Reklama

Legia NAJGORSZA. Kto jej nie ogra, ten frajer!

redakcja

Autor:redakcja

28 sierpnia 2010, 14:49 • 3 min czytania 0 komentarzy

Maciej Skorża jest w czepku urodzony. Aktualnie jego zespół powinien zajmować ostatnie miejsce w tabeli, z dorobkiem ZERO punktów, tymczasem dzięki niesamowitemu fartowi w spotkaniach z Cracovią i Śląskiem aż tak tragicznie nie jest. Ale gdy na chwilę zapomnimy o szczęściu i po prostu przyjrzymy się grze Legii, to będziemy musieli użyć jednego słowa: dno. D-N-O. Ile razy w tych czterech kolejkach bramkarze przeciwników musieli interweniować po groźnych strzałach? Chyba wystarczy palców jednej ręki, by to wszystko zliczyć, co?
Chodzą słuchy, że Łukasz Sapela po piątkowym meczu poszedł jeszcze na boczne boisko połapać sobie piłkę, bo odczuwał sportowy niedosyt. Zbyt wielu kontaktów z futbolówką nie miał też Antolović, ale to już z zupełnie innego powodu – po prostu nie umie bronić. Boże, jaki on jest fatalny. Dwumetrowy kołek w stylu Ivana Trabalika, bez pojęcia o technice bramkarskiej i bez jakiejkolwiek dynamiki. On wskoczyłby chociaż na krawężnik, czy też nie dałby rady? Jak Krzysztof Dowhań go obrobi, to będzie oznaczało, że dałby radę bramkarza zrobić nawet z Joanny Senyszyn. Antolović oczywiście czasami coś odbije, ale to dzięki swojemu wielkiemu cielsku, a nie umiejętnościom. Słoń wstawiony między słupki też oberwałby kilka razy piłką.

Legia NAJGORSZA. Kto jej nie ogra, ten frajer!

Ale to nie Antolović jest największym problemem Legii. Ta drużyna jest bezradna w ofensywie. Fajnie było poudawać, że strzelanina z Arsenalem Londyn była na poważnie, ale teraz pora zejść na ziemię – Skorża zafundował nam piłkarski projekt pod tytułem „gówno, na które nie da się patrzeć”. Sami byliśmy przekonani, że legioniści z Bełchatowem spokojnie wygrają, bo nie sądziliśmy, że można non-stop grać aż tak fatalnie, mając aż tak wielkie ambicje. Poza tym spodziewaliśmy się, że ta drużyna zacznie z czasem nabierać klasy. Ale teraz widzimy, że jak tak dalej pójdzie, to będzie nadawać się do A-klasy. Sapela na Łazienkowskiej zaliczył jeden z najmniej stresujących meczów w życiu, a Marcin Ł»ewłakow strzelił dwa najłatwiejsze gole (najłatwiejsze dla kogoś, kto potrafi grać głową – on akurat potrafi, co w naszej lidze jest rzadkością). Wystarczyło, że ominął strzałem dwumetrowy kołek, uprzednio pozbywając się opieki Jakuba Wawrzyniaka, który powinien znowu zająć się zbieraniem grzybów w podszczecińskich lasach, a nie grą w piłkę.

Skorżę tym razem ograł facet z facjatą ochroniarza z dyskoteki. Jakoś nam się to skojarzyło z dialogiem z „Poranku Kojota”…

– Przeczytałem 1500 książek, jak postępować z ludźmi. Kiedy ty byłeś jeszcze mały i zjadałeś swoje gile, ja skakałem jak żabka na szczyt po głowach takich frajerów jak ty. Jestem skazany na sukces, a ty śmieciu…
– Ja w moim życiu przeczytałem dwie książki.
– Naprawdę? Co to było? „Poczytaj mi mamo”?
– Jedną z nich był „Ojciec Chrzestny”. Gdybyś ją przeczytał, wiedziałbyś, że pieniądze to nie wszystko, że nie zdradza się przyjaciół i nie dmucha ich żon. Ale napchałeś sobie głowę jakimiś pierdołami o żabach i teraz na siłę próbujesz zainteresować tym innych.

Legia ma teraz dwa wyjazdy i potem mecz z Lechem. Kto jej nie ogra, ten frajer.

Reklama

Najnowsze

Inne kraje

Świetna dyspozycja Michała Skórasia. Polak trafił do siatki w starciu z Genk [WIDEO]

Damian Popilowski
1
Świetna dyspozycja Michała Skórasia. Polak trafił do siatki w starciu z Genk [WIDEO]

Komentarze

0 komentarzy

Loading...