, jaki i po meczu rozgrywanym na stadionie HSV dało się zaobserwować wzmożoną „aktywność” fanów z kraju tulipanów. Częściowo dotyczyła ona przedstawicieli lewego skrzydła, a więc ludzi skupionych wokół drużyny St. Pauli. Po końcowym gwizdku kibice, ale nie tylko, zajęli Haffenstrasse, ulicę mocno związaną z klubem. Wtedy nikt nie spodziewał się, że ten bunt i wyraz sprzeciwu da początek nowemu ruchowi, do którego z czasem przystąpi wiele drużyn z niemal całej Europy. W ten oto niecodzienny sposób narodził się St. Pauli Gegen Rechts (przeciw prawicy)

Początki istnienia ruchu nie były łatwe. Zaczęło się dość tradycyjnie od transparentów na trybunach. Następnie przedstawiciele ruchu kibicowskiego, który w St. Pauli miał i nadal ma naprawdę wiele do powiedzenia, postawili na bardziej oficjalne działania. Po ich interwencji klub postanowił wycofać ze sprzedaży wszystkie pamiątki, które w jakikolwiek sposób nawoływały do faszyzmu. Na stadionie rozdawano również antyrasistowskie ulotki. Jednak autentycznym dolaniem oliwy do ognia okazał się zakaz wnoszenia na obiekt przy Millertorn faszystowskich artefaktów i wznoszenia przyśpiewek o podobnej treści. Mówiąc wprost, klub i kibice odcięli się od wszelkich form nacjonalistycznej segregacji, bardzo popularnych w tamtym czasie.

Działania podjęte przez klub spotkały się z duża aprobatą piłkarskiego świata.. Jeden z nielicznych wyjątek stanowiły jednak Niemcy. Polityczni i sportowi rywale przypięli St. Pauli łatkę klubu politycznego, skupiającego w swych strukturach i na trybunach ścierwo wszelakiej maści. Mało komu podobały się nowe standardy ustalone przez Piratów, którzy stali się lewicową alternatywą. Jako pierwsi w Niemczech przełamali schemat kibica-chuligana, będącego za pan brat z nietolerancją każdego rodzaju. Na ich meczach panowała i panuje atmosfera przyjaźni połączona z nieustającym dopingiem, a trybuny przyjmują każdego. To zresztą ostało się do dnia dzisiejszego.. Dużo większym wyzwaniem były pojedynki wyjazdowe, ale fani St. Pauli jakoś dawali sobie radę. Na każdy okrzyk „Sieg Heil” odpowiadali swoim „Nazis Raus”, widząc w tym wszystkim walkę o wyższy cel.

Reklama

Image and video hosting by TinyPic

Generalnie, można stwierdzić, że kibice St. Pauli stanowili forpocztę rewolucji na piłkarskich stadionach, a akcje, które inicjowali należy uznać za pionierskie. Inna sprawa, że fani Piratów to ludzie jakby z innej bajki. Kto bowiem protestuje przeciw zagranicznemu inwestorowi, który chce wybudować supernowoczesną arenę? Odpowiedź jest prosta – ludzie z Millertorn Stadion, którzy wolą swoje archaiczne trybuny od przepychu i nowoczesności. Zresztą trudno się temu dziwić, bowiem obiekt, z którego uczynili swój drugi dom jest nie lada ewenementem. Flagi z podobizną Che Guevary, czy popularnym Jolly Rogerem (słynna piracka czaszka)- znakiem rozpoznawczym kibiców Pauli- powiewają tam non stop. Zgromadzeni na trybunach jeszcze przed rozpoczęciem meczu oznajmiają swoim gościom, że zawitali do prawdziwego piekła. Pomaga im w tym „Hells Bells” zespołu AC/DC. Z kolei po każdej bramce zdobytej przez gospodarzy przez stadion przelewa się kultowy „Song 2”. To wszystko odbywa się w pokojowym klimacie, bez szans na jakiekolwiek stadionowe zamieszki. Poszanowanie innych jest tam tak ważne, że zdecydowano się nawet usunąć reklamy pisma „Maxim”, które ponoć kipiały seksizmem. Teraz działacze St. Pauli z dumą opowiadają o ilości kibicek, które wspierają klub. Ciekawą sprawą była też organizacja FIFI Wild Cup, czyli czegoś na wzór dzikich Mistrzostw Świata. Dzikich dosłownie, bo udział w turnieju wzięły m.in. reprezentacji Zanzibaru, Grenlandii i Tureckiej Republiki Cypru Północnego, która okazała się zwycięzcą imprezy. Tak, St. Pauli to jedyny taki klub na świecie.

Credo kibiców z portowej dzielnicy Hamburga brzmi: „Nigdy więcej wojny, nigdy więcej faszyzmu, nigdy więcej trzeciej ligi”. Wszystkie zawarte w nim elementy są tak samo ważne. Podobnie jak niechęć do sympatyków Hansy Rostock i przyjaźń z zielono-białymi szaleńcami z Celticu Glasgow. Dla fanów Piratów, czy jak wolą złośliwi- Burdelu Ligi- St. Pauli to coś dużo więcej niż klub i sportowe emocje. Kiedy drużyna popadła w finansowe tarapaty nastąpiła totalna mobilizacja całego ruchu kibicowskiego. Zbiórki i kwesty były na porządku dziennym, w barach rozlewano drinki, które miały ratować klubowy budżet. Nawet latarnie na Reeperbahn świeciły dłużej i mocniej niż zwykle. Do osiągnięć na arenie sportowej nigdy nie przywiązywano dużej wagi. Grunt żeby zabawa trwała i Gegen Rechts miał się dobrze.

KAROL BOCHENEK

JEŚLI CHCESZ NAPISAĆ SWÓJ TEKST O LIDZE ZAGRANICZNEJ, WYŚLIJ MAILA. DLA NAJLEPSZYCH NAGRODY PIENIĘŁ»NE!

wlochy@weszlo.pl
hiszpania@weszlo.pl
anglia@weszlo.pl
niemcy@weszlo.pl

Reklama

Najnowsze

Polecane

Probierz: Grając tak jak z Walią, mamy szansę na awans z grupy Euro 2024

Paweł Paczul
0
Probierz: Grając tak jak z Walią, mamy szansę na awans z grupy Euro 2024
Ekstraklasa

Królowie stojącej piłki. Kto w Ekstraklasie najlepiej korzysta ze stałych fragmentów gry?

Michał Trela
1
Królowie stojącej piłki. Kto w Ekstraklasie najlepiej korzysta ze stałych fragmentów gry?

Komentarze

0 komentarzy

Loading...